Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej wciąż czekają na wyniki prokuratorskiego śledztwa

Treść

W sprawie katastrofy smoleńskiej od 14 lat toczy się śledztwo prokuratury. Na jego rezultaty wciąż czekają rodziny ofiar.

Katastrofa smoleńska jest ciągle żywa w pamięci Polaków.

– To jest największy ból, który po stracie bliskich nigdy nie przemija i który nadal trwa – mówił Andrzej Melak, brat zmarłego pod Smoleńskiem Stefana Melaka.

10 kwietnia 2010 roku w Katyniu był Jacek Sasin, ówczesny minister W Kancelarii Prezydenta RP. Przygotowywał uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej z udziałem polskiej delegacji. W ich trakcie otrzymał wiadomość o tym, że doszło do tragedii na lotnisku w Smoleńsku i natychmiast pojechał na miejsce.

– Dopiero kiedy przyjechałem i zobaczyłem wrak samolotu, to płonące wówczas pobojowisko, wtedy sobie uświadomiłem, że to jest ogromna tragedia, w której zginęło tak wielu wspaniałych ludzi, a przede wszystkim prezydent Lech Kaczyński – wskazał Jacek Sasin, poseł PiS.

Szok i rozpacz towarzyszyły osobom zebranym na cmentarzu w rosyjskim Katyniu. Tak samo było w całej Polsce. Polacy tłumnie gromadzili m.in. się na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Przed Pałacem Prezydenckim płonęło morze zniczy.

– Wszyscy przeżywaliśmy żałobę, kiedy nasze kondukty pogrzebowe jechały w kwiatach wśród tłumów ludzi, że to był jakiś wzniosły moment. Wtedy była szansa na duże odrodzenie naszej narodowej wspólnoty, ale zostało to brutalnie złamane po kilku dniach – oznajmił Jacek Świat, poseł PiS, mąż Aleksandry Natalii-Świat, która zginęła w katastrofie smoleńskiej.

Jedność łamały środowiska związane z ówczesną władzą Platformy Obywatelskiej.

– Środowiska, które można określić jako ojkofobiczne, które natychmiast rozpętały histerię oraz to, co potem nazwano pedagogiką wstydu, a nawet propagandą pogardy – zauważył prof. Zdzisław Winnicki, politolog.

Od pierwszych dni po katastrofie uruchomiono procesy dezinformacyjne. Podawano, że polski samolot cztery razy podchodził do lądowania, do katastrofy doprowadziła brawura pilotów, za sterami siedział generał Andrzej Błasik, a prezydent Lech Kaczyński miał zmusić załogę do lądowania mimo mgły. Tych kłamstw było wiele. Tymczasem polska prokuratura już od 14 lat prowadzi śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej. Śledczy jak na razie postawili zarzuty trzem osobom. To rosyjscy wojskowi z wieży kontrolnej lotniska w Smoleńsku, którzy sprowadzali polski samolot rządowy – przypomniał Prokuratura Krajowa w komunikacie.

„Postępowanie znajduje się obecnie w fazie ad personam, prowadzone jest przeciwko podpułkownikowi Pawłowi P. i dwóm innym rosyjskim oficerom podejrzanym o sprowadzenie katastrofy w ruchu powietrznym, następstwem czego była śmierć wielu osób (art. 173 § 1 i 3 kk). Na wniosek prokuratury sąd wydał postanowienia o tymczasowym aresztowaniu podejrzanych. Obecnie są oni poszukiwani listami gończym” – napisano w komunikacie Prokuratury Krajowej.

Śledczy chcą także postawić zarzuty 40 rosyjskim lekarzom, którzy przeprowadzali oględziny ciał ofiar katastrofy. Zarzuca się im fałszowanie dokumentacji i bezczeszczenie zwłok. Przeprowadzone w Polsce sekcje ujawniły nie tylko pomylenie ciała, ale w zwłokach pozaszywane byłe niedopałki papierosów czy gumowe rękawiczki. Na posadzenie na ławie oskarżonych kontrolerów lotów i lekarzy nie ma żadnych szans. Od 2019 roku Rosjanie zerwali w polską prokuraturą wszelką współpracę. Przeciągające się śledztwo niepokoi rodziny ofiar.

– Postępowanie prokuratury ani poprzedniej, ani tzw. naszej władzy nie zadawala mnie. Tu powinny być postępy absolutnie inne. Zaniechano wielu rzeczy. Wiele kwestii jest do tej pory niewyjaśnione – podkreślił Andrzej Melak.

W sierpniu prokuratura przedstawi kompleksową opinię międzynarodowego zespołu biegłych. Zagraniczni ekspercie badali m.in. czy w samolocie rządowym doszło do wybuchu. Zebrane dotychczas dowody nie uprawdopodobniają wersji kryminalistycznej związanej z jakąkolwiek formą sabotażu. Zupełnie inną wersję katastrofy przedstawiła podkomisja do ponownego zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej. Jej przewodniczący, Antoni Macierewicz, zapowiedział uzupełnienie raportu opublikowanego w 2022 roku, w którym stwierdzono, że w samolocie Tu-154M doszło do eksplozji.

– Raport się nie zmieni i jego wniosek, jak sądzę, się nie zmieni, nie widzę przesłanek, aby się zmienił. Za to będzie mógł w sposób bardziej wizualny udostępniony – oznajmił Antoni Macierewicz, przewodniczący podkomisji ds. ponownego zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej.

Minister obrony narodowej, Władysław Kosiniak-Kamysz, 15 grudnia rozwiązał podkomisję, a na stronach Komisji Badania Wypadków Lotniczych umieścił ponownie raport przygotowany w lipcu 2011 roku przez Zespół Jerzego Millera jako obowiązująca wersję przyczyn katastrofy smoleńskiej. Raport Millera oparty jest w znacznej mierze na tezach zawartych w Raporcie Tatiany Anodiny, byłej szefowej MAK. Powrót do raportu Jerzego Millera niepokoi posła Jacka Sasina.

Dzisiaj jest powrót do kwestionowania zamachu smoleńskiego, jest znowu powrót do narracji, która była wcześniej, To mnie bardzo niepokoi, smuci. Jest to dla mnie coś haniebnego, że znowu próbuję się wybielać rosyjskich zbrodniarzy – akcentował Jacek Sasin.

Antoni Macierewicz skierował do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa m.in. przez premiera Donalda Tuska, które miałoby polegać na przygotowaniu zamachu wobec Prezydenta RP.

TV Trwam News

źródło: radiomaryja.pl, 10 kwietnia 2024

Autor: dj