Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Operetkowo i groteskowo

Treść

NOWY SĄCZ. "Księżniczka czardasza" w "Sokole"



Marta Abako w roli tytułowej szansonistki budapesztańskiego teatrzyku variete zebrała zasłużone gromkie brawa za popisy wokalne i swobodę aktorską w "Księżniczce czardasza", pokazanej po raz drugi w poniedziałek w nowosądeckim "Sokole". Jednak inne pomysły obsadowe dowodzą, że Operze Krakowskiej przydałoby się poważniejsze odświeżenie zespołu.


"Księżniczka czardasza", najbardziej znana operetka Kalmana, Węgra z pochodzenia, kusi reżyserów, bo ma zawsze zapewnioną widownię. Ludzie przychodzą, gdyż chcą posłuchać przebojów będących w obiegu muzyki klasycznej. Z przyjemnością też oglądają romanse z tak zwanych wyższych sfer i to takie, które się dobrze kończą. Ponadto lud jest podbudowany, kiedy widzi, że mieszanie pospolitej krwi z hrabiowską kończy się szczęśliwie. Gotów wybaczyć drętwe dialogi, które służą li tylko do popychania akcji oraz klajstrowania arii i arietek.


Dla widzów z Nowego Sącza czy Krakowa, Budapeszt, Wiedeń albo Miszkolc, to miejsca bardzo swojskie. Wywołują galicyjską nostalgię za czasami Franciszka Józefa. Żeby nie być gołosłownym, że taka istnieje, mogę wskazać dyrektorski gabinet w Starostwie Powiatowym w Nowym Sączu, gdzie widnieje portret najjaśniejszego cesarza.


Na scenę wracam z niesmakiem. U boku ognistej Abako, vel Sylwii Varescu, krąży groteskowy amant, do złudzenia przypominający, nie tylko Bogusławowi Kaczyńskiemu, libijskiego przywódcę, pułkownika Kadafiego. Boni, aktorsko najbardziej sprawny, śpiewa kiepściutko, a balecik starszych dam, budzi bardzo mieszane uczucia. Swój staż i niegdysiejszą wielką klasę obroniła jedynie Wanda Polańska użyczając raz swojego stale pięknego głosu, by zaśpiewać czardasza. (WCH)

"Dziennik Polski" 2005-02-09

Autor: ab