Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Partie sięgną głębiej do naszych kieszeni

Treść

O blisko 7 mln zł wzrośnie w tym roku subwencja dla partii politycznych - to efekt rozporządzenia ministra finansów, który dokonał waloryzacji dotacji ze względu na wzrost inflacji. Opozycja wskazuje, że PO szermująca hasłami likwidacji subwencji mogła zatrzymać ten wzrost. Platforma odpiera zarzuty, wskakując, że jej projekt tego dotyczący został odrzucony w Sejmie, ale już w styczniu złoży kolejny.

Rozporządzenie ministra finansów podwyższające kwoty subwencji dla partii politycznych o 6,5 proc weszło w życie od 1 stycznia. Do podwyższenia dotacji obligowała go ustawa przewidująca wzrost subwencji, jeżeli nastąpi wzrost inflacji. Jeszcze pół roku temu na etapie konsultacji przedstawiciele partii politycznych zgodnie mówili, że nie ma uzasadnienia dla podwyższania subwencji. Jednak nie dokonano modyfikacji przepisów. Politycy opozycji wskazują, że to rozporządzenie jest sprzeczne z hasłami głoszonymi przez Platformę Obywatelską, która chce zniesienia subwencji dla partii politycznych. - Platforma dużo mówi, ale robi swoje, ponieważ jest największym beneficjentem dotacji budżetowych - ocenia poseł Andrzej Dera (PiS). - I bynajmniej jej nie zależało na tym, żeby znieść ten przepis, bo jeżeli przepis prawa obliguje urzędnika do takich, a nie innych działań, to on po prostu to robi, natomiast nie zadbano o to, żeby nie musiał tego robić - wskazuje poseł. - Kiedy się chce przynajmniej zamrozić finansowanie partii na poziomie zeszłorocznym, to wprowadza się taką zmianę do przepisów, które uniemożliwiają jakiekolwiek podwyżki, to jest przecież do zrobienia, nawet w trybie pilnym, PO pokazała że potrafi to robić, natomiast w tej sytuacji bynajmniej jej nie zależało - ocenia Dera. - Sytuacja jest taka, że oni dostają w tym momencie najwięcej, są największymi beneficjentami i tak zrobili - dodaje. - Złożyliśmy projekt ustawy o całkowitym zakazie finansowania partii, nikt tego nie poparł, w związku z tym przegraliśmy tę ustawę i dzisiaj mamy konsekwencje tego, że nie było woli politycznej w Sejmie - wyjaśnia zaistniałą sytuację Zbigniew Chlebowski, przewodniczący klubu PO. Zapowiada także, że jeszcze w styczniu do Sejmu trafi nowy projekt, który zakłada zmniejszenie dotacji o 50 proc., likwidację corocznej waloryzacji oraz zmianę proporcji przeznaczania dotacji przez partie w ten sposób "żeby 80 proc. pieniędzy szło na badania, na ekspertyzy, na think tank [ośrodki zajmujące się badaniem i analizą spraw publicznych - przyp. red.], a tylko 20 proc. partie mogły przeznaczyć na reklamy". Projekt popiera PSL i według informacji koalicjantów także Lewica. - Byłoby słusznie, żeby dotacje zatrzymać na poziomie dotychczasowym, żeby nie było takich waloryzacji, która nastąpiła, będziemy się za tym opowiadali - przyznaje Stanisław Żelichowski, szef klubu PSL.
Według Państwowej Komisji Wyborczej, w 2008 r. PO otrzymała blisko 38 mln zł, PiS - ok. 35,5 mln zł, PSL - ok. 14,2 mln zł, SLD - 13,5 mln zł, SdPl - ok. 3,3 mln zł, a Partia Demokratyczna - ok. 2,2 mln złotych.
ZB
"Nasz Dziennik" 2009-01-05

Autor: wa