Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Piąte derby - drugie dla Kolejarza

Treść

Kolejarz wygrał z Sandecją w bratobójczym spotkaniu, dzięki czemu umocnił swą pozycję w czołówce tabeli. Decydującego gola strzelił w 54 min Marcin Dudziński. Trafienia tego mającego za sobą występy m.in. w Cracovii i Górniku Zabrze piłkarza nie po raz pierwszy przesądziły o punktach jego obecnej drużyny. Podobnej klasy snajpera wyraźnie brakowało przedwczoraj w szeregach gości. Poszukiwania dla sądeckiej ekipy napastnika trwają, a stróżanie mają okazję, by krótko świętować swój sukces. Krótko, bowiem już w niedzielę czeka ich kolejny trzecioligowy bój, tym razem w Wieliczce. Sandecja natomiast spróbuje powetować sobie niepowodzenie w sobotniej konfrontacji ze Stalą Rzeszów. Sport łagodzi obyczaje Na meczu pojawiła się silna grupa postaci z polityczno samorządowego świecznika. I to niekoniecznie o podobnych zapatrywaniach światopoglądowych. Wspólnie, ramię w ramię, przybyli do Stróż, takoż solidarnie kibicowali Sandecji prezydent Nowego Sącza Ryszard Nowak (PiS) oraz na powrót kandydujący na posła Kazimierz Sas (SLD). Tuż przed rozpoczęciem spotkania, z Gorlic dotarł burmistrz miasta nad Ropą Kazimierz Sterkowicz (SLD), zresztą stały bywalec trzecioligowych zawodów. Zabrakło za to persony nr 1 na stadionie Kolejarza - senatora Stanisława Koguta (PiS). Absencja szalenie emocjonalnie reagującego na boiskowe wydarzenia wiceprezesa KS była usprawiedliwiona: przybywał ponoć w zagranicznej misji. Powyższa wyliczanka dowodzi niezbicie, że antyczne zawołanie o wstrzymanie na czas trwania igrzysk wojennych działań (czytaj: bitwy PiS z SLD) ani trochę nie traci na aktualności we współczesnej jak najbardziej Polsce. Pełna kultura Popis kulturalnego dopingu dała kilkusetosobowa grupa młodych ludzi, zrzeszonych w Klubie Kibica Sandecji. Przybysze zajęli miejsca w wyznaczonym dla nich sektorze za bramką od strony ulicy i przez pełne 90 minut w spontaniczny sposób chóralnym śpiewem i skandowaniem wspierali swych ulubieńców. Z trybun nie padło przy tym ani jedno wulgarne hasło. Po końcowym gwizdku sędziego szalikowcy dali wyraz przywiązania do biało czarnych barw, kończąc swój występ chóralnym: "Nic się nie stało, Sandecjo, nic się nie stało". W prezencie imieninowym - Z tatą minąłem się na lotnisku, kiedy wracałem z Londynu - mówi Grzegorz Kogut, menedżer Kolejarza, syn senatora Stanisława Koguta. - We wtorek obchodził on imieniny i kiedy dowiedział się o wyniku spotkania z Sandecją przyznał, że to najpiękniejszy prezent, jakiego mógł od piłkarzy oczekiwać. Ucieszył się ogromnie, ale zaraz dodał, iż ma nadzieję, że porażka Sandecji będzie ostatnią w rundzie jesiennej. Sędziowski kwadrans Organizatorzy zawodów trochę pochopnie wyznaczyli termin ich rozpoczęcia na godz. 17. Nie wzięto pod uwagę pochmurnej pogody, która z pewnością spowodować mogła zakończenie meczu przy zapadającym zmroku. Elastycznością wykazał się na szczęście arbiter, który na sugestię działaczy rozpoczął spotkanie z piętnastominutowym wyprzedzeniem. Do minimum skrócona została ponadto przerwa w meczu. W efekcie piłkarze opuszczali murawę przy promieniach zachodzącego słońca, bez ryzyka potknięcia się w ciemnościach o nierówność terenu. Żal kierownika Nieprzespaną noc ze środy na czwartek miał kierownik drużyny Sandecji Jarosław Paschek. Działacz wmówił sobie, że porażka sądeczan to po części jego wina. Decydująca o wyniku bramka padła bowiem w momencie, kiedy w ekipie gości dokonywana była zmiana. Boisko opuścił