Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nie jestem panem waszych sumień

Treść

(FOT. M. MAREK)

Eksportowane do Polski nowinki ideologiczne europejskiego kosmopolityzmu nie są wytworem naszych czasów. Od dawna spadochroniarze różnych doktryn próbowali Narodowi Polskiemu narzucać linię, która wytyczała prowadzenie określonej polityki międzynarodowej, rodzinnej, społecznej, religijnej, narodowej. Drenaż naszego Narodu z podstawowych wartości, skłócanie Polaków, mamienie antywartościami, podważanie fundamentów cywilizacji życia, zatruwanie źródeł nauczania Kościoła katolickiego kłamstwem i manipulacją, napuszczanie społeczeństwa na kapłanów i biskupów, aby podkopać ich autorytet, zazwyczaj były siłami i czynnikami zewnętrznymi, co obserwujemy także i dzisiaj.

Tymczasem wielkość Polski jest od samych początków naszej państwowości, czyli od momentu chrztu w 966 roku, nieodłącznie związana z Kościołem katolickim, który był ostoją i skałą naszej Ojczyzny. To przyjęcie chrześcijaństwa przez księcia Mieszka I zablokowało drogę eksterminacji Słowian na naszych ziemiach dokonywaną ogniem i mieczem przez Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego, czego nie uniknęły przecież inne plemiona słowiańskie, które zdecydowały się pozostać pogańskimi. To Kościół katolicki i wiara w Chrystusa naszego Narodu, naszych elit i władców zatrzymały Szwedów w XVII wieku, Turków pod Wiedniem, bolszewików w 1920 roku. To wiara katolicka była siłą w walce z zaborcą pruskim i rosyjskim, to ona była motorem do przeciwstawiania się niemieckiemu nazizmowi i sowieckiemu bolszewizmowi. Dzisiaj Kościół staje w obronie prawdy i wartości w walce z innym zagrożeniem dokonującym spustoszeń za pomocą instytucji unijnych, a który ma za zadanie deptanie prawa do wolności religijnej, do życia osób nienarodzonych. Dokonywanie ludobójstwa dzieci chorych w prenatalnej fazie życia, ten niemy krzyk milionów mordowanych istot ludzkich, które to w nowomowie propagandystów nazwane zostało „zabiegiem” aborcji albo „terminacją ciąży”, jest tak samo głośny i poruszający jak eksterminacja całych narodów i grup etnicznych w czasach dwóch wojen światowych. Jest tylko mniej spektakularny, bo niesłyszalny i niewidoczny.

Polska krajem bez stosów

Polska zawsze była krajem tolerancyjnym, czego nie można powiedzieć o świecie Zachodu. Nie dajmy się oszukać i nie dajmy sobie wmówić, że jesteśmy Narodem nietolerancyjnym, antysemickim i ksenofobicznym. To na obszarach Europy Zachodniej mogły zaistnieć ateistyczne ideologie zła, zarówno narodowy socjalizm, jak i komunizm, które wypływając z zatrutego źródła, jakie przyniosła Europie epoka tak zwanego oświecenia, zaprogramowały „nowoczesny” świat bez obecności Boga. Symbolami tego koszmaru, „szczęśliwej” rzeczywistości bez Boga, jest Auschwitz i inne niemieckie obozy zagłady, a także „Archipelag Gułag”.

Wcześniej, gdy w XVI wieku (a więc u schyłku tak zwanego odrodzenia) wojny religijne pustoszyły Hiszpanię, Niemcy, Francję czy tereny krajów Beneluksu, w Polsce panowała tolerancja religijna i światopoglądowa. Nie kto inny, ale nasz wielki król wywodzący się ze wspaniałej dynastii Jagiellonów, Zygmunt II August, gdy w Europie wprowadzono prawa zniewalające swobodę religijną oraz gdy łamano wolność sumienia, powiedział do swoich poddanych: „Nie jestem panem waszych sumień”. Była to polska odpowiedź na nowinki z Zachodu, ideologii zwanej „czyja władza, tego religia”.

