Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Osamotnienie w Europie

Treść

W polu dobra i zła

Nie należy przeoczyć głębi ostatniego papieskiego przemówienia do Europejczyków, wygłoszonego w Parlamencie Europejskim. Takie spotkania są nie tylko rzadkie, ale także niosą w sobie ciężar dramatu spotkań ojca z wyrodnymi dziećmi. Wypierają się przecież Europejczycy swojej chrześcijańskiej przeszłości. Podejmują też rozmaite próby „dehellenizacji chrześcijaństwa” (Benedykt XVI), czyli jego niszczenia za pomocą wyrywania mu narzędzia greckiej klasycznej filozofii. Ostrzegali wielokrotnie przed tym zagrożeniem ostatni trzej Papieże, stanowiło to też sedno ostatniego przesłania Papieża Franciszka do Europejczyków. Tajemnicza jest zatem owacja na stojąco zgotowana Papieżowi przez parlamentarzystów po usłyszeniu jego przemówienia. Czyżby Europa była na drodze powrotu do swoich korzeni?

Sytuację duchową współczesnej Europy Papież określił jako wszechobecne poczucie osamotnienia. Zwracał uwagę św. Tomasz z Akwinu, że tyrani dbają nade wszystko o szerzenie poczucia osamotnienia wśród swoich poddanych, stąd też zabraniają „wszystkiego, co służy przymierzu między ludźmi, jak mianowicie małżeństw, towarzyskich spotkań i tym podobnych, a za sprawą których rodzi się między ludźmi sama zażyłość i zaufanie”. Przykładają się do niszczenia tego „przymierza” współcześni Europejczycy, legalizując związki homoseksualne i związki „partnerskie”, utrudniając w ten sposób rozumienie godności małżeństwa jako instytucji, w której przekracza się własną samotność. Niszczy społeczną „zażyłość i zaufanie” najpierw legalizacja zabijania w obrębie rodziny, czyli aborcja. Tym zaś, co przeżyli ten pierwszy odstrzał, funduje się utratę zaufania do rodziców za pomocą legalnego rozwodu, kolejnego „osamotniacza” zadomowionego w dzisiejszej Europie. Resztki zażyłości i zaufania do najbliższych ma zniszczyć tzw. edukacja seksualna, czyli fałszowanie prawdy o naszym egzystencjalnym początku, bo edukacja o jakoby pisanym człowiekowi osamotnieniu pośród wszystkich innych, skoro sfera seksualna to sfera rozrywki i instrumentalnego traktowania.

Czyżby zatem klaskający Papieżowi Europejczycy mniemali, że docenił on ich wysiłki szerzenia w Europie poczucia osamotnienia?

Dla uczniów nowożytnych intelektualistów „samotność” to naturalna kondycja człowieka. Na aktualnym etapie historii człowiek ma jednak potrzebować innych ludzi, bo nie jest w stanie sam zaspokoić swoich pragnień. Z tego tylko powodu ma wchodzić w relacje z innymi ludźmi. Czyżby zatem część parlamentarzystów przyklasnęła diagnozie Papieża, mniemając, że piętnowane przezeń negatywne poczucie „osamotnienia” to wezwanie do obalania przeszkód tylko konsumpcyjnego traktowania innych? Nowożytna Europa od samego początku to twierdzi, zapowiadając zniknięcie tych przeszkód albo po likwidacji chrześcijaństwa z jego zakazami moralnymi, albo po zniesieniu własności prywatnej (marksiści), albo też po demontażu heteroświata, jak zapowiadają genderyści. Współczesny program polityczny Unii Europejskiej łączy te trzy postulaty i zgotowana Papieżowi gorąca owacja w Parlamencie Europejskim to jeszcze nie radość marnotrawnego syna, że nie jest sam w obcym mu świecie, na widok rodzinnego domu i ojca. Może to rezultat nieporozumienia i próba potraktowania Papieża jako sojusznika?

Typowo nowożytne pojmowanie człowieka jako istoty „samotnej” – ale potrzebującej innych ludzi dla zaspokajania swoich pragnień – oznacza odejście od poglądu właściwego klasycznej filozofii, że człowiek jest istotą „społeczną” (komunijną), czyli ukierunkowaną na relacje z innymi. Wspomniane przez Papieża poczucie osamotnienia trapiące współczesnego człowieka to zatem diagnoza nierozpoznawania samego siebie jako istoty wielokierunkowo związanej z innymi, a najpierw z tymi, za pośrednictwem których otrzymał życie oraz jedyne i niepowtarzalne człowieczeństwo.

Marek Czachorowski
Nasz Dziennik, 9 grudnia 2014

Autor: mj