Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Otrzymali pomoc, teraz pomagają

Treść

Kilkanaście dni temu uczniowie Szkoły Podstawowej w Żeleźnikowej Wielkiej zbierali dary do paczek dla dzieci na Białorusi. W tym samym czasie działające w szkole Stowarzyszenie Miłośników "Małej Ojczyzny" natknęło się na list uczniów tej szkoły sprzed ponad 60 lat z podziękowaniami za pomoc otrzymaną od amerykańskich dzieci. - To niezwykły, symboliczny zbieg okoliczności - mówi prezes Stowarzyszenia Miłośników "Małej ojczyzny" Żeleźnikowej Wielkiej, Kinga Chebda. Stowarzyszenie zawiązało się w 2004 roku. Przeważają w nim siły nauczycielskie. Z początku właściwie bazowało wyłącznie na gronie pedagogicznym Szkoły Podstawowej w Żeleźnikowej Wielkiej. Jego członkowie postawili sobie za cel kultywowanie miejscowych tradycji kulturalnych, języka, zwyczajów. W miarę możliwości i czasu członkowie stowarzyszenia zaczęli penetrować historię. - Okazało się, że Żeleźnikowa Wielka jest miejscowością o bogatej historii, ciekawych ludziach - opowiada Kinga Chebda, piastująca także funkcję dyrektora szkoły. - Dotarliśmy do zapisów mówiących o tym, że na pewno placówka oświatowa istniała w 1864 roku. Miłośnicy podsądeckiej miejscowości w gminie Nawojowa po raz pierwszy pokazali się ze swoim stoiskiem publicznie podczas oddania dwóch boisk w centrum wsi. Jedno przystosowane jest do gry w siatkówkę plażową, na drugim, ze sztuczną nawierzchnią, można grać w piłkę ręczną i tenisa. To był wielki dzień dla całej społeczności i znakomita okazja, by pokazać, że istnienie stowarzyszenia nie jest przypadkiem. Kilkanaście dni temu do Żeleźnikowej Wielkiej, w swoje rodzinne strony przyjechał ksiądz Stanisław Latko, pracujący w jednej z parafii na Białorusi. Jego wizyta nie miała tylko charakteru sentymentalnego. Przybył w konkretnym celu. - To jest mój były uczeń - wyjaśnia dyrektor Chebda. - Rozmawialiśmy długo o jego pracy duszpasterskiej. Nie ukrywał, że nie chciałby wrócić do swojej parafii z pustymi rękami. Ma pod opieką sporo potrzebujących dzieci. Na odzew naszych uczniów nie trzeba było długo czekać. Przyniosły bardzo dużo podarków. Proszę sobie wyobrazić, prawie równocześnie natknęliśmy się w starych szkolnych dokumentach na list, prawdopodobnie kopię, pisany przez nasze dzieci do dzieci amerykańskich. Nasi uczniowie dziękują w nim za kolorowe kredki, ołówki, notesy. To niezwykła kolej rzeczy. Kiedyś odbieraliśmy pomoc z zagranicy, teraz sami pomagamy. Znaleźliśmy pod listem podpis Mieczysława Ramsa, byłego długoletniego nauczyciela LO w Starym Sączu. - Samego listu nie pamiętam - powiedział nam wczoraj Mieczysław Rams. - To było zaraz po drugiej wojnie światowej. Kierowniczką szkoły była pani Borkowska. Przypominam sobie, że jako uczeń podstawówki chodziłem, między innymi z Józkiem Jaworskim do Nawojowej pod amerykańskie dary z "Unry". Były w nich przybory szkolne. - Odkrycie tego listu - ma nadzieję prezes Chebda - ożywi zainteresowania mieszkańców dziejami Żeleźnikowej Wielkiej, bo jest w nich jeszcze bardzo dużo ciekawych, a mało znanych wydarzeń. Wojciech Chmura "Dziennik Polski" 2007-11-30

Autor: wa