Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ratownika jeszcze nie odnaleźli

Treść

Nadal nieznany jest los ratownika górniczego, który w piątek zaginął w kopalni węgla "Krupiński" w Suszcu. Mimo trudnych warunków ekipy ratownicze wciąż penetrują rejon, w którym może znajdować się zaginiony. Tymczasem Prokuratura Rejonowa w Pszczynie wszczęła śledztwo w sprawie wypadku.
Sprawdzanie rejonu, w którym powinien znajdować się zaginiony ratownik, nie przyniosło rezultatu, dlatego zastępy ratownicze biorące udział w akcji rozszerzyły rejon poszukiwań o sąsiednie wyrobiska. Pracę wciąż utrudniają gęste zadymienie i wysoka temperatura. Poważnym problemem jest także wysokie stężenie metanu grożące wybuchem, co z kolei zmusza ekipy do czasowego przerywania akcji i wietrzenia wyrobiska.
Przypomnijmy, że w czwartek podczas zapłonu metanu na głębokości 820 m w rejonie zagrożenia znajdowało się 32 górników. Część samodzielnie wydostała się na powierzchnię. Na skutek wybuchu zginęli górnik i ratownik, który niósł pomoc uwięzionym pod ziemią. 9 uratowanych, najbardziej poszkodowanych górników z poparzeniami od 10 do 50 proc. powierzchni ciała oraz poważnymi poparzeniami górnych dróg oddechowych przebywa w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Jak informują lekarze, ich stan ulega systematycznej poprawie. Poprawia się też stan dwóch lżej rannych górników hospitalizowanych w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Jastrzębiu-Zdroju.
Okoliczności katastrofy w "Krupińskim" są przedmiotem śledztwa wszczętego przez Prokuraturę Rejonową w Pszczynie. Jak powiedział "Naszemu Dziennikowi" Bogusław Rolka, prokurator rejonowy w Pszczynie, śledztwo prowadzone jest w kierunku nieumyślnego spowodowania pożaru w kopalni, w wyniku którego, a także w następstwie akcji ratowniczej, śmierć poniosły 2 osoby, a 11 doznało obrażeń ciała. Dzisiaj w Zakładzie Medycyny Sądowej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach zostanie przeprowadzona sekcja zwłok obu ofiar. - Nasze działania będą zmierzały do wyjaśnienia samego przebiegu akcji ratowniczej, ale także wcześniejszych działań w ramach funkcjonowania ruchu zakładu górniczego, a ściśle w wyrobisku, w którym doszło do pożaru - powiedział nam prokurator Rolka. Na potrzeby śledztwa zabezpieczono już dokumenty dotyczące m.in. pomiarów stężeń gazów w kopalni. - Chodzi o to, czy urządzenia pomiarowe nie wykazywały wcześniej jakiegoś niebezpieczeństwa, a ponadto czy funkcjonowały one prawidłowo zarówno w zakresie wentylacji, jak i pomiaru stężeń metanu - dodaje Bogusław Rolka. Konieczne będą też przesłuchania zarówno górników, którzy w czwartek znajdowali się w rejonie katastrofy oraz ratowników biorących udział w akcji.
Niezależnie od prokuratury odrębne postępowanie w sprawie okoliczności prowadzi komisja powołana przez prezesa Wyższego Urzędu Górniczego. Działania prokuratorów i przedstawicieli komisji na miejscu katastrofy będą możliwe dopiero po zakończeniu akcji ratowniczej i ugaszeniu pożaru metanu i węgla. Równolegle z poszukiwaniami zaginionego ratownika trwają prace, które mają na celu odizolowanie rejonu przeciwwybuchowymi tamami pożarowymi. Instalowane są urządzenia, które pozwolą na wtłoczenie do atmosfery pod ziemią azotu w celu obniżenia zawartości tlenu, co z kolei pozwoli ugasić pożar i zmniejszy niebezpieczeństwo wybuchu metanu.
Mariusz Kamieniecki
Nasz Dziennik 2011-05-10

Autor: jc