Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Sądeczanie zdobyli Danię

Treść

Beata Małek, zawodniczka Superfightera, wygrała w swej kategorii wagowej powyżej 80 kg w turnieju pn. Venus Cup w duńskim Vejle. Trenerem polskiej reprezentacji był szkoleniowiec nowosądeckiego klubu Radosław Pietrzkiewicz, zaś w roli szefa ekipy wystąpił Czesław Bocheński, inny mieszkaniec miasta nad Dunajcem. Beata, która, przed przeszło miesiącem wywalczyła mistrzostwo Europy i przygotowuje się do zaplanowanego na listopad światowego czempionatu w Indiach, w pierwszej rundzie trafiła na wolny los, by w kolejnych pojedynkach nie dać szans Hindusce i Kanadyjce. Potwierdziła tym samym przynależność do ścisłej czołówki na globie. - To był fantastyczny pod każdym względem turniej - nie kryje Radosław Pietrzkiewicz. - Perfekcyjna organizacja, wszystko obliczone dosłownie co do minuty, wspaniałe warunki treningowe i warunki zakwaterowania w luksusowym hotelu, no i szalenie silna obsada. Do rywalizacji przystąpiło przeszło 100 pięściarek z osiemnastu krajów. Już na miejscu, z niejakim zdumieniem stwierdziliśmy, że do kategorii Beaty, zamiast Galiny Iwanowej, zgłoszona została Irina Siniecka, której moja podopieczna uległa przed rokiem podczas mistrzostw Europy w Norwegii. Okazało się jednak, że Rosjanka nie utrzymała limitu wagowego. Wystąpiła więc w najcięższej grupie, którą zresztą wygrała. Ale wracając do Beti. W półfinale zmierzyła się z Hinduską Lehhą Kozhummel. To stara jej znajoma. Z Azjatką wygrała podczas mistrzostw świata, wiedzieliśmy więc, jak się jej dobrać do skóry. Beata tylko w pierwszej rundzie, wypunktowanej przez sędziów 7-4 na jej korzyść, miała niejakie kłopoty. W drugim i trzecim starciu żywiołowo atakująca rywalka nie miała już nic do powiedzenia i zeszła z ringu pokonana 23-11. W finale na sądeczankę czekała Kanadyjka Maude Bergeron. Widziałem ją w zwycięskiej półfinałowej potyczce z reprezentantką Finlandii i zdawałem sobie sprawę, że moja podopieczna powinna sobie z nią poradzić. Rzeczywiście, była ona bliska zwycięstwa przed czasem. Skończyło się na wygranej 28-10. Bardzo istotna jest informacja, że przez cały turniej Małkówna zmagać musiała się z kontuzją ścięgna Achillesa. W sposób znaczący utrudniała jej ona właściwą pracę nóg. A jest to - jak wiadomo - jeden z decydujących o powodzeniu elementów pięściarskiej sztuki. - Myślę, że debiut w roli trenera kadry narodowej wypadł dla mnie korzystnie - kontynuuje Pietrzkiewicz. - Znalazłem chyba wspólny język z zawodniczkami, zostałem przez nie zaakceptowany. Czesław Bocheński był dobrym duchem ekipy. Wciąż roześmiany, na krok nie odstępował pięściarek. Polubiły go. W klasyfikacji drużynowej zajęliśmy trzecie miejsce (w swojej kategorii triumfowała również Ewelina Pękalska, a Karolina Michalczuk zajęła drugie miejsce - przyp. d.w.). Przekonałem się jednak, że bokserski świat coraz bardziej nam ucieka. I to nie tylko pod względem sportowym, ale głównie, jeśli tak się mogę wyrazić, organizacyjnym. Przed Polkami naprawdę mnóstwo pracy. Muszą mieć m.in. ściśle ustaloną dietę, poszerzyć repertuar techniczny. Takie są moje spostrzeżenia. Trenerem kadry narodowej pozostaje oczywiście Leszek Piotrowski, jeśli jednak ktoś z Polskiego Związku Bokserskiego zwróci się do mnie z prośbą o pomoc, na pewno nie odmówię. Dodam, że na Duńczykach wywarliśmy aż tak dobre wrażenie, że ci zaprosili reprezentantki na tygodniowe zgrupowanie w swym kraju, zapewniając znakomite warunki pobytu i pokrywając wszystkie koszty. Trener Piotrowski nie wyraził jednak zainteresowania tą ofertą. Przed Beatą Małek mistrzostwa świata w Indiach. Zawodniczka przebywać powinna obecnie na obozie w Karpaczu. Z uwagi jednak na wspomniane kłopoty ze ścięgnem Achillesa, pozostaje na razie w Nowym Sączu, gdzie leczy kontuzję, lekko trenując z pod okiem Radosława Pietrzkiewicza. 6 listopada wyjedzie na zgrupowanie do Grudziądza, skąd 16 listopada nastąpi odlot do kraju Mahatmy Ghandiego. DANIEL WEIMER, "Dziennik Polski" 2006-10-26

Autor: ea