Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Pakiet zabije nasz przemysł

Treść

Związkowcy z NSZZ "Solidarność" będą pomagać w zbieraniu podpisów pod wnioskiem o zorganizowanie ogólnoeuropejskiego referendum w sprawie zawieszenia postanowień tzw. pakietu klimatycznego. Taką deklarację złożył w imieniu całego związku lider Śląsko-Dąbrowskiej "S" Dominik Kolorz. - Będziemy w tej sprawie również spotykać się z innymi związkami zawodowymi, m.in. OPZZ, a także innymi partiami politycznymi. To referendum to ostatnia deska ratunku dla naszego społeczeństwa. Po wejściu w życie tych przepisów liczba miejsc pracy w Polsce zmniejszy się o około 250 tys., a ceny ciepła, elektryczności pójdą nawet 80 proc. w górę - mówi szef śląskiej "Solidarności". Przypomina, że jego związek od samego początku ostrzegał przed fatalnymi skutkami forsowanego przez Brukselę prawa.
Na początku roku liderzy Solidarnej Polski ogłosili pomysł zorganizowania ogólnoeuropejskiego referendum, korzystając z możliwości, jakie daje tzw. Europejska Inicjatywa Obywatelska. By referendum doszło do skutku, należy zebrać milion podpisów w krajach unijnych. Jak podkreślali politycy, negocjacje w sprawie pakietu zostały przez rząd Donalda Tuska ostatecznie przegrane, dlatego tylko w ten sposób można skutecznie wezwać Komisję Europejską do przedstawienia projektu aktu prawnego zawieszającego wykonanie pakietu. W referendum jego autorzy chcieliby zapytać Europejczyków, czy chcą zawiesić realizację pakietu do 2020 roku. By jednak w ogóle się odbyło, trzeba zebrać wymaganą liczbę podpisów w 7 krajach Unii Europejskiej. Potencjalnymi sojusznikami mogą być m.in.: Czechy, Bułgaria i Rumunia.
- Prowadzimy w tej sprawie rozmowy w Parlamencie Europejskim. Na razie odbyliśmy wstępne spotkanie w ramach frakcji Europa Wolności i Demokracji, do której należymy - informuje poseł Arkadiusz Mularczyk. Jak podkreśla, inicjatywą są zainteresowani przedstawiciele włoskiej Ligii Północnej, a także szef frakcji Nigel Farage. Również tutaj w akcję ma się włączyć "Solidarność", która poprzez swoje europejskie kontakty chce zainteresować ideą referendum związkowców z innych krajów. - Będziemy szukać wsparcia u Czechów, Rumunów, Bułgarów, a może także Niemców. Myślę, że wśród związkowców z innych krajów uda się również wzbudzić zainteresowanie - zaznacza Kolorz.

Start 1 kwietnia
Zbieranie podpisów rozpocznie się już 1 kwietnia, wtedy wchodzą w życie postanowienia EIO pozwalające na składanie masowych petycji. Minimalna liczba podpisów, jaką należy zebrać, jest proporcjonalna do liczby członków Parlamentu Europejskiego z danego kraju - np. dla Polski wynosi 37,5 tysiąca. Po złożeniu podpisów KE ma trzy miesiące na ustosunkowanie się do stanowiska organizatorów referendum.
O dotkliwych skutkach pakietu klimatycznego (szczególnie tych finansowych) mówi się od dawna. Zakłada on 20-procentową redukcję emisji gazów cieplarnianych, zwiększenie efektywności wykorzystania energii o 20 proc. oraz zwiększenie wykorzystania energii ze źródeł odnawialnych do 20 proc. - cele te mają być osiągnięte do roku 2020.
Polska ma prawo do bezpłatnych uprawnień do emisji CO2, które jednak stopniowo będą redukowane i od 2020 roku również polskie elektrownie będą musiały kupować wszystkie uprawnienia do emisji na aukcjach. Tymczasem Polska należy do tych krajów, które ze względu na wysokie zużycie węgla kamiennego oraz brunatnego będą szczególnie zobowiązane do redukcji emisji CO2, a tym samym do rezygnacji z krajowych zasobów pozwalających produkować tanią energię. Według szacunków ekspertów, od roku 2013, gdy pakiet wejdzie w życie, ceny energii wzrosną o 30-40 proc., a w dalszej perspektywie mogą wzrosnąć nawet o 60-80 procent.
Pakiet energetyczno-klimatyczny zmusza państwa UE do redukcji emisji dwutlenku węgla i innych gazów cieplarnianych oraz ustanawia system pozwoleń na emisję gazów. To jednak sporo kosztuje, a jednocześnie - jak zauważają zwolennicy referendum - i tak będzie bez znaczenia dla globalnej emisji gazów cieplarnianych, już dzisiaj bowiem obserwujemy przenoszenie się przemysłu z Europy do krajów, w których takie ograniczenia nie obowiązują. Organizatorzy referendum dowodzą, że Unia Europejska nie dysponuje rzetelną analizą kosztów swojej polityki klimatycznej dla poszczególnych krajów i regionów. Tym samym produkcja wraz z miejscami pracy zostanie przeniesiona do Chin i na Ukrainę, a nawet do innych krajów UE, gdzie energia będzie tańsza.

Zysk dla Francji
Według NSZZ "Solidarność", w Polsce w wyniku restrykcji pakietu energetyczno-klimatycznego straconych zostanie 250 tys. miejsc pracy. Zdaniem polityków Solidarnej Polski, dostosowanie Polski do wymogów pakietu będzie kosztowało ponad 100 mld zł, podczas gdy dotychczasowa pomoc unijna dla Polski netto to kwoty rzędu kilkudziesięciu miliardów złotych. Zwiększy się natomiast konkurencyjność dóbr wytwarzanych w państwach uzyskujących energię bez wydzielania dwutlenku węgla do atmosfery, np. Francji, Szwecji, Niemiec, Belgii, Holandii, Austrii. Tak się akurat składa, że Francja, która jest głównym promotorem pakietu klimatycznego, 78 proc. energii wytwarza w siłowniach jądrowych, które - jak wiadomo - dwutlenku węgla nie emitują.
Jak się okazuje, przekonania ideologów globalnego ocieplenia nie podzielają przywódcy tych krajów, których gospodarki są odpowiedzialne za największą emisję CO2. Do tego część naukowców uważa po prostu, że ocieplenie klimatu wynika z cyklicznych zmian temperatury na Ziemi, nie jest zaś spowodowane działalnością człowieka, w tym emisji CO2 ze spalania węgla. Poza tym eksperci ONZ podważyli prognozy dotyczące topnienia lodowców, a w Wielkiej Brytanii "wyciekły" e-maile wskazujące na manipulowanie danymi przez klimatologów. Trzeba podkreślić, że twierdzenie o nasilaniu się efektu cieplarnianego jest tylko hipotezą.

Maciej Walaszczyk

Nasz Dziennik Czwartek, 19 stycznia 2012, Nr 15 (4250)

Autor: au