Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Reaktywacja III

Treść

NOWY SĄCZ. W Radzie Miasta znów rządzi "Prawica"

Po raz trzeci zawiązał się w Radzie Miasta Nowego Sącza Klub Radnych ligi Polskich Rodzin. Nieoczekiwanie wstąpił do niego Jan Opiło, dotychczas zrzeszony w "Porozumieniu Sądeckim". Pozyskanie jednego z radnych było niezbędne, by klub mógł powstać. Zgodnie ze statutem, potrzeba do tego czterech radnych. LPR zwarł kilka miesięcy temu koalicję z klubem "Prawica", co w politycznej arytmetyce równa się bezwzględnej większości głosów w 23-osobowej Radzie (KR "Prawica" ma osiem głosów, KR LPR cztery). Przewodniczącym reaktywowanego klubu został Andrzej Ślusarek, od początku wierny Lidze.

Historia Klubu LPR w Radzie Miasta Nowego Sącza bieżącej kadencji to nieustające rozstania i powroty. Klub dwukrotnie był rozwiązany.

Ostatnio 8 marca bieżącego roku, ponieważ wystąpił z niego Artur Czernecki, zobowiązany do takiego działania przez zarząd regionu partii, który nie był zadowolony z poczynań klubu w sądeckiej Radzie, nie pochwalał m.in. koalicji z "Prawicą". By jej zapobiec, chwilę przed podpisaniem deklaracji przez Jacka Chronowskiego (ówczesnego przewodniczącego KR LPR), Czernecki wystąpił z Klubu.

Cztery miesiące później, kiedy rusza kampania wyborcza do parlamentu, Liga postanawia znów zaznaczyć swą obecność w mieście. Wczoraj w czasie sesji Rady Miasta przewodniczący poinformował o reaktywacji Klubu. Stało się to pod nieobecność Artura Czerneckiego, który zwiedzał w tym dniu Parlament Europejski.

Aktualnie w skład Klubu LPR oprócz Ślusarka wchodzą: Jacek Chronowski, przewodniczący Rady Miasta, Tadeusz Nowak i Jan Opiło.

Opiło nie jest członkiem Ligi Polskich Rodzin, aktualnie jest bezpartyjny. Do Rady Miasta kandydował z listy PO-PiS, jako przedstawiciel zarządu osiedlowego.

(MONK)

Nie dla zaszczytów

Rozmowa z Janem Opiło, nowym członkiem reaktywowanego Klubu Ligi Polskich Rodzin w Radzie Miasta Nowego Sącza:

- Czemu wystąpił Pan z Klubu "Porozumienie Sądeckie" i przeszedł do LPR?

- Inaczej sobie wyobrażałem współdziałanie w ramach "Porozumienia". Po dwóch i pół roku pracy postanowiłem związać się z Klubem LPR. Niewiele biorę udziału w polityce i przepychankach w Radzie i chcę, żeby tak pozostało.

- Broni się Pan przed polityką, tymczasem pańska decyzja skutkuje wzmocnieniem koalicji klubów "Prawica" i LPR. Pański głos daje im przewagę w Radzie. To właśnie jest polityka.

- Nie ukrywam, że miałem w tym swój cel. Pomimo moich starań i zgłoszeń, wnioski w sprawie inwestycji na terenie osiedla Poręba Mała, które reprezentuję, pozostawały niezauważone. Będąc w "Porozumieniu Sądeckim" miałem za małe przebicie. Poręba to jedyne osiedle w Sączu bez metra kanalizacji, wodociągów, bez sali gimnastycznej. Próbowałem w sposób cywilizowany cokolwiek dla tego osiedla osiągnąć. Nadal będę konsekwentny i nie będę wychodził na trybunę, by punktować urzędników za błędy w projektach uchwał, bo od tego są posiedzenia komisji. Nie biorę i nie będę brał udziału w politycznych grach, które do niczego nie prowadzą.

- To oczywiste, że LPR chce na nowo zaistnieć w Nowym Sączu, bo zaczyna się kampania wyborcza: prezydencka i do parlamentu. Wiadomo, że szef sądeckiej LPR Edward Ciągło będzie kandydował na posła. Partia ma w tym interes, żeby Klub LPR istniał w Radzie Miasta.

- Ja się zapisałem nie do partii, lecz do Klubu. Kampania wyborcza do samorządu zacznie się za rok. Ja jeszcze nawet nie wiem, czy będę kandydował.

- Jeśli jednak zechce Pan kandydować, to z listy LPR?

- Nie wiem, czy z listy LPR i czy w ogóle wystartuję w wyborach. Za rok możemy o tym porozmawiać. Dzisiaj mnie to nie interesuje.

- Jacek Chronowski za wejście do koalicji z "Prawicą" z dwoma kolegami z KR LPR został przewodniczącym Rady Miasta. Może, więc koledzy z koalicji w zamian za pański głos zaproponowały Panu jakieś zaszczyty?

- Jednoznacznie stwierdzam, że nie. Nie dla zaszczytów pracuję w Radzie.

- Zwykle nie komentuje Pan poczynań prezydenta i kolegów radnych. Czy po wczorajszej burzliwej sesji podzieli się Pan z czytelnikami swoją refleksją na temat postawy prezydenta wobec handlu tekstyliami na Maślanym Rynku?

- Rozumiem racje prezydenta. Faktem jest, że przy takim przepełnieniu placu, jest problem bezpieczeństwa pożarowego i utrudniony dojazd karetki. Te fakty przemawiają za tym, żeby ograniczyć ilość straganów, czy wydzielić osobno stoiska z tekstyliami. Prawdę mówiąc jednak, nie rozumiem wczorajszego uporu prezydenta. Były dwa momenty, w których mógł z honorem wycofać się ze swojego zarządzenia. Pierwszy, po wysłuchaniu argumentów Rady. Drugi, kiedy ujawniono sprawę, że zarządzenie zostało podpisane przez niego z datą, kiedy nie mógł go podpisać, bo był w Chinach. Takie pójście w zaparte do niczego nie prowadzi.

Monika Kowalczyk

"Dziennik Polski" 2005-06-30

Autor: ab