Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Przegrywamy z rakiem

Treść

W ubiegłym roku na realizację programu walki z rakiem przeznaczono 250 mln złotych. Nakłady okazują się niewspółmierne do rezultatów.

Wiceminister zdrowia Cezary Rzemek, który przedstawił w Sejmie sprawozdanie z realizacji Narodowego Programu Zwalczania Chorób Nowotworowych za ubiegły rok, ogłosił sukces. Mają o nim świadczyć m.in. dane dotyczące np. odsetka osób korzystających z zaproszenia na badania cytologiczne w ramach programów profilaktycznych – 44 proc. w stosunku do 35 proc. w 2012 r., a także zakup siedmiu rezonansów magnetycznych i pięciu tomografów komputerowych.

Poza 50 mln na profilaktykę chorób nowotworowych ze środków ministra zdrowia NFZ wydał w 2013 r. na realizację programów profilaktycznych wykrywania raka piersi 95,6 mln zł, a na badania profilaktyczne raka szyjki macicy 36 mln złotych.

Czy jednak rzeczywiście można mówić o sukcesie, biorąc pod uwagę fakt, że wydatki na leczenie nowotworów w naszym kraju mają się nijak do kwot, jakie przeznaczają na pacjentów onkologicznych inne państwa europejskie? Czesław Hoc (PiS) z sejmowej Komisji Zdrowia wyliczał, że wydatki na terapię antynowotworową w Polsce to około 34 euro rocznie w przeliczeniu na jednego mieszkańca, podczas gdy w Czechach jest to 65 euro, w Niemczech – 150 euro, a w Szwajcarii –189 euro. Wydatki na leki onkologiczne również mamy poniżej średniej, bo zaledwie około 5 euro na jednego mieszkańca; w Anglii wydaje się dwa razy więcej, a we Francji –prawie trzy razy więcej. Zdaniem posłów PiS, dramatem jest fakt, że dopiero po 9 latach realizacji Narodowego Programu Zwalczania Chorób Nowotworowych i ponad 7 latach rządów koalicji PO – PSL powstał tzw. pakiet onkologiczny.

– Skoro Narodowy Program miał zagwarantowane środki i ustawowo rozpisane cele i nie realizuje w pełni zakładanych końcowych efektów, to jak tzw. pakiet kolejkowy je zrealizuje, w sytuacji gdy nie ma zagwarantowanych pieniędzy, a jedynie „realokacja i alokacja środków”? –pytał wiceministra poseł Hoc.

Z raportu Najwyższej Izby Kontroli wynika, że mimo prowadzenia akcji informacyjnych na badania profilaktyczne wciąż zgłasza się mało kobiet. Podstawą strategii od lat pozostaje list-zaproszenie. W ciągu 5 lat na wysyłkę imiennych zaproszeń na badania przesiewowe wydano 30 mln złotych. W odpowiedzi na blisko 21 mln wysłanych zaproszeń (cytologia i mammografia) na badania zgłosiło się nieco ponad 3,5 mln kobiet (czyli tylko 18 proc.). – Dzieje się tak dlatego, że nie ma spójnego systemu, przyjaznego dla pacjenta, zapewniającego pacjentowi dokładną informację, szybkie podjęcie leczenia i sprawne koordynowanie jego etapów – uważa Czesław Hoc.

Nad sprawozdaniem ministra zdrowia za 2013 r. posłowie zagłosują podczas kolejnego posiedzenia Sejmu.

Izabela Borańska-Chmielewska
Nasz Dziennik, 13 września 2014

Autor: mj