Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Palikot rzuca rękawicę

Treść

Wybór nowych władz Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej to dopiero początek walki o przywództwo w partii. Jeszcze zanim wybuchła afera hazardowa, wydawało się, że nikt nie zagrozi pozycji Grzegorza Schetyny jako naturalnego następcy Donalda Tuska. Teraz pewne jest tylko to, iż były wicepremier będzie kierował klubem, zapewne do końca kadencji Sejmu i Senatu, ale z tygodnia na tydzień mogą maleć jego szanse na objęcie przywództwa, jeśli Tusk zostanie prezydentem. W siłę może urosnąć za to Janusz Palikot, "żałosny, kabaretowy polityk", który ma teraz kilkanaście miesięcy czasu na zmianę swojego wizerunku. Niewykluczone jednak, że na arenie pojawi się wkrótce ktoś trzeci.
Po "aksamitnej dymisji" Schetyny ze stanowisk rządowych bez większych kłopotów przejął on zwolnioną przez Zbigniewa Chlebowskiego funkcję przewodniczącego Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej. Podczas posiedzenia Rady Krajowej partii poparło go 186 delegatów, a jedynie 16 było przeciw, 6 głosów zaś było oddanych w sposób nieważny. To miała być demonstracja jedności Platformy i siły jej nowego parlamentarnego lidera. Nawet osoby niechętne Schetynie, które obawiają się rządów twardej ręki, przyjęły wybór ze zrozumieniem, a nawet z ulgą. Niektórzy liczą na to, że wreszcie w klubie będzie lepsza dyscyplina i organizacja pracy, z czym nie najlepiej radził sobie Chlebowski, któremu brakowało odpowiedniego autorytetu wśród posłów i senatorów. Przez to prace nad wieloma ustawami zostały odłożone w czasie. Schetyna autorytet ma, choć w znacznym stopniu budowany na strachu, to jednak trzeba zauważyć, że były wicepremier ma też o wiele większą grupę oddanych zwolenników w klubie niż jego poprzednik. To efekt tego, iż przez całe lata budował struktury partii w terenie i przy okazji swoją frakcję. Jednocześnie Schetyna wie, że musi się liczyć z różnymi grupami i środowiskami w Platformie, nie może za bardzo przykręcać śruby, bo nie jest już tak słuchany, jak kiedyś. Bądź co bądź dymisja nadszarpnęła jego wizerunek - "żelaznego kanclerza".
Już w trakcie wyborów szefa klubu ujawniły się ambicje Janusza Palikota, który od dawna nie kryje niechęci do byłego wicepremiera. Lubelski poseł zorganizował mały bunt w PO przeciwko Schetynie i nakłonił kilkunastu posłów do głosowania na "nie". - Janusz namawiał nas do głosowania przeciwko Schetynie, aby - jak mówił - utrzeć mu nosa, żeby nie poczuł się zbyt pewnie. Twierdził nawet, że było to ustalone z premierem, który również nie chce umacniać pozycji Schetyny - powiedział nam członek władz krajowych PO, który był namawiany do oddania głosu przeciw Schetynie. - Może bym tak zrobił, ale Grzesiek był jedynym kandydatem. Gdyby ktoś wystartował obok niego, to kto wie... A nie chciałem brać udziału w farsie zorganizowanej przez Palikota - dodał.
Sam zainteresowany zaprzeczał temu. Janusz Palikot twierdził, że nie ma nic przeciwko Schetynie, choć przyznawał, że różni się z nim w wielu sprawach. Natomiast to, że kilkunastu członków Rady Krajowej PO, w tym on sam, zagłosowało przeciw nowemu szefowi klubu, uznał za dobrą zagrywkę, gdyż chodziło o to, żeby w świat nie poszła informacja o tym, że nowy przewodniczący ma 100-procentowe poparcie. Nie najlepiej by to bowiem świadczyło o demokracji wewnątrzpartyjnej.
