Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Pokazać się w Europie

Treść

Na awans do Ligi Mistrzów czekamy od lat, faza grupowa Ligi Europejskiej (wcześniej Pucharu UEFA) bywa osiągana co najwyżej sporadycznie, nic dziwnego, że kolejnego sezonu zmagań na międzynarodowej arenie oczekujemy z takimi samymi nadziejami, co obawami. Czy latem Lech Poznań, Wisła Kraków, Ruch Chorzów i Jagiellonia Białystok spełnią wreszcie oczekiwania piłkarskich kibiców?
"Kolejorz" mierzy w Ligę Mistrzów, czyli chce podołać wyzwaniu, któremu w minionych latach nie sprostały Wisła i Legia Warszawa. Choć od ubiegłego sezonu droga do elity jest teoretycznie łatwiejsza, ale nie prosta. Boleśnie przekonała się o tym "Biała Gwiazda", która potknęła się na lekceważonej Levadii Tallin. Poznaniacy tego błędu nie powtórzą, choć z Estończykami mogą się spotkać. Schody zaczną się w późniejszej fazie kwalifikacji, gdy rywalami podopiecznych Jacka Zielińskiego mogą być naprawdę solidne europejskie zespoły: Anderlecht Bruksela, Sparta Praga czy Partizan Belgrad. Aby osiągnąć cel, "Kolejorz" musi zostać wzmocniony, a na razie spekuluje się o odejściu dwóch największych jego gwiazd, stanowiących 70 procent siły ofensywnej. Robert Lewandowski jest krok od Borussii Dortmund i choć negocjacje między klubami niespodziewanie się przedłużają, trudno sobie wyobrazić, by pozostał przy Bułgarskiej. Sławomira Peszkę kuszą kluby niemieckie i tureckie, oferując mu dużo wyższe zarobki i grę o ambitne cele sportowe. Odejście tych dwóch zawodników szanse Lecha na awans ograniczyłyby znacznie, niezależnie od tego, czy udałoby się na ich miejsce sprowadzić klasowych następców. Nawet gwiazdy muszą bowiem wkomponować się w zespół, nic nie dzieje się od razu. Poznańscy działacze chcą latem przeznaczyć na zakup nowych piłkarzy kilka milionów euro. Szukają w kraju i za granicą. Mówi się o dwóch liderach Ruchu Chorzów, Arturze Sobiechu i Macieju Sadloku, stoperze Kamilu Gliku (Piast Gliwice), pomocniku Jacku Kiełbie (Korona Kielce) i napastnikach: Iljanie Micanskim (Zagłębie Lubin) i Arturze Wichniarku (Hertha Berlin). Niestety, maleją szanse na sprowadzenie Witalija Rodionowa z BATE Borysow. Rodaka namawia co prawda Siergiej Kriwiec, ale białoruski napastnik skłania się raczej ku ligom zachodnim. Trener Zieliński liczy na to, że do drużyny trafi czterech nowych zawodników, i to takich, którzy podniosą jej wartość od razu. Ale jeśli opuszczą ją Lewandowski i Peszko, o awans do Ligi Mistrzów będzie szalenie ciężko.
Wisła, która walkę o tytuł przegrała na własne życzenie, będzie chciała odkuć się w Lidze Europejskiej. Na razie jednak trudno spekulować na temat jej szans, ponieważ wciąż nie wiadomo, jak zachowa się w letnim okienku transferowym. A konkretnie, czy Bogusław Cupiał zapali zielone światełko na wzmocnienia, czy kurek z pieniędzmi zamknie, jak to dzieje się już od kilku lat. A bez nowych twarzy, i to solidnych, krakowianom trudno będzie nie tylko ugrać coś w Europie, ale i powalczyć o ligowe podium w kraju. Drużyna jest z roku na rok coraz słabsza, piłkarze się wypalają i tracą ochotę do rywalizacji na polskim podwórku. Już na dzień dobry działacze z Reymonta przegrali wyścig o Arkadiusza Onyszkę, który miał wreszcie zapewnić bezstresową obsadę bramki. Negocjowali z zawodnikiem przez kilka tygodni, a Polonia Warszawa załatwiła sprawę w kilka godzin. Jeśli krakowianie będą postępować tak nadal, koło nosa przemkną im kolejne transferowe cele. Niby Wisła jest zainteresowana Dawidem Nowakiem z Bełchatowa, ale chcą go również stołeczne Legia i Polonia. Krakowianie kierują swój wzrok w stronę Chorzowa, czyli Sobiecha i Sadloka, jednak Ruch ma finansowe żądania przekraczające ich możliwości. Wicemistrzowie Polski myślą także o Micanskim, lecz skuteczny Bułgar znajduje się rownież na liście życzeń Lecha i... Polonii. Tymczasem na Reymonta napłynęły oferty dla Brazylijczyka Marcela (PSC Eindhoven) i Arkadiusza Głowackiego (Trabzonspor). Holendrów nie przeraża kwota 2,5 miliona euro, Turcy już podali, że są o krok od pozyskania kapitana krakowian. Odejście tych dwóch zawodników byłoby dla Wisły katastrofą, większą niż dla Lecha strata Lewandowskiego i Peszki. A niewykluczone, iż znajdzie się wreszcie chętny na Pawła Brożka, zwłaszcza że krakowianie nie żądają już za niego astronomicznych kwot.
Trudna sytuacja panuje także w Ruchu, którego miejsce na podium było jedną z największych niespodzianek minionego sezonu. "Niebiescy" zaskoczyli obserwatorów, być może także samych siebie. Pod okiem trenera Waldemara Fornalika zespół wykonał ogromny krok do przodu i wypłynęło w nim kilka indywidualności, które teraz trzeba jakoś zatrzymać. To największy problem klubu, bo ofert dla Sobiecha, Sadloka i Andrzeja Niedzielana nie brakuje. Chorzowianie swe gwiazdy wycenili wysoko, nawet bardzo, chętnych jest sporo, ale jak potoczy się przyszłość, nie sposób przewidzieć. Ślązaków nie stać na wielkie wzmocnienia, ewentualna sprzedaż liderów kasę by zapełniła, ale kosztem wielkich osłabień. W sobotę Puchar Polski, a co za tym idzie - przepustkę do Ligi Europejskiej, zapewniła sobie Jagiellonia. Białostoccy działacze już pracują nad transferami, interesują się m.in. Joelem Tshibambą, który w Arce Gdynia pokazał się z bardzo dobrej strony. Muszą jednak okazać się skuteczniejsi od Legii, która również chciałaby mieć napastnika z Konga u siebie. Warszawiacy jakiś czas temu próbowali zarzucać sieci na Brunona Coutinho, lidera drugiej linii białostockiej drużyny, ale trudno spodziewać się, by "Jaga" pozwoliła odejść tak kluczowej postaci. Trudniej będzie zatrzymać Kamila Grosickiego, którym interesują się kluby m.in. z Rosji. A nie ma co się oszukiwać, bez wzmocnień, i to solidnych, Jagiellonii w Lidze Europejskiej będzie bardzo ciężko.
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik 2010-05-25

Autor: jc