Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Paczka dla rodaków

Treść

Po raz piętnasty ruszyła akcja pomocy świątecznej Polacy – Rodakom. – Bardzo bym chciał, abyśmy w tym roku na samą Ukrainę, do Polaków tam mieszkających wysłali dwa razy więcej paczek niż ostatnio – apeluje senator Stanisław Gogacz.

Agresja Rosji na Ukrainę negatywnie odbija się na życiu mieszkających tam Polaków. Senator Stanisław Gogacz (PiS), inicjator i organizator akcji Polacy – Rodakom, wskazuje, że z powodu dramatycznej sytuacji politycznej coraz trudniej zaspakajane są podstawowe potrzeby egzystencjalne naszych rodaków za Bugiem. – Bardzo proszę o jeszcze większe zaangażowanie, o zaktywizowanie rodzin, znajomych, sąsiadów – mówi.

Jak dotąd w każdym kolejnym roku organizatorom pomocy świątecznej udawało się wyekspediować na Wschód więcej darów niż w latach poprzednich. W ubiegłym roku do Polaków na Ukrainie trafiło ponad 1600 piętnastokilogramowych paczek. Pozostałe 300 otrzymali nasi rodacy na Białorusi. W zbieraniu darów uczestniczą głównie osoby i instytucje województwa lubelskiego, ale od kilku lat powiększa się liczba darczyńców z innych regionów Polski, a także z zagranicy. Szczególnie duży jest udział placówek oświatowych. W akcję Polacy – Rodakom w ubiegłym roku zaangażowało się blisko 70 szkół oraz 5 przeszkoli.

W gołym stepie

Na tegoroczny apel senatora Gogacza ze zrozumieniem zareagował m.in. Zespół Szkół im. kard. Stefana Wyszyńskiego w Wilczopolu w gminie Głusk na Lubelszczyźnie. Szkoła już od 5 lat systematycznie uczestniczy w zbiórce darów dla rodaków na Wschodzie. W tym roku zamierza rozszerzyć tę działalność.

– Poprosimy naszego księdza proboszcza o ogłoszenie w parafii informacji o zbiórce darów z prośbą o przynoszenie ich do szkoły – deklaruje Ewa Radko, dyrektor placówki. – Zbiórka darów w szkole zapewne też się zwiększy, gdyż biletem wstępu na tegoroczną zabawę andrzejkową będzie dar dla Polaków na Wschodzie – dodaje.

Dyrektor Radko zwraca uwagę na fakt, że udział w tej inicjatywie to dla uczniów jej szkoły żywa lekcja historii. Losy Kresowian są tematem publikacji w najnowszym numerze szkolnej gazety „Wilczopole wczoraj i dziś”. Po zakończeniu akcji na lekcjach czytane są i omawiane podziękowania od konsula, a przede wszystkim listy przysyłane przez Polaków otrzymujących dary.

– To są niesamowicie wzruszające listy, w których można przeczytać, jak oni żyją, jak potrafią dziękować za pamięć, co myślą o tej świątecznej pomocy – zaznacza dyrektor. – Chciałabym, żeby nasi uczniowie wiedzieli, że Kresy to były przez wieki polskie ziemie rodowe i ci Polacy są tam nadal u siebie – wyjaśnia.

Rzeczywiście, listów z podziękowaniami przesyłanych do biura senatorskiego Stanisława Gogacza nie sposób czytać bez wzruszenia.

„Dziadków po stronie mamy władze sowieckie wysłały do Kazachstanu, wyrzucono ich w gołym stepie, gdzie Polacy rękami, patykami, łyżkami wydłubywali ziemianki, żeby w jakiś sposób schronić się i przetrwać” – pisze o swoich przodkach Julia Kratiuk z Wołynia. „Babcia pogrzebała na obcej ziemi 10 swoich dzieci, które zmarły zakażone tyfusem […]. Moja mama urodziła się w Kazachstanie jako trzynaste dziecko w 1938 roku. Jak mama miała 11 lat, jej rodzina uciekła na Ukrainę” – relacjonuje.

Rodzina ojca pani Julii przeszła nie mniejszą gehennę, uchodząc spod banderowskiego topora. Ich Borszczówka w obwodzie chmielnickim została spalona, a wielu mieszkańców wymordowanych.

Rodzice pani Julii poznali się w nieistniejącej już wsi Sielco w obwodzie chmielnickim.

„Ojciec musiał zmienić nazwisko ’Kraciński’ na ’Kratiuk’, żeby nie być rozstrzelanym i ochronić choć w jakiś sposób swoją rodzinę” – wspomina pani Julia. I dodaje: „Taki więc jest nie bardzo przyjemny szlak życiowy polskich rodzin moich rodziców”. Przez 15 lat prowadzenia akcji Polacy – Rodakom senator Gogacz zgromadził pokaźny zbiór wzruszających świadectw Polaków rozdzielonych wschodnią granicą ze swoimi bliskimi w kraju. Większość listów z podziękowaniami pochodzi z Ukrainy, gdzie trafia gros świątecznych paczek, ale napływa też korespondencja z Litwy i Białorusi, gdzie od kilku lat również płynie pomoc. „My, Sybiracy, jesteśmy głęboko wzruszeni z tej pomocy, jaką nam okazaliście” – pisze Helena Szołomicka, prezes Koła Sybiraków w Pińsku (obecnie Białoruś). „Taka pomoc dotarła do nas pierwszy raz” – zaznacza.

Z listu wynika, że założone w 1994 r. pińskie Koło Sybiraków stopniało już z 28 do 7 członków. „Wszyscy są niedołężni i schorowani, ale jeszcze się jakoś trzymamy. Od czasu do czasu spotykamy się i przy herbatce wspominamy, jaką gehennę przeżyliśmy na Syberii, okropny głód i niewolniczą pracę” – relacjonuje pani Helena. „Śpiewamy piosenki naszych dziecięcych lat oraz kolędy na święta Bożego Narodzenia” – dodaje.

Dary w postaci słodyczy, kawy, kakao, konserw mięsnych oraz tłuszczowo-mięsnych, makaronu, cukru, kaszy, ryżu, mleka w proszku itp., książek z polską literaturą piękną oraz małych zabawek – przytulanek można składać do 8 grudnia od poniedziałku do piątku w godz. 11.30-16.00 w Zakładzie Doskonalenia Zawodowego (naprzeciwko lubelskiej archikatedry) w Lublinie, ul. Królewska 15, a także w biurze senatorskim Stanisława Gogacza w Łukowie, ul. Franciszka Wilczyńskiego 4 m. Szczegółowe informacje można uzyskać pod numerem telefonu 509 714 966.

Adam Kruczek, Lublin
Nasz Dziennik, 25 listopada 2014

Autor: mj