Przejdź do treści
Przejdź do stopki

PIŁKARZE KOLEJKI

Treść

IV liga

Sławomir Zubel (Łosoś Łososina Dolna)

Napastnik rodem z Iwkowej wiosennej rundę sezonu 2004/2005 nie uzna z pewnością za udaną. Spędził ją bądź na ławce rezerwowych, bądź występując w piątoligowej drużynie Sandecji II. A przecież ten dwudziestosiedmiolatek (ur. 25 sierpnia 1978 r.) przychodził do klubu z Nowego Sącza, by pomóc mu w zachowaniu bytu na trzecim froncie. Nic więc dziwnego, że kiedy skończył mu się regulaminowy okres wypożyczenia, bez większego żalu powrócił do ekipy swego ostatniego pracodawcy - Łososia Łososina Dolna.

I chyba nie żałuje podjętej przed trzema miesiącami decyzji. Na "starych śmieciach" odzyskał wigor i, co najważniejsze, dawną skuteczność. Nie bez znaczenia jest oczywiście fakt, że w Łososiu jego pozycja jest trochę uprzywilejowana. Partnerzy po prostu grają na Sławka, podają mu piłkę, dobrze wiedząc, że ten potrafi zrobić z niej pod bramką rywali właściwy użytek. Udowodnił to w potyczce ze Strażakiem Mokrzyska, czterokrotnie pokonując bramkarza rywali, a swojego nosa do zdobywania goli potwierdził w niedzielę, aplikując w gminnych derbach dwa gole przeciwnikowi zza miedzy - Victorii Witowice Dolne.

Prowadzenie dla gości zdobył w charakterystyczny dla siebie sposób. Po otrzymaniu prostopadłego podania od Roberta Skirły przebiegł z piłką kilkanaście metrów, nieuchronnie trafiając w tzw. długi róg. Zubel był również autorem gola nr 3. W okresie przewagi witowiczan, przyjezdni wyprowadzili kontrę, powstrzymaną przez rywali faulem. Sławek idealnie uderzył z szesnastu metrów, trafiając w samo okienko bramki strzeżonej przez bezradnego w tym przypadku Bombę.

Sławomir Zubel ma za sobą występy nie tylko w Sandecji. Długi okres spędził w Victorii Witowice Dolne, zatem w drużynie, której stał się w niedzielę ciemiężycielem. Próbował swych sił również w trzecioligowym naówczas Piaście Gliwice. Zapewnia jednak, że najlepiej czuje się w Łososinie Dolnej. Choć nie wyklucza i takiej sytuacji, że jeśli nadarzy się ku temu okazja, raz jeszcze chętnie sprawdzi swe umiejętności w klubie występującym w wyższej niż czwarta liga klasie rozgrywkowej.


V liga


Piotr Jasiński (Gorce Kamienica)

Piotr Jasiński ma 26 lat (ur. 4 września 1979 r.), spore sportowe ambicje i piłkarski talent. Zdradza go od dobrych kilku sezonów, regularnie strzelając bramki dla ekipy Gorców z Kamienicy. Przed dwoma sezonami jego dorobek golowy był na tyle imponujący, że skłonił prezesa LKS Jodłownik Adama Noworolnika do ściągnięcia go do prowadzonego przez siebie klubu. Pobyt w drużynie, w której gwiazdą i niekłamanym autorytetem był piątoligowy supersnajper Grzegorz Stokłosa, nie okazał się jednak dla Piotra specjalnie udany. Owszem, zaznaczył kilkakrotnie swą obecność na boisku mocniejszymi akcentami, obydwie strony nie wyrażały wszak zachwytów ze współpracy.

Powrócił więc Jasiński do Kamienicy, by w minionym sezonie stać się głównym architektem nieoczekiwanego raczej awansu Gorców do piątej ligi. Zwycięskie baraże z Sokołem Stary Sącz i Lubaniem Tylmanowa zwieńczyły nadzwyczaj udaną dla bohatera niniejszego tekstu futbolową wiosnę.

Pierwsze występy w klasie okręgowej nie nastrajały kibiców podgorczańskiej ekipy szczególnie optymistycznie. Drużyna nie mogła jakoś zaaklimatyzować się w nowym dla siebie gronie, przegrywała większość ze swych spotkań. Przełamanie nastąpiło w niedzielę. Kamieniczanie pokonali w efektownym stylu Jutrzenkę Zakopane 5-3, przy czym trzy celne trafienia zapisał na swym koncie Jasiński. Już w 3 min umieścił piłkę w okienku bramki górali. W 49 min wygrał pojedynek sam na sam z ich bramkarzem, zaś w 63 min dokładnie przymierzył w tzw. długi róg. Rzec więc można, że autor hat-tricka w więcej niż znaczący sposób przyczynił się do zwycięstwa swej drużyny, udowadniając, że wciąż drzemią w nim nie do końca wykorzystane możliwości. (dw)

"Dziennik Polski" 2005-09-27

Autor: mj