Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Prezesi o krok od rezygnacji

Treść

Jeśli podczas zaplanowanych na dzisiaj rozmów z wiceprezydentem Nowego Sącza Stanisławem Kaimem nie zapadną konkretne decyzje związane z pomocą miasta dla Sandecji, jej prezesi złożą rezygnację z pełnionych funkcji. Taką deklarację złożyli wczoraj w redakcji "Dziennika" sternik MKS Wiesław Leśniak oraz jego zastępca Marek Świerczewski. Ten ostatni, na wieść o strajku podjętym przez piłkarzy pierwszej drużyny seniorów, nie zważając na anginę, natychmiast przyjechał z Wiednia do Nowego Sącza.

- Nie tak to miało wyglądać, kiedy 18 listopada obejmowaliśmy nasze stanowiska - przypomina Świerczewski. - Zewsząd słyszeliśmy zapewnienie o pomocy, radni miejscy przekonywali, że podniosą ręce, kiedy głosowana będzie uchwała o przekształceniu klubu ze stowarzyszenia w sportową spółkę akcyjną, a prezydenci deklarowali, że nie zostawią Sandecji bez wsparcia. Dzisiaj ci sami radni podpisują się pod pismem wzywającym poprzedni zarząd klubu do rozliczenia się z przeszłością. Coś mi tutaj nie gra. Od czasu wyborów minęły trzy miesiące, a sytuacja w klubie nie tylko nie poprawiła się, ale wręcz staje się dramatyczna. Wyraźnie powiedziałem, że interesuje mnie wyłącznie prezesowanie spółce. Bo tylko takowa może być gwarantrem stałego dopływu gotówki. Tymczasem słyszę, że przeforsowanie tej formy działalności Sandecji jest w świetle prawa niemożliwe. Musimy sobie jasno i wyraźnie powiedzieć: obecnie w sporcie nie ma już sponsorów, są jedynie inwestorzy. W świetle powyższego, widząc, co się dookoła dzieje, bliski jestem zrezygnowania z funkcji wiceprezesa. Zaczyna mi to wszystko przypominać walkę z wiatrakami.

- Pełen wiary przyjmowałem na siebie obowiązki prezesa - wtóruje swemu zastępcy Wiesław Leśniak. - Wydawało się, że Sandecja odrodzi się, że będzie nie tylko zarabiać na siebie, ale i przynosić zyski. I co się dzieje? Zostaliśmy pozostawieni z Markiem samym sobie. Prezydenci, mimo wielokrotnych negocjacji, nie występują z żadnymi propozycjami, piłkarzom zalegamy z kilkumiesięcznymi poborami, a w kasie klubowej znajduje się obecnie 400 złotych. Z własnej kieszeni wydaliśmy wraz z Markiem pieniądze na funkcjonowanie klubu. Zapewniam, że była to dla przeciętnego obywatela kwota niemała. Zanosi się teraz, że będę musiał z prywatnego konta zapłacić za wyżywienie podczas obozu i za piłkarskie buty. Nie wypominam, uchowaj Boże, tych złotówek, ale chciałbym mieć świadomość, że zostały właściwie zainwestowane. Jeśli jutro nie doczekamy się konkretów - składamy rezygnację. To już postanowione.

Wiceprezydent Stanisław Kaim tonuje nastroje, zapewniając, że sytuacja jest dramatyczna, ale nie tragiczna.

- W charakterze doraźnej pomocy uruchomione zostanie być może już jutro 85 tys. zł, z której to kwoty częściowo uregulowane będą zaległości wobec zawodników - obiecuje Kaim. - W ślad za tym przygotowujemy dalej idące, perspektywiczne wsparcie. Przewidujemy również przekazanie obiektów, z których korzysta Sandecja, pod władanie NORS. To też ma przynieść klubowi określone korzyści. Jestem przekonany, że potrafimy dogadać się w środę z panami Leśniakiem i Świerczewskim, a o ewentualnym nieprzystąpieniu drużyny do trzecioligowych rozgrywek nawet nie myślę.

Dzisiaj, o godz. 11 i 13, Sandecja ma w planie rozegranie dwóch spotkań sparingowych. Obecność na nich zapowiedział Marek Świerczewski. Po meczach spotka się z zawodnikami. Spróbuje namówić ich do wznowienia regularnych treningów.

Daniel Weimer

Oto obszerne fragmenty pisma, wystosowanego 3 lutego przez Wiesława Leśniaka i Marka Świerczewskiego do prezydenta Nowego Sącza Józefa A. Wiktora. Na pismo to prezesi Sandecji do dzisiaj nie doczekali się odpowiedzi.

"(...) Ze strony prezydenta miasta i wielu radnych Rady Miasta składane były przed Walnym Zgromadzeniem Członków MKS Sandecja deklaracje, świadczące jednoznacznie o trosce jaką otaczany jest Klub. (...) Wiele osób uwierzyło w te deklaracje. Ja i moi współpracownicy nie szczędziliśmy własnego czasu dla Sandecji. Uzyskiwaliśmy wsparcie od sympatyków i przyjaciół Klubu. Brakło tylko jednego, ale najważniejszego czynnika - realizacji planowanych działań ze strony miasta.

(...) W chwili obecnej sytuacja Klubu jest tragiczna. W przededniu rozpoczęcia rozgrywek III ligi oraz kompletowania zespołu, stajemy przed barierą, której pokonanie przekracza możliwości jakie zarząd stowarzyszenia posiada. Dramaturgię sytuacji pogłębia fakt, iż bardzo pilna staje się sprawa zaciągania kolejnych zobowiązań - niosących w przyszłości określone skutki finansowe. Szczególny niepokój budzi fakt, iż w projekcie budżetu miasta Nowego Sącza nie znajdujemy śladów deklarowanej wcześniej pomocy. Analizując ten fakt w powiązaniu z wystąpieniami radnych na sesjach Rady Miasta, odnosimy nieodparte wrażenie, iż Klub został pozostawiony sam sobie, ze wszystkimi problemami. (...) Klub nasz w najbliższym czasie obchodzić będzie niecodzienny Jubileusz 100 - lecia działalności. Sytuuje go to wśród najbardziej rozpoznawalnych klubów sportowych w Małopolsce i Kraju. Na szacunek dla barw Klubu i jego herb pracowało wiele pokoleń Sądeczan. To wartość, której nie można kupić za żadne pieniądze. Zachowanie tej wartości to obowiązek wobec przyszłych pokoleń. (...) Nie sięgaliśmy po funkcje prezesów dla zaszczytów, próżności, czy zaspokojenia własnych ambicji. (...) To miał być okres trzech miesięcy. Okres, który miał pozwolić władzom miasta na wdrożenie działań, zmierzających do stworzenia nowych podstaw funkcjonowania Klubu. Czas ten właśnie nieodwołalnie upływa...

Wiesław Leśniak, prezes MKS Sandecja

Marek Świerczewski, wiceprezes MKS Sandecja

"Dziennik Polski" 2006-02-15

Autor: ab