Przejdź do treści
Przejdź do stopki

PIŁKARZE KOLEJKI

Treść

IV liga: Michał Gryźlak (Sandecja II)

Śmiało rzec można, że ojcem zwycięstwa - wywalczonego zresztą po dramatycznej walce - przez rezerwę Sandecji był Michał Gryźlak. Nie ma w tym fakcie niczego nadzwyczajnego. Wszak od gracza występującego na co dzień w pierwszej drużynie wypada i należy wymagać więcej, aniżeli od kolegów grających w drugim zespole z ul. Kilińskiego. A Michał był do niedawna przecież żelaznym graczem podstawowej jedenastki MKS. Kłopoty ze zdrowiem, a także zaangażowanie w studia w PWSZ sprawiły, że przyszło mu odbyć kwarantannę - wszystko wskazuje na to, że chwilową - w lidze czwartej.

W niedzielnym meczu z Wolanią Michał zademonstrował swe znane walory: ambicję, przebojowość, umiejętność rozgrywania piłki na pełnej szybkości, celne dośrodkowania. To właśnie po jego akcjach padły obydwie bramki dla Sandecji II. Słowem, zasygnalizował powrót do swej normalnej, czyli wysokiej dyspozycji.

Michał Gryźlak jest wychowankiem Popradu Rytro. W Sandecji występuje od pięciu lat. Studiuje na drugim roku PWSZ w Nowym Sączu. Ma 22 lata (ur. 2 lutego 2003 r.), jest kawalerem.

V liga: Grzegorz Kuźma (Biegoniczanka Nowy Sącz)

Zdobycie trzech bramek w meczu Biegoniczanki z Heleną nie jest dla popularnego Gumy niczym nadzwyczajnym. Wielokrotnie temu rosłemu, doświadczonemu zawodnikowi zdarzało się zaliczać hat-tricki. Boiskowe obycie, niepospolite zaawansowanie techniczne, świetna gra głową, a także umiejętność oddania soczystego uderzenia z dystansu - oto atuty Kuźmy, które obrońców i bramkarzy rywali nie raz i nie dwa doprowadzały do rozpaczy.

Rzec można, że Grzegorz jest jak wino - im starszy, tym lepszy. Walory 34-letniego (ur. 16 października 1970 r.) napastnika drużyny z Biegonic wydają się być nie do przecenienia. Dostrzega je rzecz jasna trener Tadeusz Kantor, który nie wyobraża sobie prowadzonej przez siebie jedenastki bez obecności w niej Gumy. W niedzielnej potyczce z Heleną był on klasą dla siebie. Nie tylko ustrzelił wspomnianego hat-tricka, wszystkie gole strzelając już w pierwszej połowie, ale i uczestniczył we wszystkich ofensywnych akcjach swego zespołu, w decydującym stopniu przyczyniając się do jego zwycięstwa 6-1.

Grzegorz Kuźma jest wychowankiem Sandecji. Później przez długi okres czasu reprezentował barwy Dunajca Nowy Sącz. Grał następnie m. in. w Multivicie Krynica/Tylicz, Grodzie Podegrodzie, by od dwóch lat reprezentować barwy Biegoniczanki. Jest żonaty z Katarzyną (pracuje w firmie Huzar, w reprezentacji którego występuje małżonek), ma dwóch synów: 8-letniego Szymona i 2-letniego Jasia.

Klasa A, grupa nowosądecko -gorlicka: Marcin Olszewski (Orzeł Wojnarowa)

Z całą pewnością jest najbardziej uduchowionym piłkarzem biegającym po boiskach Polski południowej. Jego miejscem pracy jest świątynia. Marcin Olszewski (ur. 19 kwietnia 1980 r.) pełni bowiem posługę kapłańską. Kwestionariusz osobowy rozgrywającego Orła Wojnarowa jest więc wyjątkowo oszczędny w słowa: w rubrykach "stan cywilny" i "dzieci" widnieje, bo widnieć musi, kreska. Za to przy pozycji "hobby" bez wahania kapłan wpisuje: piłka nożna.

Od najmłodszych lat biega za piłką po boisku w Wojnarowej, reprezentując barwy tamtejszego Orła. Jego kontakty z macierzystą drużyna siłą rzeczy uległy rozluźnieniu w chwili podjęcia nauki w seminarium duchownym i po późniejszym wyświęceniu na księdza. Ktoś się kiedyś zastanawiał, dlaczego wyniki Orła, tak dobre u progu sezonu, stają się w trakcie jego trwania mniej imponujące. Odpowiedź jest prosta: w okresie wakacyjnym, zatem wówczas, kiedy rozpoczynają się rozgrywki piłkarskie, ks. Marcin przebywa w Wojnarowej, sutannę zamieniając na futbolowy przyodziewek. Później wraca do swego powołania, by przy najbliższej okazji zjeżdżać w rodzinne strony i ponownie wspomagać swych kolegów z murawy. Kapłan w znaczący sposób przyczynił się w niedzielę do wyjazdowego zwycięstwa Orła nad rewelacyjnym beniaminkiem z Librantowej.

Klasa A, grupa nowosądecko -limanowska: Andrzej Dorula (Barciczanka Barcice)

O piłkarzu tym napisano już właściwie wszystko. Bo też przez ćwierćwiecze swych boiskowych występów dał swą postawą na murawie powód do niezliczonych artykułów. Andrzej Dorula (ur. 4 września 1966), wychowanek Barciczanki, w pamięci kibiców najmocniej zapisał się jako gracz Sandecji. Jej podporą był przez kilkanaście sezonów. U schyłku kariery (tak się przynajmniej wówczas wydawało, że to schyłek) przeniósł się do Dunajca, by stamtąd wywędrować do wielu jeszcze klubów. Występował m. in. w Jodłowniku, Helenie, a od początku sezonu jest grającym trenerem macierzystej Barciczanki.

Kusy niewiele stracił ze swych dawnych walorów. Szybkość już może nie ta co przed kilkunastu laty, za to wyszkolenia technicznego, strzałów z dystansu, przeglądu pola, a także gry głową, powinni się od niego uczyć gracze, którzy - gdyby mu się pierwsza randka udała - mogliby być jego synami. Świetną dyspozycję potwierdził Andrzej w niedzielnym meczu swej drużyny z AKS Ujanowice, w którym strzelił obydwie bramki, dające Barciczance zwycięstwo 2-0.

(DW)

"Dziennik Polski" 2005-08-23

Autor: ab