To dopiero pierwszy akt
Grzegorz Schetyna wielką wagę przywiązuje do kształtu prezydium klubu. Od początku wydawało się przesądzone, że jednymi z wiceprzewodniczących zostaną Sławomir Nowak i Rafał Grupiński, byli ministrowie z kancelarii premiera, bo tak zdecydował sam Tusk. Z kolei zaproponowanie tej funkcji Palikotowi miało spowodować, że poseł przestanie grać rolę samotnika i enfant terrible Platformy, przynajmniej będzie musiał się hamować w prowadzeniu podjazdowych wojen ze Schetyną. To samo zresztą tyczyło się Jarosława Gowina, lidera tzw. skrzydła konserwatywnego w Platformie. Rozmowy Schetyny z Gowinem były jednak trudne, ponieważ poseł z Krakowa odrzucił pierwszą propozycję przewodniczącego klubu, aby zostać jednym z jego sześciu zastępców. - Wejdę do prezydium, jeśli skład kierownictwa klubu będzie odzwierciedlał pluralizm poglądów w Platformie - mówił Gowin. Jeden z jego przeciwników w PO tłumaczy, o co tak naprawdę chodzi: - Poseł Gowin uznał, że ma teraz bardzo dobrą okazję, kto wie, czy nie ostatnią, ku temu, aby wzmocnić swoją pozycję w parlamencie i partii. Dlatego naciskał, aby kilku jego stronników znalazło się zarówno w prezydium klubu (tworzyć go ma 9 osób), jak i w jego kolegium (to 16-osobowa grupa przedstawicieli poszczególnych regionów). Schetyna nie wszystkie żądania chciał spełnić i stąd powstał pat - twierdzi senator PO.
Intencje przewodniczącego wyłożył otwarcie poseł Sebastian Karpiniuk, który wyjaśnił, że Palikot i Gowin reprezentują dwa przeciwległe skrzydła w partii i lepiej, aby te skrzydła były we władzach klubu niż poza nimi. Trudniej im będzie bowiem dystansować się choćby od decyzji władz Platformy, skoro będą w podejmowaniu tych decyzji uczestniczyć.
Ale tak sielankowo na pewno nie będzie. Grzegorz Schetyna zechce umocnić swoją pozycję w partii poprzez działalność parlamentarną. Tego, by jego pozycja nie za bardzo urosła, będzie z pewnością pilnował - w imieniu Donalda Tuska - były szef jego gabinetu Sławomir Nowak. Posłowie PO żartują nawet, że trudno byłoby znaleźć bardziej wiernego "lokaja", gdyż Nowak ciągle ma usta pełne uwielbienia dla premiera i "nikomu nie daje się prześcignąć w okazywaniu miłości do Donalda Tuska". Ale swoją szansę zwietrzył również Palikot. Jeszcze niedawno wielu jego klubowych kolegów wyrażało się o nim pogardliwie "Palikmiot" (w uznaniu dla jego błazeńskich i często chamskich zachowań wobec prezydenta i posłów PiS), ale teraz niektórym zrzedła mina, bo Palikot może rzeczywiście sporo namieszać.
Z trefnisia poważny polityk
Poseł z Biłgoraja wydawał się dotąd "wesołym wariatem", ale wyraźnie zmienia front i swój wizerunek. Gdy ci członkowie PO i jego znajomi, którzy dobrze go znali, twierdzili, iż jest to inteligentny polityk, grający tylko rolę błazna, wiele osób nie dowierzało. Z rozbawieniem raczej przyjmowano też jego deklaracje sprzed kilku miesięcy, że może być szefem partii. Teraz już tego wykluczyć nie można. - Tusk będzie grał na to, że liderzy PO będą podzieleni, tak żeby nikt nie zagroził jego pozycji - wieszczy Paweł Piskorski, lider Stronnictwa Demokratycznego, a wcześniej jeden z założycieli Platformy, który także padł ofiarą jednej z wewnętrznych wojen w partii. Zdaniem Piskorskiego, Tuskowi chodzi o to, żeby nawet w przypadku odejścia do Pałacu Prezydenckiego i oddania partyjnej legitymacji (tego wymaga Konstytucja), zachować wpływy w partii. - Donald nie chce podzielić losu Aleksandra Kwaśniewskiego, którego SLD zamknęło w pałacowej "złotej klatce" i stopniowo pozbawiało głosu w partii. Tusk chce wszystko trzymać pod kontrolą, bo wie, że bez tego jego władza będzie iluzoryczna - mówi nam poseł z władz krajowych PO. - Paradoksalnie jego pozycja byłaby gorsza w przypadku wygrania przez nas wyborów w 2001 roku i utrzymaniu władzy. Przecież nie mógłby walczyć z własnym rządem i premierem - dodaje nasz rozmówca. Dlatego Tusk popiera ambicje Palikota, który chciałby pokierować partią, bo jest to dla niego wygodne. Nowak się do tej roli nie nadaje, ponieważ jest nielubiany przez kolegów, a także dziennikarzy, nawet z mediów przychylnych Platformie. Jarosław Gowin, Waldy Dzikowski czy inny z baronów regionalnych Platformy są także osobami mało znanymi, a często to stronnicy Schetyny.
