Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Oswajanie perwersji

Treść

Z dr Barbarą Kiereś, adiunktem w Katedrze Pedagogiki Rodziny Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, rozmawia Maria S. Jasita
Wczorajsza "Gazeta Wyborcza" na pierwszej stronie zamieściła artykuł na temat pedofilii, w którym pojawiło się następujące stwierdzenie: "Badanie molestowania seksualnego dzieci jest niezwykle trudne, bo ofiary często współtworzą ze sprawcami zmowę milczenia".
- Użycie określenia "zmowa milczenia", a więc łączenie ofiary i oprawcy - w odniesieniu do pedofilii - jest po prostu nieadekwatne. Zmowa milczenia ma miejsce wtedy, kiedy obie strony świadomie milczą z jakiegoś powodu. Pedofil milczy, wiadomo dlaczego. Natomiast dziecko milczy, bo nie rozumie tego, czego doświadcza. Chociaż czuje, że dzieje się coś złego, to nie umie tego nazwać i jest zagubione. Często się po prostu czegoś boi. Dlatego użycie takiego określenia jest zupełnie nieadekwatne do sytuacji i nie powinno mieć miejsca.
W tym samym numerze pojawił się też drastyczny materiał opisujący makabryczną historię nekrofila i mordercy...
- O tym można mówić i pisać, ale pod warunkiem, że powie się, czym one są. Trzeba je odpowiednio nazwać i ocenić, że są to dewiacje. Natomiast należy pamiętać o tym, że w takim przekazie medialnym musi być harmonia, a więc muszą być treści ukazujące i dobro, i zło. Jeśli są tylko te złe, to rodzi to zawsze postawę pesymistyczną wobec życia, jakieś takie zniechęcenie, a wręcz poczucie zagrożenia. Na pewno nie można milczeć o złu, ale przede wszystkim trzeba ukazywać dobro, bo ukazywanie dobra zachęca do jego realizacji - i to jest ważne. Tymczasem obecnie generalnie za mało mówi się o konkretnym dobru. I trzeba podkreślić, że jeśli jest przewaga informowania o sprawach złych, drastycznych, dewiacyjnych - ale bez nazywania po imieniu - to jest to zjawisko negatywne, nawet jakoś chore. Przecież takie stałe mówienie o złu oswaja z nim, jako z czymś oczywistym, co po prostu musi być.
To dlaczego oswaja się czytelnika z perwersją?
- Właśnie po to, żeby w którymś momencie przestał to widzieć jako perwersję, tylko zaakceptował jako coś, co dzieje się w świecie, a jeśli się dzieje w świecie, to jest naturalne, normalne i ma rację bytu tak samo, jak każde inne zjawisko. Oczywiście, należy mówić o zagrożeniach, ale odpowiednio to nazywając i oceniając. Takie wymieszanie dobra ze złem jest nie do przyjęcia. Raz jeszcze podkreślę, że muszą być zachowane właściwe proporcje - nie możemy zalewać czytelnika jakimiś takimi drastycznymi obrazami, epatować go złem, bo to jest po prostu niemoralne. I jest nieprawdziwe, bo rzeczywistość nie jest nasycona tylko takimi treściami.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-07-03

Autor: wa