Przejdź do treści
Przejdź do stopki

PiS zawiadomiło prokuraturę

Treść

Metody i sposób działania prokuratury kierowanej przez ministra Zbigniewa Ćwiąkalskiego wobec Zbigniewa Ziobry oraz coraz bardziej widoczne upolitycznienie prokuratur wywołały wczoraj burzę w Sejmie. W proteście przeciwko niedopuszczaniu opozycji do głosu i rozszerzeniu porządku obrad o informację ministra sprawiedliwości na temat "nielegalnego wywierania nacisku na prokuraturę" posłowie PiS opuścili salę plenarną. Toporne metody walki PO i PiS zaskoczyły nawet polityków Lewicy. A klub Prawa i Sprawiedliwości kieruje zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa nakłaniania prokuratorów do fałszywego oskarżenia byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Zarzuty pod adresem Ministerstwa Sprawiedliwości o upolitycznianie prokuratur i wykorzystywanie ich do walki politycznej pojawiały się głównie w medialnych doniesieniach w okresie kadencji rządu Jarosława Kaczyńskiego. Dziś wracają ponownie - tym razem kierowane pod adresem resortu Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Między obydwoma przypadkami jest jednak znaczna różnica: o ile działania śledczych w czasach Kaczyńskiego i Ziobry były przedmiotem publicznej debaty i prac sejmowych komisji, o tyle za Tuska i Ćwiąkalskiego, jak pokazały wydarzenia rozgrywające się wczoraj w Sejmie, próbuje się dyskusję, a co za tym idzie - również wyjaśnienie sprawy - skutecznie uniemożliwić. A to już jest zjawisko co najmniej niepokojące, zwłaszcza że zarzuty dotyczące politycznych działań prokuratury odnoszą się już nie tylko do sprawy uchylenia immunitetu Zbigniewowi Ziobrze, ale dotyczą również szykan, jakie dotknęły krakowskiego prokuratora Wojciecha Miłoszewskiego, śledczego zajmującego się mafią paliwową, i prokuratora Karola Frankowskiego, badającego m.in. sprawę Nangar Khel. Zaczęło się od wniosku klubu parlamentarnego PiS, który domagał się rozszerzenia porządku obrad o przedstawienie stanowiska ministra sprawiedliwości w sprawie wywierania nielegalnego wpływu na prokuratorów w celu wymuszenia przekroczenia uprawnień oraz fałszywego oskarżenia Zbigniewa Ziobry. - Mamy do czynienia z naciskami ordynarnymi jednego prokuratora na innego prokuratora. To nie są żarty. Jeśli marszałek stoi na straży tej Izby i porządku prawnego w Polsce, trzeba podjąć tę decyzję - mówił wicemarszałek Krzysztof Putra (PiS). W argumentacji odwołał się do przypadku prokuratora Wojciecha Miłoszewskiego prowadzącego śledztwo w sprawie mafii paliwowej. To właśnie on, na wniosek Zbigniewa Ziobry, wówczas prokuratora generalnego, zgodził się na udostępnienie danych ze śledztwa Jarosławowi Kaczyńskiemu. Według nieoficjalnych informacji, na prokuratora Miłoszewskiego wywierano naciski, by oskarżył Ziobrę o przekroczenie uprawnień. Kiedy ten się nie zgodził, prokuratora wystąpiła o uchylenie mu prokuratorskiego immunitetu. Jednak wniosek PiS zdecydowaną większością głosów został odrzucony w głosowaniu, marszałek Sejmu nie zgodził się zaś na standardową w takiej sytuacji przerwę na naradę klubową. Wówczas posłowie PiS demonstracyjnie opuścili salę obrad. - Mamy dzisiaj do czynienia z podnoszeniem ręki na demokrację, i to podnoszeniem bardzo drastycznym, radykalnym, a odpowiedzialność za to ponosi rząd, a w szczególności premier Donald Tusk. Mamy dzisiaj do czynienia z sytuacją, która naprawdę zaczyna przypominać Białoruś - ogłosił na specjalnie zwołanej konferencji prasowej prezes PiS Jarosław Kaczyński. - Klub PiS zachowuje się niepoważnie - przekonywał z kolei marszałek Bronisław Komorowski (PO), który przypomniał, że wniosek o rozszerzenie porządku obrad PiS mógł złożyć już na porannym posiedzeniu Konwentu Seniorów. Z kolei wicemarszałek Putra odpowiadał, że nie mógł - bo zwołane przez Komorowskiego posiedzenie Konwentu trwało zaledwie kilka minut. Według Marka Jurka, byłego marszałka Sejmu - dziś lidera pozaparlamentarnej Prawicy Rzeczypospolitej - takie działanie Komorowskiego to ograniczanie swobód parlamentarnych. - Jeśli marszałek uzależnia zwołanie Konwentu Seniorów od decyzji większości, jest to częściowo pozbawianie prawa głosu opozycji - mówił Marek Jurek. Klub Prawa i Sprawiedliwości złożył również do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa polegającego na nakłanianiu prokuratorów do fałszywego oskarżenia byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Chodzi o naciski, jakie miały być wywierane na prokuratora Wojciecha Miłoszewskiego. We wniosku do prokuratury PiS domaga się zbadania związku pomiędzy odmową złożenia zawiadomienia w sprawie Ziobry przez Miłoszewskiego a prowadzonym przeciwko niemu postępowaniem dyscyplinarnym. - Apeluję do premiera Donalda Tuska i jego funkcjonariuszy, by zostawili w spokoju prokuratora Miłoszewskiego. Nie czyńcie krzywdy prokuratorowi, który zajmował się walką z mafią paliwową, a dziś ma być karany za to, że nie chciał złożyć fałszywego świadectwa na byłego prokuratora generalnego - mówił wczoraj Zbigniew Ziobro. Podczas konferencji prasowej wyemitowano też wypowiedź Miłoszewskiego z 10 lipca br. (dla TVN 24), w której informuje on, że otrzymał telefon z płockiej prokuratury, a podczas rozmowy oznajmiono mu, że ma się stawić w prokuraturze "celem złożenia zawiadomienia o przestępstwie". - Kiedy ja powiedziałem, że nie złożę zawiadomienia, nie widzę żadnego przestępstwa, wówczas ta pani odpowiedziała, że jak ona nie wykonana polecenia przyjęcia zawiadomienia, to wyląduje gdzieś tam w Gołdapi czy Suwałkach - relacjonował Miłoszewski. - Prokurator Miłoszewski i prokurator Zbigniew Ziobro ścigali przestępców, ścigali mafię, ścigali gangsterów. Dzisiaj pan Donald Tusk ściga prokuratorów, którzy ścigali mafię - zauważył poseł Arkadiusz Mularczyk (PiS). - Naciski są opisywane przez prokuratora i nie ma żadnych powodów, by temu nie wierzyć - mówił Jarosław Kaczyński, który dodał, że minister Ćwiąkalski jest w tej sprawie wykonawcą woli premiera Tuska. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-07-12

Autor: wa