Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Radość dzielona - podwójna radość

Treść

Rozmowa z Michałem Machowskim, studentem III roku zarządzania i marketingu WSB-NLU, koordynatorem Studenckiego Centrum Wolontariatu - Od roku aktywnie działasz w Studenckim Centrum Wolontariatu, skąd wzięła się idea tej organizacji? - Kiedy rozpoczynałem studia w WSB-NLU, usłyszałem podczas wykładu inauguracyjnego słowa rektora, zachęcające do realizacji na uczelni nawet najbardziej szalonych pomysłów. Już wtedy pomyślałem, że trzeba to będzie wykorzystać. Wkrótce zgłosiła się do mnie jedna z koleżanek, która podsunęła myśl o stworzeniu grupy wolontariuszy wśród studentów. Rozmawialiśmy z panem Tadeuszem Węgrzyńskim, pełnomocnikiem rektora do spraw studenckich, który zdecydowanie poparł ten pomysł. Pierwsze próby były trudne, zwłaszcza, że cała odpowiedzialność za realizację pomysłu, spadła na mnie. Z czasem jednak nabrałem doświadczenia w podejmowaniu tego typu inicjatyw na uczelni, czego owocem jest powstanie właśnie Studenckiego Centrum Wolontariatu WSB-NLU. - Można powiedzieć, że jesteś ambasadorem tego centrum. Czy miałeś już wcześniej kontakt z działalnością w wolontariacie? - Poważnie to zabrzmiało. Szczerze mówiąc, bardziej pasuje do mnie rola koordynatora. Staram się tylko sensownie pokierować wspólną pracą, zaś pomysły wychodzą od całej grupy. Jeśli już koniecznie ma być mi przypisana rola ambasadora, to powiedzmy, że jestem ambasadorem idei wolontariatu w WSB-NLU. Z wolontariatem związany jestem już od ponad czterech lat poprzez współpracę ze stowarzyszeniem "Sursum Corda" oraz klubem "Piast" na osiedlu Milenium. Brałem również udział w programie "Starszy Brat, Starsza Siostra". Był to mój pierwszy i bardzo ważny kontakt z wolontariatem. Przekonałem się, że tkwi w nas ogromna chęć niesienia pomocy innym. Wystarczy tylko trochę dobrej woli i zaangażowania, aby zrealizować hasło, które jest jakby myślą przewodnią moich działań: "radość dzielona - podwójną radością, smutek dzielony - połową smutku". Nie chciałbym w tym miejscu mówić żadnych truizmów o tym jak ważna jest pomoc innym ludziom. Ograniczę się więc do zachęcenia każdego, aby spróbował choć raz wziąć udział w podobnym projekcie. Gwarantuję, że to wciąga, a z efektów korzystamy wszyscy razem. - Co udało się Studenckiemu Centrum Wolontariatu do tej pory zdziałać? - Największym sukcesem dla mnie jest znalezienie ludzi chętnych do współpracy i stworzenie liczącej ponad dwadzieścia osób organizacji. Naszym pierwszym projektem było zorganizowanie Studenckiej Loterii Charytatywnej pod hasłem "Pomóż realizować dziecięce marzenia". Pieniądze pozyskane z tej akcji przeznaczyliśmy na dwie wycieczki dla dzieci biorących udział w programie "Starszy Brat, Starsza Siostra" oraz korzystających z oferty klubu "Piast". Ponadto włączyliśmy się w przygotowanie Dnia Dziecka dla dzieci z sądeckich przedszkoli oraz pracowników uczelni, a także wzięliśmy udział w akcji "Podziel się swoją wiedzą", której pomysł narodził się we współpracy z Radą Uczelnianą WSB-NLU. Myślę, że to sporo inicjatyw jak na jedynie cztery miesiące działalności centrum. - Jakie są wasze plany na ten rok akademicki? - 12 listopada organizujemy turniej piłkarski pod nazwą "Zielona 27 murawa". Do udziału w nim zaprosimy drużyny ze szkół podstawowych i gimnazjów oraz świetlic osiedlowych i środowiskowych. Później chcemy zorganizować konferencję "Biznes, a działalność charytatywna oraz wolontariat" na temat społecznej odpowiedzialności firm oraz propagującą ideę wolontariatu. Będziemy starali się rozwinąć akcję "Podziel się wiedzą", zaś wiosną włączymy się w realizację projektu finansowanego z programu "Młodzież", który obejmie różne wycieczki, wyjazd integracyjny, przygotowanie spektaklu teatralnego i inne ciekawe propozycje dla dzieci. Będziemy chcieli zorganizować pomoc dla niepełnosprawnej sportsmenki z Nowego Sącza. Myślę, że kolejne pomysły będą się pojawiać na bieżąco. Jesteśmy jak zawsze otwarci na wszelkie inicjatywy. - Udowodniliście, że potraficie prężnie działać. - Pierwsze miesiące pokazały, że tego typu organizacja jest potrzebna. Jest wielu ludzi dobrej woli, którzy chcą poświęcić swój czas na pomoc potrzebującym. Wystarczy tylko ich zebrać, połączyć siły, odpowiednio ukierunkować, a efekty przyjdą bardzo szybko. Staramy się o biuro dla centrum, będziemy mieć swoją stronę internetową, chcemy nawiązać oficjalną współpracę z kilkoma instytucjami z terenu miasta. Moim marzeniem jest, aby organizacja przetrwała, kiedy mnie już na uczelni nie będzie i stała się jedną z wizytówek szkoły, pokazując że studenci WSB-NLU także mają swój wkład w życie miasta i okolic. - Zarządzasz Centrum, a oprócz tego zostałeś jeszcze redaktorem naczelnym gazety studenckiej WSB-NLU "In Blanco". Jak radzisz sobie z taką liczbą obowiązków? - Szczerze mówiąc, sam jestem zaskoczony, że się udaje... W tym roku czeka mnie szczególnie trudne zadanie, bowiem muszę sobie wreszcie przypomnieć, że przede wszystkim jestem studentem i czeka mnie obrona dwóch prac licencjackich - w WSB-NLU oraz w szkole pedagogicznej "Ignatianum" w Krakowie, gdzie zaocznie studiuję pedagogikę społeczną. Ale wierzę, że jeśli tylko zdrowie dopisze, poradzę sobie z tym wszystkim. Podstawą jest tu dobra organizacja czasu i dobra motywacja do pracy. Tą drugą czerpię z każdego, nawet najdrobniejszego sukcesu, przede wszystkim zaś z uśmiechu tych osób, którym swoim zaangażowaniem przyniosłem choć trochę radości. Nie bez znaczenia jest także pomoc moich rodziców, którzy wspierają mnie w najtrudniejszych momentach. Generalnie jestem osobą, która nie lubi siedzieć bezczynnie i zdecydowanie bardziej męczy mnie dzień, na który nie mam konkretnych planów niż ten, który jest całkowicie wypełniony pracą. Obecnie nie czuję się zmęczony, gdyż tych luźnych dni już praktycznie nie mam. Rozmawiała: Agata Masternak, "Dziennik Polski" 2006-10-26

Autor: ea