Dzisiaj świecki totalitaryzm chce zapanować nad naszymi umysłami i poglądami. Jego wyznawcy, wszelkie partie socjalistyczne i libertyńskie, które dwoją się i troją, aby urabiać Polaków, i przekonują, że taki dyktat jest „wolnością”, nigdy nie zapanują nad naszym katolickim sumieniem, nie zdołają wrzucić nas tępą siłą do swojego więzienia mentalnego, aby zniszczyć wartości polskie i katolickie.

W Polsce nie było stosów. Dziś libertyni różnej maści chcą to zmienić. Chcą wywołać wojnę ideologiczną (antyreligijną), rozpalają stosy, atakując na przykład prawo lekarzy do kierowania się sumieniem i składając ich publicznie na stosach w swoich mediach, gdy okażą się ludźmi wierzącymi. Dążą w zgodzie ze swoim nihilistycznym i zdehumanizowanym prawem do narzucenia zdeformowanego złem myślenia i poddania swoim kłamstwom szlachetnego i prawego postępowania katolików. Wrogami podstawowych wartości narodowych i chrześcijańskich, co możemy na co dzień zaobserwować po konkretnych owocach, są ludzie władzy z rządowej koalicji PO – PSL i jej nieformalni sojusznicy, jakimi są SLD i inne libertyńskie czy lewackie ugrupowania. To oni wszyscy realizują wytyczne importowane z „nowoczesnego” Zachodu.

Nowy kulturkampf

Jeżeli minister zdrowia mówi, że prawo ludzkie góruje nad Bożym, jeżeli premier Polski ogłasza, że lekarze mają się dostosowywać do przestrzegania prawa, które jest niezgodne z ich sumieniem, jeżeli marszałek Sejmu stwierdza, że sumienie powinno się odłożyć na bok, a prezydent Warszawy zwalnia dyrektora szpitala z powodu jego wiary katolickiej, to stanęliśmy nad przepaścią.

Wszystkie szczytne tradycje naszej Ojczyzny są tym samym poniewierane. Władza sprawia wrażenie, że nie służy polskiej racji stanu, ale wyznaje zasady okupanta, który sztucznie, jak było to podczas kulturkampfu w zaborze pruskim, zakazywał Polakom mówienia po polsku, modlenia się po polsku, bycia katolikami. Dziś kulturkampf dokonuje się w innym wymiarze, w imię rzekomej demokracji, tolerancji i wolności, a jego promotorem jest ekstremistyczna mniejszość, która wciela w czyn założenie strategiczne nowej lewicy „marszu przez instytucje” autorstwa Antonio Gramsciego.

Jest to ni mniej, ni więcej tylko świecka dyktatura centrolewu, która niszczy w przestrzeni publicznej ludzi sumienia, a takimi byli, są i będą katolicy. Zastępuje ich ateistami reprezentującymi nową lewicę. W miejsce patriotów, społeczników, państwowców, ludzi wierzących instaluje spadochroniarzy ideologicznych, całkowicie obcych tkance naszego katolickiego Narodu. Stąd taka promocja „artystów” z Zachodu i ich obrzydliwych wymysłów antykatolickich. Wszystko po to, aby podmywać chrześcijański fundament polskiego dziedzictwa narodowego i tożsamość Polaków.

Dzisiejsza władza chce być panem naszych sumień. Przekreśla z pełną premedytacją dorobek polskiej kultury, gdy nasz kraj był państwem wolnym i sprawiedliwym, niekłaniającym się kuglarzom dystrybuującym nowinki z Zachodu. Chce nas ateizować na siłę, zaczynając od młodego pokolenia, swoimi „darmowymi” podręcznikami pełnymi zdradliwej ideologii, prowadzi proces kosmopolityzacji i genderyzacji od najmłodszych lat. To się im jednak nie uda. Wcześniej ci nowi zaborcy przebrani w szatki nowoczesnych patriotów znikną, ponieważ – jak wskazał jeden z nich po ujawnieniu nagrań w tak zwanej aferze taśmowej – „żywioł narodu ich zmiecie” i znikną w niebycie. Każda nowa afera, każdy nowy wyciek restauracyjnych rozmów przybliżają kres tych politycznych figurantów.

Autor jest socjologiem, publicystą, ekspertem ds. zjawiska prześladowań chrześcijan.
Dr Tomasz M. Korczyński
Nasz Dziennik, 31 lipca 2014

Autor: mj