Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rozrywanie Europy

Treść

Zdjęcie: / Reuters

Przez ostatnie tygodnie Szkocja była na ustach niemal całej Europy. Obawiano się, że referendum niepodległościowe w tym kraju uruchomi separatystyczne domino na Starym Kontynencie. Szkotów popierali zarówno Katalończycy, jak i separatyści z Donbasu.

Kiedy przed kilku laty społeczność zachodnia zdecydowała się na uznanie niepodległości separatystycznej Republiki Kosowa, część obserwatorów ostrzegała, że taki akt będzie działał jak kula śniegowa, którą trudno będzie zatrzymać. I rzeczywiście. Niedługo później Rosjanie wsparli separatyzm w Abchazji i Osetii Południowej, powodując realne uszczuplenie terytorium państwa gruzińskiego. Analogiczny mechanizm uruchomiono na Krymie. Dziś mocno podsycany jest separatyzm w Donbasie.

Regiony kontra państwa

Wprawdzie niepodległościowcy w Szkocji przegrali, jednakże Londyn poczynił w międzyczasie ogrom zobowiązań, idących w kierunku wzmocnienia autonomii prowincji. Te obietnice dość trudno będzie zrealizować, co może z kolei pociągnąć za sobą nowe niepokoje społeczne. Nie ulega wątpliwości, że śladem Szkotów żądania zwiększonej autonomii postawią mieszkańcy Walii i Irlandii Północnej. Z kolei taki stan rzeczy może sprowokować do reakcji również Anglików, którzy w wielu wypadkach źródła swoich wewnętrznych problemów upatrują w Unii Europejskiej. Na separatyzm szkocki mogą odpowiedzieć wyjściem z Unii Europejskiej.

Na pewno angielska ocena znajduje potwierdzenie w faktach. Szkoci nigdy nie szliby w kierunku tworzenia samodzielnego państwa, gdyby nie wizja, że Unia będzie dla nich tym szerszym organizmem zabezpieczającym szereg problemów. To nie przypadek, że pomysłodawcy europejskiego superpaństwa mówią od lat o potrzebie budowy sfederalizowanej Europy regionów. W ten sposób pobudza i wzmacnia się separatyzmy na Starym Kontynencie. Ponadto lewicowe środowiska unijne od lat promują ideę multikulturalizmu, jednoznacznie osłabiając spoistość państw narodowych. Narody osłabły, jednakże różne separatyzmy są coraz silniejsze.

Wielka Brytania nie zakończyła dyskusji o ustroju wewnętrznym, a także o swoim członkostwie w Unii Europejskiej. Problemy wewnętrzne z pewnością osłabią aktywność międzynarodową Brytyjczyków i ich zdolność reagowania np. na Bliskim Wschodzie. Zapowiedziane przez premiera Davida Camerona referendum dotyczące pozostania Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej może mieć wynik dla Brukseli niekorzystny. Głosy prounijnych Szkotów nie wystarczą.

Bankructwo multi-kulti

Jaka jest zasadnicza przyczyna pogłębienia się ruchów separatystycznych w Europie. O jednej już wspomniałem. Promocja regionalizmu i multikulturalizmu osłabiła na poziomie kulturowym państwa narodowe. Spoistość wewnętrzna państw również uległa rozluźnieniu. Państwa narodowe utraciły też swoje poczucie kulturowej i politycznej misji w świecie, które nadawało dynamikę cywilizacyjną poszczególnym bytom państwowym. Jak np. można cieszyć się z bycia częścią monarchii hiszpańskiej, kiedy król, parlament i rząd jednoznacznie odeszli od chrześcijańskich odniesień w polityce. Hiszpańska monarchia katolicka na poziomie ideowym realnie przestała istnieć, przestał też istnieć czynnik kulturowy jednoczący różne prowincje kraju. Bardzo trudno będzie zatem siłą utrzymać Katalonię czy Baskonię w jedności z Madrytem bez wspólnego elementu ideowego, zdolnego spajać Półwysep Iberyjski.

Nie ulega wątpliwości, że współczesne separatyzmy oprócz odniesień kulturowych mają jeszcze odniesienie ekonomiczne. Takie regiony jak Szkocja, Katalonia, północne Włochy uważają się za bogate z powodu dużych zasobów surowcowych lub rozwiniętego przemysłu i nie chcą utrzymywać biedniejszych prowincji. Jeśli nie ma elementów moralnych (ideowych), wiążących całość państwa, trudno oczekiwać, aby utrzymywana w materializmie społeczność danego regionu chciała coś poświęcić ze swoich zasobów na rzecz biedniejszych prowincji. Można zatem przypuszczać, że separatyzmy regionalne w Europie ciągle będą się nasilać. Unifikacyjne tendencje UE natomiast nie uzupełnią dążenia do separacji. Propagowany kosmopolityzm nie generuje, jakby chciało wielu, ogólnoeuropejskiej tożsamości kulturowej i politycznej, lecz co najwyżej wzmacnia tendencje regionalne (separatystyczne). Podział zaś dotychczasowych państw narodowych na wiele bytów politycznych może zmienić całkowicie konfigurację sił w Unii Europejskiej. Z całego zamętu najsilniejsze wyjdą te podmioty, które posiadając w swoich granicach dominację jednego narodu, utrzymają spoistość instytucjonalną swojego państwa. W takich też kategoriach powinniśmy również spojrzeć na przyszłość państwa polskiego prowadzącego swoją politykę w kontekście europejskiej łamigłówki.

Prof. Mieczysław Ryba
Nasz Dziennik, 24 września 2014

Autor: mj