Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rząd w roli strażaka

Treść

Sytuacja w ochronie zdrowia jest wciąż napięta, ponieważ podstawowe postulaty, które podnoszą pracownicy, nie zostały zrealizowane. A chodzi im przede wszystkim o podwyżki. Na podwyżki potrzebne są pieniądze, których w szpitalach nie ma, tak samo jak - według zapewnień urzędników - nie ma ich w Narodowym Funduszu Zdrowia. Rząd, Ministerstwo Zdrowia, jak mogą, odżegnują się od podejmowania doraźnych działań, zasłaniając się przygotowywaniem systemowych rozwiązań. Ale takie doraźne decyzje będą potrzebne - głównie chodzi o pieniądze na podwyżki. Inaczej rząd stanie niedługo przed widmem strajków w wielu szpitalach. Będą je organizować przede wszystkim pielęgniarki i technicy medyczni. Jeśli więc nie będzie podwyżek - nie będzie i leczenia pacjentów, a wtedy rząd nie będzie mógł już twierdzić, że płace to sprawy wewnętrzne placówek, które mają rozstrzygać z pracownikami dyrektorzy. Nawet minister zdrowia Ewa Kopacz nie wierzy w to, że będzie mogła stać z boku, tym bardziej że już kilka razy interweniowała w sporach z lekarzami. Najpierw był telefon do lekarzy w Tomaszowie Mazowieckim, aby wrócili do negocjacji z dyrektorem, żeby uniknąć ewakuacji szpitala. Przedwczoraj interwencja resortu doprowadziła do porozumienia między NFZ a Porozumieniem Zielonogórskim. Nie wiemy jednak, czy ministerstwo ma opracowany plan ratunkowy dla placówek ochrony zdrowia. Na razie zwycięża strategia strażaka - interweniujemy dopiero wtedy, gdy wybuchnie pożar. Tymczasem wielkiego ognia nie ma, gdzieniegdzie tylko tli się malutki ogień, który - jak ma nadzieję rząd - ugasi ktoś na miejscu. Ale co będzie, gdy w przyszłym tygodniu wiele szpitali stanie z powodu strajku średniego personelu medycznego? Krzysztof Losz "Nasz Dziennik" 2008-01-16

Autor: wa