Pozwólcie mu w ratach!
Treść
Jakież było zdumienie Czesław G. spod Nowego Sącza (personalia do wiadomości redakcji), kiedy z wydziału edukacji Urzędu Miasta otrzymał pismo wzywającego go do zwrotu rekompensaty za brak przysługujących "budżetówce" podwyżek w okresie od 1 lipca 1991 r. do 28 czerwca 1992 r.
- Nie wyskoczę z takich pieniędzy! Skąd ja im wezmę naraz 2,5 tys. zł? - pyta pan Czesław i dodaje - Jeżeli niesłusznie pobrałem te pieniądze, to oni są przynajmniej współwinni tej sytuacji.
Jak nie brać, kiedy dają
Zawiadomieniem z 21 października 1997 r. poinformowano kiedyś naszego Czytelnika, że figuruje w spisie osób, któr ym należy się rekompensata. W przypadku Czesława G. z tytułu pracy w Żłobku nr 3 (w charakterze palacza) przy ul. Kochanowego w Nowym Sączu. Szczęśliwy adresat pisma miał jeszcze podać numer PESEL i czekać spokojnie na swoją kolejkę do kasy. I tak się stało. Pieniądze odebrał jesienią zeszłego roku, bo jak nie brać, kiedy dają. W szczegóły nie wnikał. Skoro urzędnicy ważnego urzędu wysmażyli takie pismo, to widać wiedzieli, co robią. Szybko ta forsa się rozeszła, bo w tym domu nie brakuje potrzeb
dwoje małych dzieci, a rodzice kiepsko zarabiają).
Kto wciągnął?
Już powoli zapomnieli o prezencie, kiedy urzędnicy z sądeckiego "kuratorium" dogrzebali się, że pan Czesław pracował w żłobku, ale trochę później, bo w 1993 r. "W przypadku nie zwrócenia tych pieniędzy sprawa zostanie przekazana na drogę sądową" - grożą urzędnicy. Pechowy pracownik nieistniejącego już żłobka udał się najpierw do banku PKO, gdzie mu powiedziano, że ich ta sprawa nie obchodzi, gdyż bank był tylko pośrednikiem w wypłacie rekompensat. Pieniądze pochodziły z budżetu państwa, a zostały uruchomione ustawą z 6 marca 1997 r. i rozporządzeniem ministra pracy i polityki socjalnej z 22 maja 1997 r. "w sprawie spisu osób uprawnionych do nabycia świadectw rekompensacyjnych". Kiedy w banku się nie dogadał, Czesław G. odwiedził wydział edukacji UM w Nowym Sączu. - Na moje pytanie, kto mnie wciągnął na tę listę i na jakiej podstawie, nie uzyskałem odpowiedzi - żali się nasz Czytelnik. Byłby skłonny zwrócić te pieniądze, bo naciągaczem nie jest, ale nie jednorazowo, najlepiej w niewielkich miesięcznych ratach.
HSZ
"Gazeta Krakowska" 2005-03-30
Autor: ab