Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rząd spuszcza z tonu

Treść

Rząd podtrzymuje, że do przedsionka strefy euro - mechanizmu ERM2, chciałby Polskę wprowadzić jeszcze w pierwszym półroczu tego roku. Według ministra finansów Jacka Rostowskiego, mogłoby to nastąpić, jeśli będzie jasna perspektywa co do zmiany Konstytucji, pozwalającej na zastąpienie złotego przez euro. Biorąc pod uwagę nastroje opozycji, której poparcie jest niezbędne do zmiany ustawy zasadniczej, i niechęć rządzących do przeprowadzenia w sprawie euro referendum, od czego opozycja uzależniała zgodę na zmianę Konstytucji, perspektywa przystąpienia do ERM2 się oddala.

Jeszcze niedawno ze strony polityków Platformy Obywatelskiej można było usłyszeć, iż rząd jest tak zdeterminowany, że do mechanizmu ERM2, w którym musimy przebywać przynajmniej przez dwa lata przed przyjęciem euro, przystąpimy bez względu na to, czy wcześniej dojdzie do porozumienia z opozycją w sprawie zmiany Konstytucji. Wczoraj jednak minister finansów Jacek Rostowski precyzyjniej nakreślił warunki "sensownego i bezpiecznego" przystąpienia do ERM2. - Chcemy przystąpić do ERM2 w pierwszej połowie tego roku, ale musimy spełnić dwa warunki. Pierwszy to warunek konstytucyjny. To znaczy, że musimy albo już zmienić Konstytucję, żebyśmy mogli przystąpić do strefy euro po okresie przebywania w ERM2, albo powinniśmy mieć jasną perspektywę zmiany, przekonanie, że będziemy mogli zmienić Konstytucję - powiedział Rostowski podczas Forum Bankowego 2009 w Warszawie. Drugim warunkiem jest - jak wyjaśniał - stabilizacja na rynku finansowym i walutowym.
Biorąc pod uwagę, że Prawo i Sprawiedliwość uzależnia zgodę na zmianę Konstytucji od rozpisania referendum w sprawie euro, przy niechęci rządzących do jego przeprowadzenia, perspektywa wejścia do ERM2 się oddala. Dla rządu, dla którego szybkie wprowadzenie Polski do strefy euro stało się hasłem propagandowym, to nawet wygodna sytuacja. Zawsze może zrzucić winę za brak euro na opozycję. A jak wiadomo, oficjalna propaganda rządu głosi, że to właśnie euro wybawi nas od kryzysu. Rządzący jednak "zapominają" jasno powiedzieć, iż w obecnej sytuacji w gospodarce światowej nikt w strefie euro nas teraz nie chce i z tego względu wprowadzenie tej waluty w 2012 czy 2013 r. jest zwyczajnie nierealne.
Rostowski poinformował, że rząd będzie kontynuował politykę utrzymywania założonego w tegorocznej ustawie deficytu budżetowego. W ocenie ministra finansów, wzrost gospodarczy w naszym kraju powinien wynieść od 1,7 do 3,7 procent.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2009-03-12

Autor: wa