Rolnik E. Mieczaj: Czekamy na zmiany systemowe, żeby rynek ukraiński i europejski się nie kanibalizowały, tylko współpracowały ze sobą
Treść
Czekamy na systemowe rozwiązania, bo to, co do dzisiaj zostało zrobione, to mała próba pomocy interwencyjnej. Czekamy na zmiany systemowe, żeby rynek ukraiński i europejski się nie kanibalizowały, tylko współpracowały ze sobą. Ma być współpraca pomiędzy Ukrainą a Unią Europejską. Do tego dążymy – mówił w czwartkowych „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja Emil Mieczaj, koordynator protestów rolniczych w woj. zachodniopomorskim. W audycji gościł też Damian Murawiec, koordynator protestów rolniczych w woj. warmińsko-mazurskim.
W czwartek odbyły się ogólnopolskie protesty rolników pod biurami posłów, senatorów i eurodeputowanych.
– W Szczecinku odwiedziliśmy trzech posłów. Przyjęto nas w biurach dwóch posłów. Jeden z posłów zostawił biuro zamknięte. Wyślemy mailem nasze postulaty. W całym województwie odbywają się wizyty u parlamentarzystów. Do wszystkich trafimy – powiedział Emil Mieczaj.
W Zachodniopomorskiem wizyty w biurach polityków przebiegały w spokojnej atmosferze. Posłowie, senatorowie i europosłowie wyrażali chęć spotkania. Jeśli jednak do rozmów nie dojdzie, to wówczas rolnicy podejmą inne działania, łącznie z okupacją biur parlamentarzystów.
Podobnie wyglądała sytuacja w woj. warmińsko-mazurskim.
– W Elblągu (…) odwiedziliśmy dwa biura, spotkaliśmy się z dwoma posłami i jednym panem senatorem. Zostawiliśmy „prezent” od rolników, czyli gnojowicę w bańce pięciolitrowej jako „żółtą kartkę” daną dla naszych przedstawicieli, którzy są bierni (…). Od razu umawiamy się z nimi, że za jakiś czas (prawdopodobnie za dwa tygodnie) kolejny raz spotkamy się z nimi. Poprosiliśmy ich o konkretne działania, żeby ci, którzy nie znają się na rolnictwie, na problemach polskiej wsi, zagłębili się w szczegóły i przez te dwa tygodnie poszerzyli tę wiedzę. Poprosiliśmy ich o godną reprezentację w Sejmie czy w Senacie – mówił Damian Murawiec.
W środę szef Polskiego Stronnictwa Ludowego, wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz, powiedział, że większość postulatów rolników została spełniona. Jak zaznaczył Emil Mieczaj, nie jest to prawda. Rządzący spełnili jedynie część postulatów, jak interwencyjna pomoc do czterech rodzajów zbóż. Jednak w Polsce uprawiane są też inne rośliny. Ich już dopłaty nie obejmują. Podobnie jest z hodowlą zwierząt.
Postulaty protestujących pozostają niezmienne. Rolnicy przede wszystkim domagają się wycofania się Polski ze szkodliwych rozwiązań Zielonego Ładu oraz zahamowania niekontrolowanego napływu produktów spożywczych z Ukrainy.
– Czekamy na systemowe rozwiązania, bo to, co do dzisiaj zostało zrobione, to mała próba pomocy interwencyjnej. Czekamy na zmiany systemowe, żeby rynek ukraiński i europejski się nie kanibalizowały, tylko współpracowały ze sobą. Potrzebujemy zboża z Ukrainy – potrzebujemy np. soi z Ukrainy zamiast z Ameryki Południowej. Ma być współpraca pomiędzy Ukrainą a Unią Europejską. Do tego dążymy – wyjaśnił Emil Mieczaj.
Premier Donald Tusk nie chce blokować granicy, ale obiecywał, że zamierza „coś zrobić” w kwestii normalizacji przepływu towarów na linii Ukraina-UE.
– Podczas pierwszego szczytu rolniczego, a także podczas drugiego szczytu rolniczego pan premier zapewniał nas, że zablokowanie tranzytu czy przepływu towarów rolno-spożywczych z Ukrainy nie jest dla naszego kraju żadnym problemem, że można to wprowadzić z poziomu państwa. Jak widzimy, minął miesiąc od tych spotkań i nie doszło do zatrzymania tranzytu. Mamy świadomość tego, że handel Polski z Ukrainą to nie tylko towary rolno-spożywcze, że jako kraj mamy korzystny bilans w handlu wszystkimi towarami, natomiast chcielibyśmy, żeby był zakaz tranzytu kierowany tylko na produkty rolno-spożywcze. Podczas trwania tego zakazu (który według nas powinien obowiązywać nie tylko do żniw, ale minimum sześć miesięcy) powinny być wypracowane takie mechanizmy, żebyśmy byli w stanie kontrolować każdy napływający do nas towar, bo teraz kontrole to czysta fikcja – mówił Damian Murawiec.
Patrząc na problem w skali europejskiej, samo zablokowanie tranzytu na granicy polsko-ukraińskiej nic nie da, ponieważ towary będą napływały do Unii m.in. przez Słowację. Dlatego – jak jeszcze raz podkreślił Emil Mieczaj – potrzebne są systemowe rozwiązania w UE.
– Będziemy dążyli do tego, żeby wprowadzić to, co było przed wojną. My przed wojną nie konkurowaliśmy z Ukrainą. Ona miała udział w rynkach europejskich, ale było to na zdrowych zasadach. Do tego będziemy dążyli. Z tego co wiemy, trzeba poczekać jeszcze rok. Ok – to teraz potrzebujemy interwencji państwa. Jeśli Unia Europejska spowodowała, że rynki zostały zdewastowane, to rolnikom trzeba w jakiejś formie pomóc, trzeba sięgnąć głębiej do kieszeni (…), żeby był obrót pieniądza. Do tego dążymy – zwrócił uwagę koordynator protestów rolniczych w woj. zachodniopomorskim.
Zdaniem gościa „Aktualności dnia” postanowienia rządu podjęte po spotkaniu w Jasionce są niewystarczające.
Protest rolników może być kontynuowany do momentu, kiedy nie zostaną wypracowane systemowe rozwiązania. Zmieniać się będzie jednak jego formuła. Gospodarze zamierzają podjąć działania mające na celu edukację społeczeństwa. Emil Mieczaj poinformował, że planowane są m.in. pikniki, podczas których ten cel będzie realizowany.
Całość rozmowy z obydwoma koordynatorami protestów rolników jest dostępna [tutaj].
radiomaryja.pl
źródło: radiomaryja.pl, 4 kwietnia 2024
Autor: dj