Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nikt nic nie wie

Treść

5 marca premier Donald Tusk przyjął rezygnację Witolda Drożdża, podsekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji. Resort nie podaje powodów takiej decyzji, ograniczając się tylko do deklaracji, że Drożdż nie chciał pracować w administracji publicznej. Nadzorował on w MSWiA rejestry państwowe i dowody tożsamości. Był też odpowiedzialny za projekt dotyczący wprowadzenia w Polsce od 2011 r. dowodów elektronicznych.
Jak powiedziała nam rzecznik MSWiA Małgorzata Woźniak, Drożdż złożył rezygnację tuż po tym, jak nowym szefem MSWiA został Jerzy Miller.
- Wyjaśniał, że chce odejść z pracy w administracji publicznej. Minister poprosił go jednak, by został nieco dłużej - do czasu znalezienia następcy - dodała Woźniak. Resort nie wyjaśnia, jakie były powody odejścia Drożdża. Zdania co do tej dymisji są podzielone.
- Zaskoczyła mnie ta rezygnacja. Ale nie dziwi mnie, że Drożdż w ogóle został wiceministrem w MSWiA. Otóż był on kiedyś asystentem mecenasa Wojciecha Brochwicza, związanego z PO, który był zaangażowany w tzw. aferę Jaruckiej, która doprowadziła do wycofania się Cimoszewicza z wyborów prezydenckich. Czyli on [Drożdż - przyp. red.] został wiceministrem w bardzo prosty sposób. Ale wiem, że po dwóch latach już się czegoś nauczył. A pan Kołodziejczyk będzie musiał się wdrażać na nowo, co na pewno zajmie "trochę" czasu - komentuje Piotr Piętak, były wiceminister spraw wewnętrznych. - Bynajmniej się tym nie zmartwiłem - stwierdził krótko Antoni Macierewicz (PiS).
- Kolejna rezygnacja ministra tego rządu jest o tyle ciekawa, że odbywa się w aurze tajemniczości. A ma się to nijak do deklaracji premiera Tuska, który mówił na początku, iż nie przewiduje żadnych zmian w swoim gabinecie i który wciąż zapewnia o transparentności tego rządu - dodaje Marek Suski (PiS).
Od komentarza powstrzymują się natomiast posłowie PO. - Trudno mi to skomentować, jeżeli nie wiem, jakie były powody tej rezygnacji, czy były one osobiste, czy też zawodowe - deklarują Paweł Olszewski oraz Jacek Krupa.
- Z całym szacunkiem dla tego rządu, ale nie wiem, o kim pani mówi - powiedzieli nam Jerzy Szmajdziński (Lewica) i Wiesław Woda (PSL). Zdziwienia nie ukrywa natomiast inny z polityków PSL Mirosław Pawlak. - Jestem tym faktem zaskoczony. Oceniam pracę pana ministra Drożdża jako bardzo kompetentną - mówi polityk PSL. A na temat tego, że czegoś nie dopilnował w ustawie o dowodach biometrycznych, to powiem tylko tyle, że jak ktoś chce psa uderzyć, to kij się znajdzie - mówi Pawlak.
Drożdż, odpowiadający m.in. za informatyzację i rejestry państwowe, objął stanowisko wiceministra MSWiA 16 listopada 2007 roku. Następnie premier powołał go na stanowisko pełnomocnika rządu do spraw przygotowania administracji państwowej do współpracy z Systemem Informacyjnym Schengen i Systemem Informacji Wizowej. Drożdż był odpowiedzialny za projekt "Polska cyfrowa", finansowany z pieniędzy UE, dotyczący m.in. wprowadzenia w Polsce od 2011 r. dowodów elektronicznych. Projekt jest szeroko krytykowany m.in. przez przeciwników wprowadzenia biometrii. Jednym z nich jest Piotr Piętak, wiceminister spraw wewnętrznych w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Jego zdaniem, było wiele rażących nieprawidłowości w realizacji tego projektu, m.in.: nieinformowanie opinii publicznej na temat prac nad nim, niepowołanie tzw. Komitetu Sterującego projektu, co jest obowiązkiem w przypadku projektów unijnych. Wśród nieprawidłowości wymienia też brak aktualizacji dokumentu MasterPlan obowiązującego w projektach unijnych.
MSWiA - inicjator wydawania dowodów biometrycznych - nie stworzyło żadnego portalu informującego o dowodzie biometrycznym. Resort tłumaczy się tym, że trwają prace nad przebudową strony internetowej. - Pracujemy nad tym. Kiedy prace się zakończą, informacje te się pojawią - deklaruje Woźniak.
Polacy są podzieleni w kwestii biometrii. Udowodniły to badania, które przeprowadził jedynie zespół pracowników z Wojskowej Akademii Technicznej pt. "Biometria w systemie bezpieczeństwa człowieka - moda czy konieczność". Wynika z nich, że aż 58 proc. ankietowanych uważa, iż biometria doprowadzi do ograniczenia wolności i swobód obywatelskich, ograniczy prywatność poprzez kontrolę przemieszczania się obywateli, umożliwi kontrolę osoby bez jej wiedzy i zgody, a także przechwytywanie informacji.
Są też duże uchybienia w nowej ustawie o dowodach osobistych opracowanej przez MSWiA, nad którą prace kontrolował Drożdż. Otóż nie ma tam żadnej wzmianki na temat tzw. strefy MRZ (Machine Readable Zone) - która umożliwia zdalne odczytanie danych przez urządzenia do tego przeznaczone. Jej funkcjonowanie ściśle określają normy obowiązujące w UE. Ponadto jeżeli dowód elektroniczny nie posiada strefy MRZ, nie może służyć jako dokument paszportowy w krajach strefy Schengen. Brak też regulacji odnoszącej się do przechowywania danych biometrycznych.
Anna Ambroziak
Nasz Dziennik 2010-03-12

Autor: jc