Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Od porządku czy bezpieczeństwa?

Treść

Czy straż miejską powinna zastąpić policja municypalna utrzymywana przez samorządy? Kto zajmie się pilnowaniem porządku na ulicach, jeśli strażnicy miejscy będą dokonywać aresztowań i rewizji? Sprawdziliśmy, co o planowanych przez Platformę Obywatelską zmianach myślą lokalni samorządowcy i komendanci straży miejskiej. Ryszard Wasiluk, komendant sądeckiej Straży Miejskiej, jest zdania, że SM nie potrzebuje aż tak szerokich kompetencji jak policja. - Jednak poszerzenie niektórych uprawnień np. o możliwość korzystania z policyjnej bazy danych w zakresie ustalania tożsamości osób czy identyfikacji samochodów - mogłoby nam usprawnić pracę. Ograniczeniem dla funkcjonariuszy straży miejskiej jest i to, że nie możemy wkroczyć na teren prywatnej posesji bez zgody właściciela, co utrudnia nam rozpoczęcie procedury administracyjnej bez każdorazowego uzyskania zezwolenia na wejście. Gdybyśmy mieli uprawnienia takie jak policja, byłoby nam łatwiej podejmować interwencje - zauważa. Zdaniem komendanta, warto poszerzyć kompetencje strażników miejskich także o możliwość podawania kierującym alkotestów. Nowosądecka Straż Miejska zatrudnia 42 osoby (w tym trzech pracowników cywilnych do pracy administracyjnej). Poszczególne dzielnice miasta mają przydzielonych funkcjonariuszy "dzielnicowych", podobnie jak w policji. Prócz codziennych patroli i pilnowania porządku w mieście, strażnicy zajmują się obsługą monitoringu - obserwują i rejestrują obraz z kamer rozmieszczonych w newralgicznych miejscach. W skali roku SM kosztuje miasto 1,7 mln zł, co stanowi niewiele ponad pół procent rocznego budżetu Nowego Sącza. Zdaniem prezydenta Ryszarda Nowaka, Straż Miejska sprawdza się w dotychczasowej formule i nie ma powodu ani do jej likwidacji, ani też do przekształcania jej w policję. - Nie znam, co prawda projektu Platformy Obywatelskiej dotyczącego przekształcenia straży miejskiej w lokalną policję prewencyjną, ale byłbym przeciw tej zmianie. Wolałbym po prostu dofinansowywać policję, niż powielać jej kompetencje. Straż Miejska ma moim zdaniem wystarczające uprawnienia i dobrze wypełnia swoje funkcje porządkowe - uważa Nowak. Innego zdania jest burmistrz Gorlic Kazimierz Sterkowicz, który wzorem samorządu Chrzanowa myśli o zlikwidowaniu straży miejskiej w swoim mieście. - Obowiązki związane z zapewnieniem bezpieczeństwa powierzylibyśmy policji i wyłonionym w przetargu agencjom ochrony, w których pracę znaleźliby zwolnieni przez nas strażnicy - planuje burmistrz. Jego zdaniem to byłoby tańsze rozwiązanie niż utrzymywanie 10-osobowej straży miejskiej za 500 tys. zł rocznie. Burmistrz przelicza tę kwotę na cenę godziny patrolowej, która wynosi 20 zł. Wylicza, że za pół miliona w skali roku można by zapłacić za 25 tys. godzin dodatkowych patroli. - Nie jestem w stanie powiedzieć, czy będzie to skuteczniejsze rozwiązanie. Najpierw muszę przyjrzeć się jak to działa w Chrzanowie. Jestem już wstępnie umówiony na spotkanie z władzami tego miasta. Temat trzeba przeanalizować pod kątem możliwych zysków i strat - powiedział "Dziennikowi Polskiemu". Wojciech Pietrusza, komendant Straży Miejskiej w Gorlicach nie jest entuzjastycznie nastawiony do planów związanych z zastąpieniem straży miejskiej policją. - Według mnie Straż Miejska jest od pilnowania ładu i porządku, a nie od dbania o bezpieczeństwo. O sprawy estetyki miasta przecież policja ani ochroniarze nie zadbają - zwraca uwagę. W Limanowej, gdzie Straż Miejska istnieje od ponad dziesięciu lat pracuje zaledwie czterech funkcjonariuszy - trzech mężczyzn i jedna kobieta. W poniedziałki i piątki mają patrole i dyżury z policjantami. - Uważam, że w obecnej formule ich praca się sprawdza. Pełnią ważną rolę, gdy chodzi generalnie o utrzymanie porządku w mieście. Przydałoby się ich w tym zakresie obowiązków z pięć razy tyle, ale budżet by tego nie udźwignął - uważa burmistrz Limanowej Marek Czeczótka. W uzdrowisku Krynica Zdrój służbę pełni obecnie ośmiu strażników miejskich razem z komendantem. Rocznie to wydatek z budżetu około 340 tys. zł na etaty, samochody i utrzymanie biura. O żadnej likwidacji tej służby mowy nie było i zdaniem wiceburmistrza Dariusza Reśko - być nie może. Przeciwnie, uzupełniono teraz jeden wakat. - Nasi strażnicy, biorąc pod uwagę specyfikę uzdrowiska, mają przy obecnych kompetencjach, bardzo dużo pracy porządkowej - mówi wiceburmistrz Reśko. - W zatłoczonym samochodami mieście, w sezonie problem parkowania urasta do bardzo poważnego. Musimy stosować przepisy, nie zrażając przyjezdnych. Uzdrowisko jest wyczulone na porządek i czystość, a więc na wszelkie sygnały o dzikich wysypiskach czy zanieczyszczaniu potoków. Uwagi, że strażnicy jeżdżą sobie samochodami po mieście za nasze pieniądze i nakładają mandaty na parkingach, uważam za jednostronne i wyrażane bez znajomości ich pracy. (MONK), (WCH "Dziennik Polski" 2007-11-14

Autor: wa