Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rząd zaklina rzeczywistość

Treść

Co rząd zamierza uczynić w obliczu kryzysu? - pytał wczoraj prezydent Lech Kaczyński podczas pierwszego w swojej kadencji orędzia sejmowego. To fundamentalne pytanie, na które niestety rząd nie dał odpowiedzi, bo - tak jak wcześniej - premier Donald Tusk i minister Jacek Rostowski bardziej zaklinali rzeczywistość, niż starali się przedstawić Polakom prawdziwy obraz sytuacji gospodarczej kraju. Polska podobno znakomicie radzi sobie z kryzysem, najgorszym na świecie od ponad 70 lat, który ma u nas dużo łagodniejszy przebieg niż w innych krajach i dlatego nie musimy uruchamiać dużych funduszy na państwową interwencję. Czy jednak Polaków ma pocieszać to, że inni mają jeszcze gorzej, skoro u nas też rośnie bezrobocie i spadają dochody ludności?

Minister Rostowski przekonywał też prezydenta, posłów i wszystkich Polaków, że rząd nie ukrywa żadnych tajnych informacji na temat stanu gospodarki. Ale jak tu wierzyć ministrowi finansów i premierowi, skoro w ostatnich miesiącach kilka razy zostali już przyłapani na, delikatnie mówiąc, ukrywaniu pewnych faktów przed społeczeństwem, o których mówili dopiero, gdy musieli. Najpierw obiecywano nam wysoki wzrost gospodarczy, gdy w tym czasie wszystkie kraje cięły prognozy i wpływy budżetowe. Po kilku miesiącach rząd musiał na gwałt szukać oszczędności, posiłkując się sztuczkami księgowymi. A teraz szykuje się duża nowelizacja budżetu, bo stan finansów państwa jest coraz gorszy. Ale na ile zły, nie wiemy, bo to najpilniej strzeżona tajemnica. Jednak rząd zwleka jak tylko może z przedstawieniem nowego budżetu, czekając na "po wyborach" do Parlamentu Europejskiego, aby nie ryzykować spadku notowań. Premier i jego ministrowie rzucali też gromy na ekonomistów, którzy sugerowali zaciągnięcie pożyczki w Międzynarodowym Funduszu Walutowym na stabilizację złotówki, by wkrótce ogłosić, że dostaliśmy jednak kredyt o wartości 20 mld dolarów. I rząd ogłosił, że to sukces, który pozwolił ustabilizować naszą walutę. Rząd zresztą nie tylko ukrywa prawdę przed Polakami, ale wykazuje się też ogromną arogancją. Gdy instytucje międzynarodowe, w tym Komisja Europejska, ogłaszają niekorzystne dla Polski prognozy gospodarcze, minister Rostowski strofuje ich autorów, twierdząc, że opierają się na fałszywych przesłankach. A kilka dni później w "Financial Times" przyznaje, że czarny scenariusz nakreślony przez KE może się jednak spełnić. W tej sytuacji powstaje smutne wrażenie, że nie warto słuchać ministra Rostowskiego w Sejmie czy na konferencjach prasowych, ale lepiej czytać to, co mówi dla zagranicznych dziennikarzy, bo wtedy jest bardziej szczery. Kiedyś, aby dowiedzieć się prawdy o sytuacji w Polsce, trzeba było słuchać Wolnej Europy lub Głosu Ameryki, teraz lepiej przeglądać zachodnie dzienniki ekonomiczne. Jest to nawet łatwiejsze, bo internetu na razie nikt nie zagłusza.
Krzysztof Losz
"Nasz Dziennik" 2009-05-23

Autor: wa