Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Poprawia się stan zdrowia górników

Treść

Mimo zakrojonych na szeroką skalę poszukiwań, wciąż nie udało się odnaleźć ratownika, który zaginął podczas akcji w Kopalni Węgla Kamiennego "Krupiński" w Suszcu pod Pszczyną. Poszukiwania utrudniają niemożliwy do opanowania pożar, duże zadymienie i stale ulatniający się metan. Tymczasem stan górników poszkodowanych w wyniku zapłonu metanu, którzy przebywają w śląskich szpitalach, w tym w siemianowickiej oparzeniówce, systematycznie się poprawia.
Akcja ratownicza prowadzona przez dziewięć pięcioosobowych zastępów ratowników trwa już czwartą dobę, ale z godziny na godzinę maleją szanse na ocalenie ratownika, który z czwartku na piątek zaginął podczas poszukiwań uwięzionych pod ziemią górników. Wciąż nie wiadomo, gdzie dokładnie się znajduje i czy żyje. Pracę ekipom poszukiwawczym, które usiłują dotrzeć do zaginionego kolegi, utrudniają ekstremalnie trudne warunki: bardzo gęsty dym, który niemal całkowicie ogranicza widoczność, temperatura i wysokie stężenie metanu powstałe w wyniku wciąż trwającego pod ziemią pożaru. Do niedzieli ratownikom udało się spenetrować ok. 170 m wyrobiska na głębokości 820 m, w którym powinien znajdować się zaginiony ratownik. Do przeszukania zostało im jeszcze co najmniej 600 metrów. Zbyt wysoka temperatura uniemożliwia korzystanie z kamery termowizyjnej, co utrudnia poszukiwania. Z uwagi na trudne warunki - palący się węgiel i zbyt wysokie stężenie metanu - co jakiś czas akcja jest przerywana. - Niestety, wciąż nie udało się nam odnaleźć drugiego ratownika. Trudne warunki na obszarze wyrobiska spowodowały przerwanie akcji w sobotę na kilka godzin. Wznowiono ją ok. godz. 22.00 po przewietrzeniu chodnika. Warunki w podziemiu są bardzo złe, dlatego mogą nastąpić kolejne przerwy w prowadzeniu akcji - wyjaśnia Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzecznik Jastrzębskiej Spółki Węglowej, do której należy kopalnia. Działania ratowników koncentrują się wokół poszukiwań w obrębie jednego chodnika, w którym powinien znajdować się zaginiony górnik, ale teren penetracji poszerzają także sąsiednie wyrobiska.
Spośród 11 poszkodowanych dwóch górników z mniej poważnymi obrażeniami jest leczonych w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Jastrzębiu Zdroju. Pozostałych 9, w tym jeden z odnalezionych ratowników, w stanie ciężkim, ale bezpośrednio niezagrażającym życiu, z poparzeniami do 50 proc. powierzchni ciała, trafiło do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Jak poinformował dyrektor siemianowickiej oparzeniówki dr Mariusz Nowak, górnicy są w stanie wychodzenia ze stresu pourazowego i zarówno oni sami, jak i ich rodziny znajdują się pod stałą opieką zespołu psychologów. - U jednego z górników stwierdzono wstrząśnienie mózgu, ponadto w wyniku poparzenia u wszystkich stwierdzono ciężki uraz górnych dróg oddechowych, oparzenia głowy, klatki piersiowej, ramion, przedramion i rąk. Po początkowych problemach wywołanych stanem zapalenia zatok u jednego z hospitalizowanych, teraz już u wszystkich hospitalizowanych wdrożono terapię hiperbaryczną, która odbywa się raz dziennie - tłumaczył w niedzielę dr Nowak. Podkreślił, że lekarze są zadowoleni z przebiegu leczenia, a wszyscy spośród dziewięciu górników dobrze znoszą sprężenia w komorze hiperbarycznej. - Wszyscy górnicy są przytomni, wydolni krążeniowo i oddechowo, w stanie ogólnym dobrym i zachowany jest z nimi kontakt. Mamy nadzieję, że stan ich zdrowia się poprawia i będzie tylko lepiej - wyjaśnił dr Nowak. Niemniej podkreślił, że istotny w procesie leczenia może być okres pomiędzy 10. a 14. dniem leczenia, dlatego ważne jest indywidualne podejście do każdego poszkodowanego. W zależności od indywidualnego stanu organizmu poszczególnych górników leczenie szpitalne każdego z nich potrwa co najmniej miesiąc, niezbędna będzie też rehabilitacja.
Kopalnia "Krupiński" do czwartku należała do najbezpieczniejszych w Polsce. Jak podkreśla Jarosław Zagórowski, prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej, poszkodowani górnicy są zaskoczeni, dlaczego doszło do zapłonu metanu. - Górnicy przekazywali nam, że sami są zaskoczeni tą sytuacją, bo maszyny jeszcze w tym czasie nie pracowały, i nie są w stanie stwierdzić, skąd ta inicjacja powstała. To wszystko trzeba będzie sprawdzić. Czasu już nie cofniemy, ale na podstawie doświadczeń i wniosków przy wyjaśnianiu przyczyn, jakie zaistniały w tej kopalni, podobnym sytuacjom możemy przeciwdziałać w przyszłości - wyjaśnia prezes Zagórowski. Zadeklarował również, że rodziny tych, którzy zginęli, zostaną otoczone opieką. Podobnie ma być z rannymi górnikami i ich najbliższymi. Prezes Wyższego Urzędu Górniczego powołał komisję złożoną z przedstawicieli Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego, Państwowej Inspekcji Pracy oraz przedstawicieli nadzoru górniczego, która zbada przyczyny i okoliczności zapalenia metanu w kopalni "Krupiński".
Mariusz Kamieniecki
Nasz Dziennik 2011-05-09

Autor: jc