Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Odszkodowanie ma odstraszyć

Treść

Sąd Apelacyjny w Krakowie podtrzymał wczoraj decyzję pierwszej instancji, przyznającą sądeckiemu biznesmenowi Romanowi Klusce odszkodowanie w wysokości 5 tys. zł tytułem zadośćuczynienia za niesłuszny areszt. Był właściciel "Optimusa" domagał się 1,5 miliona i zapowiedział kasację od wczorajszego wyroku.

Roman Kluska został zatrzymany cztery lata temu na 48 godzin w związku z podejrzeniami o przestępstwo wyłudzenia podatku VAT przy transakcji sprzedaży komputerów "Optimusa" dla szkół.

Roman Kluska został zatrzymany cztery lata temu na 48 godzin w związku z podejrzeniami o przestępstwo wyłudzenia podatku VAT przy transakcji sprzedaży komputerów "Optimusa" dla szkół. Był to ogromny kontrakt z Ministerstwem Edukacji Narodowej, który firma Kluski wygrała, wykorzystując możliwość ominięcia podatku VAT poprzez ich transfer ze słowackich Koszyc. Sprawa była precedensowa i ciągnęła się w sądach kilka lat. Skarb Państwa zwrócił "Optimusowi" bezprawnie zapłacony VAT w wysokości 17 mln zł. Sam prezes Kluska został oczyszczony z zarzutów. Spektakularny najazd policji na dom Kluski pod Nowym Sączem i jego zatrzymanie w areszcie okazały się bezpodstawne. Prezes postanowił wystąpić o odszkodowanie. Domagał się 1 mln 433 tys. zł, dokładnie tyle, ile uważał, że stracił wypłacając z własnego konta 8 mln zł na najwyższą w historii polskiego sądownictwa kaucję za wyjście na wolność. Pieniądze te zwrócono mu dopiero po 16 miesiącach, bo tyle trwały czynności prokuratorskie. Właśnie na nie Kluska złożył zażalenia i od prokuratury domagał się tak wysokiego odszkodowania. Wyrok pierwszej instancji zapadł w październiku ubiegłego roku.

- Wyrok jest taki, jakie prawo - komentował go wtedy sądecki biznesmen. - Pokazuje ogromną nierównowagę między traktowaniem zobowiązań obywatela wobec państwa i sytuacją odwrotną. Gdyby obywatel był winien państwu 8 mln zł przez półtora roku, nie tylko musiałby zwrócić tę kwotę, ale także zapłacić odsetki.

Od pierwszego wyroku odwołały się obie strony. Kluska uznał, że 5 tysięcy zł zadośćuczynienia jest rażąco zbyt niską kwotą. Natomiast prokuratura krakowska dowodziła, że roszczenia Kluski wygasły po roku i w związku z tym niczego nie musi płacić.

- To znajduje oparcie w przepisach, ale jest nielogiczne - dowodził Kluska. - Jak mogłem składać zażalenie na prokuraturę, która nie skończyła swoich czynności. Każdy sąd by to odrzucił. Moi prawnicy stanęli na stanowisku, że czas składania zażalenia biegnie od momentu zakończenia czynności przez prokuraturę, bo wtedy jest pełny obraz tego, co można zaskarżyć. Sąd Najwyższy, który zajął się tą sprawą, wydał salomonowy werdykt. Co prawda przedawnienie rzeczywiście ujęto w przepisach od momentu rozpoczęcia czynności, ale prokuratura nie powinna się na to powoływać, gdyż narusza to istotny interes społeczny. Obecny wyrok Sądu Apelacyjnego bierze to pod uwagę właśnie i otwiera mi drogę do kasacji. Chodzi nadal o wysokość kwoty. Jeśli ją wyegzekwuję, to i tak pójdzie na cele charytatywne, więc trudno tu mówić, że to pieniądze dla mnie. Po prostu potrzebujący ich nie dostaną. Odszkodowanie w wysokości 1,5 mln zł ma odstraszać przed podobnymi próbami zamachu na innych ludzi.

Roman Kluska był nieobecny wczoraj przy odczytywaniu wyroku. Reprezentowali go adwokaci, którzy dalej zamierzają prowadzić jego sprawę.

Wojciech Chmura

"Dziennik Polski" 2006-07-12


Autor: ea