Palikot musi "tylko" zadbać o zmianę swojego wizerunku, musi udowodnić, że jest poważnym politykiem, jeśli chce rzeczywiście rzucić rękawicę Schetynie. Zdaniem specjalistów od wizerunku, nie musi to być wcale trudny zabieg i pierwsze kroki ku temu już widać. Janusz Palikot wypowiada się z powagą, nie organizuje już happeningów, zadbał o garnitury, krawaty, także falująca fryzura jest coraz częściej ułożona, a nie w "artystycznym nieładzie", jak to bywało wcześniej. Słowem - poważny polityk, i tak będzie zapewne kreowany, a media szybko zapomną o jego wcześniejszych wyskokach. Ponadto poseł potrafi rozpuszczać informacje, które stawiają go w korzystnym świetle. Utrzymywał choćby, że do funkcji wiceszefa klubu wytypował go sam premier, a nie była to inicjatywa Schetyny. Plotka? Jeśli nawet, to wiarygodna. Palikotowi w powrocie do ekstraklasy ma pomóc także ponowne objęcie funkcji przewodniczącego komisji "Przyjazne państwo". Do tej pory nikt nie potrafił wykorzystać tej komisji nie tylko do naprawy złych przepisów prawnych, ale i do promocji własnej osoby. Tak więc "Palikmiot" rozpoczyna bieg po przywództwo w PO. Z jakim skutkiem?
Układanka z premierem
Jeszcze niedawno na pytanie, co się stanie, jeśli Grzegorz Schetyna nie będzie premierem, każdy prawie poseł PO odpowiadał: "Zostanie przewodniczącym partii". Teraz ta pierwsza funkcja jest raczej poza jego zasięgiem (zwłaszcza gdy coś na byłego wicepremiera znajdzie komisja śledcza - nawet drobna poszlaka może być dyskwalifikująca), Schetyna wszystkie siły skierować musi na walkę o fotel szefa partii. Z rozmów, jakie odbyliśmy także z posłami uważanymi za jego sprzymierzeńców, wynika, że w tych staraniach raczej nie może on liczyć na bezgraniczne poparcie Donalda Tuska. Premier wolałby osobę, która nawet jako przewodniczący partii będzie od niego zależna, a przynajmniej nie tak silna jak Schetyna. Na czele rządu najchętniej widziałby kogoś ze swoich przyjaciół. W tym kontekście po raz kolejny pojawia się nazwisko prezesa banku Pekao SA i byłego premiera Jana Krzysztofa Bieleckiego. A może Tusk zrezygnuje z prezydentury? - Chyba że będzie miał kiepskie notowania i minimalne szanse na zwycięstwo - mówi polityk PO wysokiego szczebla. - Donald marzy o prezydenturze, chce się odegrać na Kaczyńskim za porażkę w 2005 roku. Widziałem, jak to przeżył, to była dla niego wręcz trauma. Ponadto zakłada, że będzie prezydentem przez dwie kadencje, więc w 2020 roku będzie miał już ponad 60 lat. W sam raz, aby przejść na emeryturę, a być może powalczyć o jakieś czysto prestiżowe międzynarodowe stanowisko - tłumaczy intencje szefa rządu nasz rozmówca.
Krzysztof Losz
"Nasz Dziennik" 2009-10-22

Autor: wa