Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rząd nie chciał budować wałów

Treść

Premier Donald Tusk próbuje obarczyć odpowiedzialnością za skutki powodzi samorządy. Jednak warto przypomnieć, że to PO wycofała się z realizacji ważnych zadań antypowodziowych zaraz po objęciu władzy. W 2008 roku z listy ważnych projektów skreślono inwestycje przeciwpowodziowe warte 2 mld złotych. Alarmowała o tym jeszcze w ubiegłym roku śp. Grażyna Gęsicka, minister rozwoju regionalnego w rządzie Jarosława Kaczyńskiego.
Samorządów broni opozycja. - Nie można zrzucać odpowiedzialności na samorząd terytorialny za nieprzygotowanie państwa do sytuacji kryzysowych. Pan premier powinien odpowiedzieć na pytania: jak realizowana jest ustawa o zarządzaniu kryzysowym i w jaki sposób pracuje rządowe centrum bezpieczeństwa podlegające panu premierowi - mówi poseł Maks Kraczkowski (PiS), wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Gospodarki. Przypomina, że ludność z miejsc zagrożonych i dotkniętych klęską skarży się na nieskuteczny system ostrzegania i alarmowania przed zagrożeniem. - A to już nie jest rola wójta, tylko organów i instytucji publicznych wyższego szczebla - podkreśla poseł.
Jak informowała w ubiegłym roku Grażyna Gęsicka, rząd Donalda Tuska skreślił z listy ważnych projektów inwestycyjnych wszystkie te, które dzisiaj, gdyby były wykonane, przynajmniej częściowo mogłyby pomóc mieszkańcom południowo-wschodniej Polski. Te projekty warte były ponad 500 mln euro, a więc ponad 2 mld złotych. W ponad 80 proc. mogły być one dofinansowane ze środków UE. Była minister rozwoju regionalnego zwracała wtedy uwagę, że w sierpniu 2007 r. rząd Jarosława Kaczyńskiego przygotował listę strategicznych inwestycji, które miały być finansowane ze środków UE. Był wśród nich projekt dla terenów środkowej Wisły wart 200 mln euro, który miał za zadanie chronić obszary znajdujące się w obrębie sześciu województw - modernizowane i budowane miały być na ich terenie m.in. wały przeciwpowodziowe. Tymczasem już w lutym 2008 r. nowa minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska (PO) lekką ręką skreśliła go z listy, tak jak i inne projekty przeciwpowodziowe z woj. podkarpackiego, w tym m.in. budowę zbiornika wodnego na Wisłoce (Kąty-Myscowa) o pojemności 65,5 mln m3 wody. Co prawda miał on być gotowy w 2015 r., ale do tej pory budowa nawet nie ruszyła. Z kolei w połowie 2008 r. Sejm na wniosek PO i PSL odrzucił prezydencki projekt ustawy o utworzeniu Funduszu Pomocy Ofiarom Klęsk Żywiołowych dla osób poszkodowanych. Teraz taki fundusz bardzo by się przydał, ponieważ na pomoc powodzianom zapewne w budżecie państwa nie będzie wystarczających funduszy.
Paweł Tunia
Nasz Dziennik 2010-05-20

Autor: jc