już Kandyfer, nie zdążył natomiast pojawić się jeszcze na nim Ostalczyk. Doświadczeni miejscowi wykorzystali rekonstrukcję defensywy rywali, za sprawą Dudzińskiego trafiając do siatki Bodzionego. - Nie mogę sobie darować tego zamieszania z kartkami zmianowymi - powiada Paschek. - Pełną odpowiedzialność biorę na siebie. Doszły mnie zresztą słuchy, że niektóre osoby z bezpośredniego otoczenia klubu znalazły już w mojej osobie chłopca do bicia, na którego zwalają całe zło. Cóż miałem zrobić, przyjąłem do wiadomości te pretensje. Tak sobie tylko myślę, że przecież bramka padła po akcji lewym skrzydłem, podczas gdy Kandyfer grał po przeciwnej stronie boiska. Zatem, gdyby nawet przebywał na murawie, nie potrafiłby zapobiec nieszczęściu. Ale faktem jest, że po czymś takim od wszystkiego odchodzi człowiekowi ochota. Hajdo życzy powodzenia Taktem i godną polityka dyplomacją wykazał się po meczu trener zwycięskiej ekipy Mirosław Hajdo. Sympatyczny szkoleniowiec zrazu komplementował swych podopiecznych, twierdząc, że w odniesieniu do poprzedniego spotkania na własnym boisku z Wisłoką Dębica, przeszli bardzo korzystną metamorfozę. - To była zupełnie inna drużyna - przekonywał Hajdo. - Walcząca, skrupulatnie realizująca założenia taktyczne. Tak grających chłopaków zawsze chciałbym oglądać. Trener Kolejarza skupił się następnie na ocenie postawy środowych rywali. - Nie podzielam poglądu, że Sandecja zaprezentowała się słabo - wyrokował. - Jej skład tworzą młodzi zawodnicy, którym potrzebny jest chyba psycholog. Problem bowiem tkwi raczej w głowach tych graczy. Liderowanie rozbudziło w klubie i wśród kibiców ogromne ambicje, od piłkarzy zaczęto żądać kolejnych zwycięstw, a udźwignięcie tego balastu przekroczyło ich siły. Zaczęły się porażki. Proponuję jednak, by nie stawiać na tej drużynie krzyżyka. Chłopaki wcześniej czy później przebudzą się i ponownie będą wygrywać. Szczerze im tego życzę. Bez Zacharego i Bartka Do potyczki z Kolejarzem Sandecja przystąpiła bez Piotra Zachariasza i Łukasza Bartkowskiego, zawodników do niedawna (w przypadku Zacharego) lub wciąż (w odniesieniu do Bartka) z podstawowego składu. Pierwszy z wymienionych nabawił się kontuzji kontuzji podczas niedzielnego spotkania Sandecji II z Gościbią Sułkowice, zaś drugi na treningu prowadzonym w przeddzień derbów doznał pęknięcia kości ogonowej, co wyklucza go z zajęć na co najmniej miesiąc. Nie ma co kryć, absencja szczególnie dobrze spisującego się ostatnio Bartkowskiego była w szeregach gości wyraźnie odczuwalna. Tak było Na zakończenie, gwoli pociechy dla sądeckich kibiców informujemy, że bilans dotychczasowych potyczek Sandecji i Kolejarza jest wciąż korzystny dla drużyny z miasta nad Dunajcem. Odniosła ona trzy zwycięstwa, przy dwóch wygranych Kolejarza. Bilans bramkowy też jest pomyślniejszy dla biało czarnych i wynosi 6-3. Wyniki spotkań stoczonych dotąd w trzeciej lidze przez rywali zza miedzy: sezon 2005/06: Sandecja - Kolejarz 3-0 i 1-2; sezon 2006/07: Kolejarz - Sandecja 0-1 i 0-1; sezon 2007/08: Kolejarz - Sandecja 1-0 i ? DANIEL WEIMER Drużyny pod lupą Kolejarz: Pyskaty 7. A. Basta 7, Sierant 6, Księżyc 6, Kalinowski 6, Drąg 6, Prokop 7, Stefanik 6, Giesa 6, Bałuszyński 6, Dudziński 8. Wystąpili ponadto: D. Basta, Wieczorek i Haftkowski. Sandecja: Bodziony 7, Polański 5, Frohlich 7, Szufryn 6, Kandyfer 5, Szczepanik 6, Orzechowski 5, Wańczyk 0, Damasiewicz 5, Gryźlak 6, Zawiślan 5. W trakcie drugiej połowy na boisku pojawili się również Ostalczyk i Nieć. "Dziennik Polski" 2007-09-21

Autor: wa