Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Sebastian Hajduk - snajper za 20 tysięcy

Treść

Już samo strzelenie trzech goli w jednym spotkaniu jest rzadkim doprawdy wyczynem. Urasta ono do rangi wydarzenia, jeśli hat tricka funduje się swemu macierzystemu klubowi. A taki właśnie potrójny prezent wymyślił dla swych dawnych kolegów z Unii Tarnów Sebastian Hajduk.

21-letni zaledwie snajper Glinika/Karpatii Gorlice swój popis rozpoczął w 20 min, bez pudła wykonując rzut karny. Kolejną bramkę zdobył w 58 min, tym razem korzystając z dokładnego dogrania Ukraińca Denysa Lyashki. Rywali pogrążył zaś na dziesięć minut przed końcem, skutecznie trafiając z odległości 10 metrów. Sebastian był przy tym szalenie aktywny, bez przerwy absorbując uwagę defensorów Unii. Kiedy pięć minut przed końcem zawodów opuszczał plac gry, siedemsetosobowa publika zgotowała mu owację na stojąco. Bo też i na nią w pełni zasłużył.

- Sebastiana transferowałem w styczniu 2004 r. - wspomina Janusz Pietrucha, prezes Glinika/Karpatii. - Kosztował mnie wówczas 20 tys. zł. Przyzna pan chyba, że inwestycja okazała się trafiona. Miewał, owszem, czego i on sam nie ukrywa, momenty wahań formy, a latem ubiegłego roku krążył po Polsce w poszukiwaniu mocniejszej drużyny, ale te kiepskie chwile należą już chyba do przeszłości. Hajduk spoważniał, zmądrzał, przemyślał swe postępowanie i chyba doszedł do jedynego słusznego wniosku, że lepiej dla niego będzie, jeśli zostanie w Gliniku i u nas spróbuje się wypromować. W umowie zresztą ma zagwarantowane, że jeśli zechce występować w zespole z wyższej klasy rozgrywkowej, nie będziemy mu robić kłopotów przy zmianie barw klubowych. Jeśli chodzi o jego umiejętności czysto sportowe, to podstawowym mankamentem jest trochę zbyt niski wzrost. Jawi się natomiast jako piłkarz szybki, przebojowy, świetnie dryblujący, potrafiący zastawić się ciałem. Ma przy tym wyjątkowego nosa do bramek. Piłka po prostu szuka go w polu karnym przeciwnika. Myślę, że może zrobić dużą karierę.

(DW)

Sebastian Hajduk urodził się 4 czerwca 1985 r. w Tarnowie, jest wychowankiem tamtejszej Unii. Pozostaje kawalerem, mieszka wraz z rodzicami w swym rodzinnym mieście. Na treningi dojeżdża ze swym kolegą klubowym Tomaszem Liberą oddanym im w użytkowanie przez prezesa Pietruchę samochodem służbowym. Jedynym źródłem utrzymania Sebastiana są stypendium sportowe oraz premie za wygrane mecze. > warto wiedzieć

"Dziennik Polski" 2006-04-11

Autor: ab