Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rząd zaprasza "inwestorów"

Treść

Nie lada gratkę przygotowuje dla inwestorów spekulacyjnych rząd Donalda Tuska. Do wzięcia będzie około 55 miliardów euro rezerw Narodowego Banku Polskiego. Rząd poinformował, że w maju, a najpóźniej w czerwcu, Polska powinna wejść do systemu ERM2. Obecność w ERM2 oznacza, że przez dwa lata będziemy zobowiązani utrzymywać stabilny kurs złotego względem euro. Jeżeli inwestorzy będą tak aktywnie, jak w ostatnim czasie spekulować na złotym, nie poczekamy długo na wyciągnięcie z NBP wszystkich naszych rezerw.

Jeszcze w tym tygodniu bądź na początku marca rząd zamierza rozpocząć oficjalne rozmowy w sprawie wejścia Polski do strefy euro. - Dobrą okazją będzie mój pobyt w Brukseli w tym tygodniu do tego, żeby poprosić o takie spotkanie zarówno Europejski Bank Centralny, jak i Komitet Ekonomiczno-Finansowy, który jest ciałem decydującym o drodze negocjacji i o ich zakończeniu - powiedział wiceminister finansów Ludwik Kotecki, pełnomocnik rządu do spraw koordynacji przygotowań do wprowadzenia euro. Kotecki poinformował na antenie stacji TVN CNBC Biznes, iż do mechanizmu ERM2, do którego przynależność o dwa lata poprzedza wejście do unii walutowej, Polska powinna wejść w maju, a najpóźniej w czerwcu tego roku.
Obecność w ERM2 oznacza, że przez dwa lata nasza waluta będzie związana z euro. A kurs złotego w tym czasie nie może się wahać w stosunku do euro bardziej niż o plus/minus 15 procent. W przypadku ataków spekulacyjnych na złotego, z czym mieliśmy do czynienia w ostatnim czasie, Narodowy Bank Polski byłby zobowiązany dokonywać interwencji na rynku, zużywając do tego nasze rezerwy walutowe. O tym, jak łatwo mogli zarobić na interwencjach walutowi spekulanci, przekonaliśmy się niedawno na przykładzie Rosji, która - w przeciwieństwie do Polski - należy do "silnych graczy" i obok Chin oraz Japonii dysponuje największymi na świecie rezerwami walutowymi. Dla ratowania wartości rubla bank centralny tego kraju wydał od sierpnia zeszłego roku ponad 200 miliardów euro. Mimo to kurs rosyjskiej waluty i tak się osłabiał, a efektem interwencji było praktycznie jedynie uszczuplenie rezerw walutowych Rosji.

Zyskają tylko spekulanci
Jeżeli przystąpimy do ERM2 teraz, to spekulacja na złotym jest właściwie pewna. Zwłaszcza że w przeciwieństwie do obecnej sytuacji, kiedy nie musimy bronić złotego, w przypadku obecności w ERM2 w obronę złotego będziemy musieli angażować nasze rezerwy walutowe - co dodatkowo zachęci do spekulacji. A już wielkie banki inwestycyjne liczą zyski na złotym. Przed kilkoma dniami amerykański Goldman Sachs ogłosił, że swoje 8 proc. już zarobił i się ze spekulacji wycofuje. Teraz zdaje się jednak otrzymywać od rządu kolejne zaproszenie do gry. - Jeżeli Polska dysponuje rezerwami walutowymi takimi, jakimi dysponuje, to nie będzie w stanie obronić się przed spekulacjami olbrzymich banków inwestycyjnych, funduszy inwestycyjnych dysponujących naprawdę gigantycznymi kapitałami, które po prostu są w stanie zachwiać kursem złotego. Dlatego to jest decyzja błędna - ocenia pomysł rządu na temat rychłego wejścia Polski do ERM2 prof. Andrzej Kaźmierczak ze Szkoły Głównej Handlowej. Według Kaźmierczaka, jeśli zostaniemy bez rezerw walutowych, to nie będziemy mieli już żadnej możliwości obrony i zdamy się na łaskę bądź niełaskę spekulantów. - Jeżeli złoty dalej będzie się deprecjonował, to wpadniemy w spiralę deprecjacji i inflacji. Tego zjawiska już nie zatrzymamy i jedyne, co nam wtedy pozostanie, to zmiana systemu monetarnego - dodał Kaźmierczak. Krytycznie o inicjatywie rządu wypowiada się również wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości Aleksandra Natalli-Świat. W kwestii wejścia Polski do strefy euro rząd PO - PSL powinien przynajmniej o tyle liczyć się z PiS, że bez zgody Prawa i Sprawiedliwości nie da się tak zmienić Konstytucji, aby wprowadzenie euro w naszym kraju było możliwe. - Powtarzaliśmy to wielokrotnie, zresztą nie tylko my, ale i wielu ekspertów, że wejście obecnie do strefy ERM2 jest niezwykle ryzykowne i w efekcie może utrudniać przeciwdziałanie kryzysowi gospodarczemu w Polsce - uważa Natalli-Świat. W ocenie wiceprezes PiS, w obecnej sytuacji mamy bardzo duże ryzyko spekulacji na złotym, tym bardziej że inwestorzy będą wiedzieć, iż w ERM2 będziemy musieli bronić złotego. - Minister Rostowski twierdzi, że zadłużając się, będziemy dawać pieniądze bankom. Tylko, że my uważamy, iż należy pożyczać, aby inwestować i zwiększać liczbę miejsc pracy, i zamówienia dla firm, natomiast pieniądze przekazane na interwencje walutowe będą czystym zyskiem dla spekulantów finansowych - dodała Natalli-Świat. W opublikowanym przed tygodniem przez NBP raporcie o przyjęciu euro napisano, że w tym roku "trudno znaleźć argumenty ekonomiczne rekomendujące przystąpienie Polski do mechanizmu ERM2".

Kto ustali kurs?
Pozostaje pytanie, po jakim kursie złotego do euro rząd chciałby wejść do ERM2. Wiceminister Kotecki zaznaczył, że kurs powinien być "bliski kursowi równowagi, ale nie może odbiegać od kursu rynkowego". Według niego, o tym kursie "dowiemy się w ostatnim momencie" przed wejściem do ERM2, aby ta informacja nie została wcześniej wykorzystana przez inwestorów. W ocenie prof. Kaźmierczaka, obecny kurs złotego do euro jest niedoszacowany.
Ze wszystkich problemów, które w obecnej kryzysowej sytuacji może nam przysporzyć uczestnictwo w ERM2, wybawić może nas Europejski Bank Centralny. Już teraz bowiem płyną ze strefy euro sygnały, że Polska borykająca się z chwiejnym złotym nie jest w tej chwili specjalnie oczekiwanym gościem w Eurolandzie.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2009-02-24

Autor: wa