Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rośnie nowy dom

Treść

Pogorzelcy nadal czekają na pomoc

JURKÓW. W Jurkowie koło Dobrej pnie się do góry nowy dom pogorzelców, którzy przed ponad czterema miesiącami zostali bez dachu nad głową. Trzy rodziny Piwowarów i Przybytków straciły wówczas w pożarze dosłownie wszystko. Ogień zabrał im dom, stodołę i oborę, a mieszkańcy cudem uszli z życiem. Być może już za kilka tygodni nowy budynek przykryje dach.


Po zimowej przerwie znowu ruszyły roboty budowlane. Jeszcze w styczniu, gdy pogoda była lepsza, udało się z pomocą kilku sąsiadów, pracujących za "Bóg zapłać", postawić mury parteru. Pustaki na tę część Piwowarowie dostali od rodziny. Mieli już zamówionych murarzy, którzy zamierzali stawiać przepierzenia. Jednak przyszły mrozy i nie zdążyli wylać płyty stropowej.



Maria i Jan Piwowarowie oraz ich syn z żoną Danutą i czwórką dzieci mieszkają w starym domu znajdującym się kilkaset metrów od ich gospodarstwa, w starym, choć będącym w jeszcze niezłym stanie drewnianym domu, użyczonym przez sąsiadów Marię i Jana Janiów. Obie rodziny zajmują dwie nieduże izby. Znajdujące się tam meble i inne sprzęty podarowali im w większości mieszkańcy Jurkowa, Chyszówek i Półrzeczek. Od kilkunastu dni Piwowarowie mają podłączony w starym domu telefon. Córka państwa Piwowarów, Bożena Przybytek, po pożarze zamieszkała z mężem w domu teściów w Dobrej. Kończą budowę własnego. Jest już w stanie surowym.


Ich zadaniem było pomnożenie zysków. Wystartowali z kwotą ćwierć miliona euro, a już po dwóch latach na rynku ukraińskim, czyli czterech godzinach gry, niektórzy osiągnęli zawrotne zyski, nawet do kilkunastu milionów euro. Zespoły konkurowały między sobą, mogły pożyczać pieniądze w bankach oraz przed podjęciem decyzji skorzystać z płatnych usług firmy konsultingowej. Autorzy gry piętrzyli przed uczestnikami trudności, podnosząc podatki, zwiększając cła i ceny mediów - samo życie. Zadaniem biznesmenów było ominąć ekonomiczne pułapki i nie tylko uniknąć strat, ale jak najwięcej zarobić.


Tomasz Pajor z I Liceum Ogólnokształcącego, w czasie gry dyrektor do spraw inwestycji Koncernu "Delta": - Wiedza ze szkoły nie wystarczy, żeby sobie poradzić z komplikacjami. Gra wymaga przede wszystkim myślenia, bardzo wciąga i wiele uczy.


Magdalena Prucnal, ekonomistka z WSB-NLU, juror konkursu:


- Gra jest bardzo trudna, ale młodzież zaskakująco dobrze sobie radzi. Wiele osób popełniało błąd, biorąc np. kredyt, kiedy stopy procentowe rosły, później jednak szybko podejmowali decyzje i odrabiali straty, inwestując w inne dziedziny. Młodzież ma ducha walki i odwagę. Posługuje się intuicją, potrafi trafnie interpretować sygnały. Tego nikt nie nauczy się w szkole, która kładzie nacisk na definicje.


Konkurs został rozstrzygnięty wczoraj, już po zamknięciu tego numeru. Listę najlepszych koncernów opublikujemy jutro.

(MONK)

"Dziennik Polski" 2005-05-09

Autor: ab