Nikifor Łemkowszczyzną malowany
Treść
Na sobotniej konferencji naukowej, poświęconej malarstwu i postaci Nikifora, Łemkowie ukraińscy określili go jednoznacznie jako symbol narodowy, a jego dorobek artystyczny, choć mający charakter ponadnarodowy, choć wyraźnie osadzony w ich kulturze. Dwudniowa konferencja z udziałem konsula ukraińskiego w Krakowie stała się okazją dla tej licznej grupy Łemków, by zamanifestować swoją tożsamość.
Niespełna rok po światowym kongresie Łemków rusińskich, odbytym także w Krynicy-Zdroju, grupa ukraińska, mająca swoje władze w Gorlicach, zorganizowała spotkanie, które w rzeczywistości także miało charakter kongresu narodowego. Pretekstem stała się bliska 111. rocznica urodzin łemkowskiego malarza prymitywisty Nikifora Krynickiego. To nazwisko było dla Łemków nie do strawienia i od wielu lat toczyli boje o to, by przywrócić prawowite imię i nazwisko swojemu krajanowi. O ile co do pochodzenia sporu nie było, o tyle kwestia czy Nikifor nazywał się rzeczywiście Epifaniusz Drowniak, trafiła do sądu. Rozstrzygnięcie zapadło po myśli Łemków. Od tego czasu korzystali z każdej nadarzającej się okazji, by odzyskać dla siebie Nikifora jako własny symbol niezłomnego ducha. Niepocieszeni byli więc, gdy Krynica-Zdrój wybrała projekt prof. Dźwigaja, krajowego, można rzec, producenta pomników, zostawiając w pokonanym polu doc. Włodzimierza Ropeckiego ze Lwowa z własnym, wcale nie gorszym pomysłem rzeźbiarskim.
- Nie takiego pomnika oczekiwaliśmy - mówił podczas odsłonięcia rzeźby Stefan Hładyk, przewodniczącego Zjednoczenia Łemków w Polsce do prezydentów Polski i Litwy, którzy zdejmowali z pomnika szarfę. Włodzimierz Ropecki przywiózł swój projekt do Krynicy i towarzyszył on dwudniowym obradom. Okoliczności odsłonięcia pomnika miały jeszcze jeden gorzki dla Łemków moment.
- Jakże przykro było, że zabrakło w takiej chwili władz Ukrainy - ubolewał Aleksander Wenhrynowycz, przewodniczący Towarzystwa "Łekomwszczyzna" na Ukrainie. Wówczas premier i prezydent pozostali w kraju ze względu na kryzys polityczny. Wracając do głównego tematu spotkania, Wenhrynowycz podkreślał wielokrotnie łemkowski rodowód Nikifora:
- Krajobrazy łemkowskie, piękna kultura narodu były zawsze natchnieniem dla tego artysty i my się w niej dzisiaj odnajdujemy.
- Nikifora nie da się naśladować, ponieważ istotą jego osobowości jest szczególna postać wiary, widzenia świata - napisał zaproszony na konferencję prof. Aleksander Jackowski z Warszawy. Włodzimierz Ropecki dodał od siebie:
- Obrazy Nikifora, choć formatem niewielkie i kameralne w stylu, mają charakter i wymowę monumentalnych płócien Jana Matejki. Wiele z nich tym nazwiskiem podpisywał.
Stefan Hładyk tak podsumował wygłoszone referaty i dyskusję:
- Nikifor artysta, Epifan Drowniak - człowiek, jest dla nas, Łemków, symbolem trwania. Po trzykroć wypędzany w ramach akcji przesiedleń aż pod Szczecin, za każdym razem wracał do Krynicy. Dał w ten sposób wyraz swojemu umiłowaniu małej ojczyzny. Niedawno ukazała się w Niemczech publikacja o Nikiforze, w której powtarzane jest określenie Krynicki. Pora, by ten zamęt już skończył. Niech w świecie sztuki Łemko Epifaniusz Drowniak pozostanie jako Nikifor, postać ponadnarodowa.
Roman Brodowycz, konsul generalny Ukrainy w Krakowie podkreślił, że w krótkim czasie trzech miesięcy sprawowania swojego urzędu nawiązał ścisły kontakt z Łemkami w Polsce. W związku z przypadającą w tym, roku 60. rocznicą akcji przesiedleńczej "Wisła", dyskutowano z nim o przyspieszeniu budowy pomników upamiętniających rugowanie Łemków z ich macierzystych wsi.
W pierwszy dzień konferencji, odbywającej się pod egidą Zjednoczenia Łemków w Polsce i patronatem Uniwersytetu Wrocławskiego, wysłuchano kilku referatów naukowych z Polski, Ukrainy i Słowacji. Dzień wczorajszy poświęcono na liturgię świąteczną, zwiedzenie krynickiej "Nikiforówki" i złożenie kwiatów w miejscach drogich artyście.
- Gdzie są władze Krynicy, czemu nie pojawił się nikt z Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu, czemu nie przyjechał reżyser filmu o Nikiforze Krzysztof Krauze, żeby usłyszeć, że tak naprawdę opowiedział dzieje nadzorcy Nikifora? - pytał członek zarządu Zjednoczenia Łemków Aleksander Maślej, dodając:
- Wiecie, co na Dzień Polski w Pradze sądeckie muzeum szykuje do pokazania? Zbiory cerkiewne, malarstwo Nikifora i chatę łemkowską. Bez komentarza.
Rzeczywiście, nie było nikogo z Polaków, żeby się odnieść do takich opinii. W części artystycznej wystąpiła grupa dziewcząt "Nadija" z ukraińskiego Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 2 im. Markijana Szaszkiewicza w Przemyślu. Wojciech Chmura
"Dziennik Polski" 2006-03-20
Autor: ab