Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nie zdążyli z pomocą

Treść

Pięciu strażaków z Małopolskiej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej z Nowego Sącza wraz z czterema specjalnie szkolonymi psami wyjechało wczoraj do kopalni "Zofiówka" w Jastrzębiu Zdroju na poszukiwania zasypanego górnika. Kiedy byli pod Krakowem, zostali zawróceni do Nowego Sącza. Śląscy ratownicy dotarli bowiem do ciała trzeciej ofiary.

W kopalni "Zofiówka" trzech górników zostało przysypanych kawałkami węgla oraz skał, gdy 900 metrów pod ziemią doszło do wyrzutu metanu i materiału skalnego. Po czterech godzinach ratownicy odnaleźli pierwsze ciało. Ponad sześć godzin później dotarli do następnego nieżyjącego górnika. Wczoraj przed południem, po 27 godzinach nieprzerwanej akcji, dotarto do trzeciej ofiary wypadku.

Koordynatorzy akcji w kopalni zwrócili się wcześniej o pomoc do sądeckich ratowników z Małopolskiej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej. Liczyli, że w zlokalizowaniu zasypanego górnika pomocne będą psy, które odnajdywały osoby uwięzione pod gruzami budynków w zniszczonych trzęsieniami ziemi Indiach, Albanii, Turcji, a ostatnio w Pakistanie.

Polecenie wyjazdu dla sądeckiej grupy przyszło z Krajowego Centrum Koordynacji Ratownictwa w Warszawie wczoraj kilka minut po godz. 11.

- Do akcji wyjechało pięciu naszych ratowników: st. kpt. Bogdan Gumulak, Sławomir Wojtas, st. asp. Krzysztof Gruca, st. asp Mirosław Pulit i st. ogniomistrz Zbigniew Kałuziński oraz cztery nasze psy - powiedział wczoraj st. kpt. Paweł Motyka, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej PSP w Nowym Sączu. - Zabrali ze sobą kamerę termowizyjną i geofony. Jednak największe zadanie do wykonania miały zwierzęta. Dla nich byłaby to pierwsza taka akcja. Jeszcze nigdy nie szukały zasypanych ludzi w kopalniach, chociaż wraz z ratownikami brały udział w specjalnych szkoleniach.

(MIGA)

"Dziennik Polski" 2005-11-24

Autor: ab