Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Prezydent obiecał, że nie podpisze

Treść

- Mogę powiedzieć jedno: 17 lipca upływa termin podpisania ustawy.
I tego dnia podpisu prezydenta pod nią nie będzie - zadeklarował wczoraj prezydent Lech Kaczyński. W sprawie zapisów ustawy medialnej prezydent konsultował się wczoraj ze środowiskiem twórców. Po spotkaniu prezydencki minister Andrzej Duda powiedział, iż prezydent nie wyklucza, że pod jego auspicjami mogłaby powstać nowa ustawa medialna.


Jeszcze przed spotkaniem z twórcami prezydent Lech Kaczyński stwierdził, że ustawa medialna budzi poważne wątpliwości i powinna zostać zakwestionowana. - W jakiej formie? Na to pytanie nie potrafię odpowiedzieć dzisiaj, ponieważ to wymaga pewnych uzgodnień o charakterze politycznym. Nie warto dokonywać działań, które nie będą skuteczne - powiedział prezydent. W piątek upływa termin, w jakim prezydent powinien zdecydować, co z ustawą zrobi: podpisze, zawetuje, a może skieruje do Trybunału Konstytucyjnego. Zadeklarował, że 17 lipca jego podpisu pod ustawą nie będzie. Do przygotowanej przez Platformę Obywatelską ustawy medialnej prezydent ma szereg poważnych zastrzeżeń.
W ocenie Kaczyńskiego, rezygnacja z utrzymywania telewizji z abonamentu naraża media publiczne na poważne trudności, a nawet kompletną likwidację. Media mogłyby liczyć na dotacje z budżetu państwa, jednakże ustawa nie gwarantuje, ile taka dotacja miałaby wynosić i czy w ogóle ona będzie. - Ostateczna decyzja będzie w tej kwestii należała do większości rządowej. W tej sytuacji media publiczne stają się zależne od władzy wykonawczej. To też był jeden z zarzutów OBWE - przypomniał Lech Kaczyński. Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie zaapelowała w ubiegłym tygodniu do prezydenta Polski o skierowanie ustawy do Trybunału Konstytucyjnego. OBWE zwracała m.in. uwagę, że ustawa znosi od 2010 r. obowiązek opłacania abonamentu, ale jednocześnie nie gwarantuje ustawowo najmniejszego wsparcia finansowego z budżetu, a także zakłada przekształcenie regionalnych oddziałów TVP w niezależne spółki, co może doprowadzić do rozdrobnienia i osłabienia mediów publicznych oraz ich dalszej komercjalizacji. Według OBWE, kwota dotacji, jaką nadawcy mogliby otrzymywać, będzie musiała być ustalana każdego roku, prowadząc do upolitycznienia dotacji w zamian za ustępstwa ze strony redakcji.
Prezydent Kaczyński zwracał również uwagę, że planowane na podstawie ustawy utworzenie osobnych spółek z ośrodków regionalnych mediów publicznych skazuje je na likwidację bądź wyprzedaż, gdyż w ocenie głowy państwa są zbyt słabe, by utrzymać się na rynku. Jednocześnie są bardzo istotne dla lokalnych społeczności. Według prezydenta, nie ma też gwarancji, że dotacje budżetowe nie okażą się niedozwoloną w świetle przepisów Unii Europejskiej pomocą publiczną - analogicznie jak w przypadku polskich stoczni. Zdaniem prezydenta, w takiej sytuacji konieczność zwrotu dotacji skutkowałaby zakończeniem żywota mediów publicznych.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2009-07-14

Autor: wa