Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Puyol spełnił marzenia

Treść

Hiszpania powalczy w niedzielę o Puchar Świata! Wczoraj w Durbanie, w półfinale pierwszego w historii mundialu rozgrywanego na kontynencie afrykańskim, aktualni mistrzowie Europy, tak jak w finale Euro 2008, pokonali 1:0 Niemców. Dwa lata temu bohaterem był Fernando Torres, teraz drużynę do zwycięstwa poprowadził obrońca Barcelony Carles Puyol.
Zanim obie drużyny pojawiły się na boisku, zaskoczył trener Hiszpanów Vicente del Bosque. Zaskoczył, a może raczej zrobił to, co po cichu zapowiadał: posadził na ławce rezerwowych Torresa. Bohater finału Euro 2008 (strzelił Niemcom jedynego gola) po kontuzji wciąż nie wrócił do optymalnej formy, selekcjoner zastąpił go młodym napastnikiem Barcelony - Pedro. Nasi zachodni sąsiedzi rozpoczęli bez pauzującego za dwie żółte kartki Thomasa Muellera. Joachim Loew w jego miejsce wpuścił na boisko Piotra Trochowskiego. Jeśli ktoś liczył, że od pierwszych minut obie drużyny rzucą się do szaleńczych ataków, rozpętując prawdziwą bitwę, mógł poczuć się lekko zawiedziony. Ani jedni, ani drudzy bowiem nie zaryzykowali. Owszem, już w 6. minucie David Villa wyprzedził obrońców i zabrakło mu nieco miejsca, by pokonać Manuela Neuera, a w 14. po kapitalnym podaniu Andersa Iniesty Puyol "główkował" tuż ponad bramką, ale poza tymi wyjątkami tempo meczu było spokojne, pełne respektu i szacunku dla rywala. Dość powiedzieć, że dopiero w 27. minucie sędzia Viktor Kassai z Węgier pierwszy raz musiał przerwać grę z powodu faulu. Przeważali Hiszpanie, Niemcy nastawiali się na kontry, lecz do przerwy żadna ze stron nie stworzyła poważniejszego zagrożenia. Nasi zachodni sąsiedzi najbliższej szczęścia byli po strzale z 25 metrów Trochowskiego (32. minuta), po którym piłkę na rzut rożny wybił Iker Casillas. Poza tym górę brała taktyka i strach przed najmniejszym błędem. Mistrzowie i wicemistrzowie Europy czuli bowiem, że o wyniku może przesądzić jedna pomyłka.
Po przerwie do przodu ostrzej ruszyli Hiszpanie. Groźnie strzelał Xabi Alonso, tuż obok słupka, uderzenie Pedro obronił Neuer, lecz ani podania, ani strzału Andersa Iniesty nie przeciął żaden kolega, choć piłka już minęła niemieckiego bramkarza. Podopieczni del Bosque łapali wiatr w żagle, pojedynek nabrał rumieńców. Niemcy atakowali rzadziej, ale jak już zbliżyli się do hiszpańskiej bramki, Casillas musiał być czujny. W 69. minucie zawodnicy Loewa przeprowadzili najgroźniejszą jak do tej pory akcję. Lucas Podolski dokładnie podał do wprowadzonego chwilę wcześniej na boisko Toniego Kroosa, ten uderzył z woleja bardzo dobrze, ale bramkarz Realu Madryt popisał się jeszcze lepszą interwencją. Gol nie padł. Cztery minuty później szał radości opanował całą Hiszpanię. Z rzutu rożnego dośrodkował Xavi, a Puyol wspaniale uderzył głową i pokonał Neuera. Wspaniała, efektowna bramka dała mistrzom Europy zasłużone prowadzenie i przybliżyła ich do historycznego sukcesu. Mecz nie był jednak rozstrzygnięty, Niemcy mieli ponad kwadrans, by co najmniej wyrównać i doprowadzić do dogrywki. Rzucili się do przodu, Loew wprowadził na boisko kolejnego napastnika Mario Gomesa, ale na nic się to nie zdało. Zachwycający w poprzednich spotkaniach młodzi podopieczni charyzmatycznego szkoleniowca tym razem nie znaleźli pomysłu na sforsowanie hiszpańskiego muru. Nie przedstawili atutów, które mogły mistrzów Europy zaskoczyć. Im bliżej końca, tym więcej było w ich poczynaniach nerwów, a podopieczni del Bosque spokojnie kontrolowali przebieg wydarzeń na zielonej murawie i grali swoje. Wynik się już nie zmienił, co oznaczało, że pierwszy raz w historii Hiszpania awansowała do finału mistrzostw świata. Przed wczorajszym meczem Casillas przekonywał, że ma on większą wagę niż finał Euro 2008. Teraz bramkarz Realu powie, że ten najważniejszy, życiowy mecz czekać będzie go w niedzielę. Z Holandią. O złoto mundialu. Wymarzone i wyśnione. A Niemcy z Urugwajem stoczą pojedynek o brąz.
Piotr Skrobisz
Hiszpania - Niemcy 1:0 (0:0).
Bramka: Carles Puyol (73. - głową).
Nasz Dziennik 2010-07-08

Autor: jc