Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nie spełniamy kryteriów

Treść

Mamy za duże zadłużenie, a ceny w naszym kraju rosną zbyt szybko, by ktokolwiek chciał przyjąć Polskę do strefy euro. Z informacji przygotowanej przez Ludwika Koteckiego, pełnomocnika rządu do spraw wprowadzenia w Polsce euro, wynika, że nasz kraj nie spełnia kryteriów przyjęcia euro, poza jednym. W unijnej normie mieszczą się nasze stopy procentowe. Marnym pocieszeniem może być to, iż unijnych norm nie spełniają także państwa UE znacznie bogatsze od naszego.

Jeszcze w kwietniu rząd twardo obstawał, że w 2012 roku będziemy w strefie euro, a w ciągu paru miesięcy wejdziemy do mechanizmu ERM2, uczestnictwo w którym przynajmniej o dwa lata poprzedza przyjęcie wspólnej waluty. Rządzący nie przejmowali się, że nikt nas - w obecnej sytuacji gospodarczej - w najbliższym czasie w unii walutowej nawet nie chce. Informacje płynące z polskiej gospodarki wskazują, że rządzący swoje propagandowe obietnice o błyskawicznej zamianie złotego na euro muszą na razie odłożyć na półkę. Mimo tego z prawdziwego obrazu finansów naszego państwa trudno się cieszyć. Z opublikowanego w czwartek przez Ministerstwo Finansów raportu na temat spełniania przez nasz kraj kryteriów przyjęcia euro wynika, że wypełniamy tylko jedno - chodzi o kryterium stóp procentowych.
Kryteria wejścia do strefy euro, nazywane też kryteriami konwergencji, stanowią, że: średnia długoterminowa stopa procentowa nie może być wyższa niż o 2 punkty procentowe od średniego poziomu stóp w trzech krajach Unii o najniższej inflacji, inflacja w kraju kandydującym do euro nie może być wyższa niż 1,5 punktu procentowego niż średnia inflacja w krajach UE, gdzie wzrost cen jest najniższy. Wymaga się także stabilności kursu walutowego. Warunek ten jest spełniany przez uczestnictwo w systemie ERM2, gdzie przez dwa lata kurs waluty powinien być utrzymywany na stabilnym poziomie. Do spełnienia są też tzw. kryteria fiskalne: deficyt budżetowy nie powinien przekroczyć wartości 3 proc. produktu krajowego brutto, a dług publiczny 60 proc. PKB. Nasza długoterminowa stopa procentowa w ostatnich 12 miesiącach wyniosła 6,1 proc. i była o pół punktu procentowego niższa od wyliczonego górnego pułapu. Jako podstawę tego wyliczenia użyto stóp procentowych w państwach o najniższej w Unii inflacji, czyli: Irlandii, Portugalii i Luksemburga. Kłopoty mamy natomiast już ze stosunkowo wysokim wzrostem cen. Według resortu finansów to, iż nasza gospodarka łagodniej przechodzi kryzys niż gospodarki innych państw Unii, sprawiło, że inflację mamy wyższą niż w wielu pozostałych krajach. Wielkość inflacji, w której się powinniśmy zmieścić, to 1,7 proc., podczas gdy u nas wynosi 4 procent.
Z prognoz Komisji Europejskiej wynika, że kryterium inflacji, którego nie spełniamy od października zeszłego roku, możemy zacząć wypełniać od drugiego kwartału 2010 roku.
Dużo większe problemy mamy natomiast z kryteriami fiskalnymi. Ze względu na wysoki deficyt Komisja Europejska zdecydowała o wszczęciu wobec Polski procedury nadmiernego deficytu. W 2008 r. deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych wyniósł w Polsce 3,9 proc. PKB, nie mieszcząc się w 3-procentowej unijnej normie. Marnym pocieszeniem może być to, że kryterium tego nie spełniają niektóre państwa strefy euro, a procedurą nadmiernego deficytu zostały objęte też m.in.: Francja, Hiszpania, Grecja oraz Wielka Brytania. Komisja Europejska oczekuje, że do 2012 r. Polska powinna ograniczyć nadmierny deficyt.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2009-10-03

Autor: wa