Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ostatnie ofiary

Treść

Wczoraj rano na miejsce katastrofy w Katowicach skierowano trzech sądeckich strażaków z psem przeszkolonym do poszukiwania zwłok. Przed godz. 16 wydobyli spod gruzów jedno ciało, a chwilę później pies zlokalizował kolejne.

Na decyzję o ponownym skierowaniu sądeckiej grupy do Katowic wpłynęła zmiana pogody. Podczas srogich mrozów ciała się nie rozkładały, więc pies nie mógł ich zlokalizować. Wraz z nadejściem odwilży zwiększyło się prawdopodobieństwo, że pies wskaże miejsce, w którym znajdują się ofiary.

- Do piątku dwie osoby nadal uważało się za zaginione, więc istniało duże prawdopodobieństwo, że pod gruzami znajdują się jeszcze ciała ofiar katastrofy - powiedział wczoraj "Dziennikowi" kpt. Paweł Motyka, rzecznik prasowy komendanta PSP w Nowym Sączu.

Do Katowic pojechali asp. sztab. Mirosław Pulit z psem Bona oraz starsi kapitanowie Sławomir Wojta i Robert Kłębczyk. Przypomnijmy, że od dnia, w którym na głowy ludzi oglądających międzynarodową wystawę gołębi, spadł dach hali wystawienniczej, w akcji ratunkowej brali udział strażacy z Małopolskiej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej w Nowym Sączu. Na miejsce katastrofy zabrali psy do poszukiwań żywych ludzi pod gruzami. Udało im się wydobyć na powierzchnię cztery żywe ofiary katastrofy. (SZEL)

żródło: "Dziennik Polski" 2006-02-11

Autor: mj