Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Pewność Bilicia

Treść

Dzisiejszy mecz Szwajcarii z Czechami zainauguruje finały piłkarskich mistrzostw Europy w Austrii i Szwajcarii. Czy współgospodarze turnieju zdołają sprawić niespodziankę i urwać punkty drużynie zaliczanej do grona faworytów? Chyba nie. Choć na stadionie w Bazylei podopieczni Jakoba Kuhna będą mogli liczyć na gorący doping kibiców, większość atutów w rękach (i nogach) mają rywale. Owszem, w czeskim zespole nie ma kontuzjowanego Tomasa Rosickiego i Pavla Nedveda, ale Karel Brueckner wciąż ma do dyspozycji wielu świetnych graczy. Petr Cech, Marek Jankulovski, Tomas Galasek i Jan Koller gwarantują określony poziom i powinni walczyć w mistrzostwach o wysokie cele. - Musimy od początku zaatakować, tylko w ten sposób możemy zaskoczyć Czechów - mówi Kuhn, ale trudno mu będzie wcielić ten plan w życie. Zdecydowanym faworytem są nasi południowi sąsiedzi. W drugim meczu grupy A zmierzą się Portugalia z Turcją. Podopieczni Luiza Felipe Scolariego rozpoczynają turniej z ogromnymi nadziejami i wiarą w sukces. - Interesuje nas tylko złoto - brazylijski trener jest szczery. Ale też ma sporo argumentów, by uzasadnić tę odważną tezę, a najważniejszy nazywa się Cristiano Ronaldo i jest obecnie najlepszym piłkarzem świata. - Będzie trudno - przyznał prowadzący Turków Fatih Terim, ale jego podopieczni chcą sprawić niespodziankę. I nie są bez szans. Nas jednak najbardziej interesować będą jutrzejsze pojedynki w "polskiej" grupie B. Biało-Czerwoni zagrają w Niemcami, a niespełna trzy godziny wcześniej w Wiedniu Austriacy spotkają się z Chorwatami. W dotychczasowej historii potyczek obu tych reprezentacji zawsze górą byli zawodnicy z Bałkanów i także teraz są zdecydowanymi faworytami. - Wierzę w swoich piłkarzy. Jeśli tylko zagramy tak jak potrafimy, to pokonamy nie tylko Austriaków, ale i każdego następnego rywala - zapowiedział trener Slaven Bilić. Prowadzący Austriaków Josef Hickersberger odpowiedział: - Liczę, że po tym meczu będziemy mieli na koncie przynajmniej punkt. Pisk "Nasz Dziennik" 2008-06-07

Autor: wa