Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Sędziowski skandal i krzywda sądeczanki

Treść

Brązowy medal mistrzostw świata Beaty Małek Środowa walka Beaty Małek o wejście do finału mistrzostw świata w boksie kobiet z nieznanych przyczyn została przez sędziów skrócona o minutę. Trzecia runda trwała nie 120 regulaminowych, lecz 60 sekund (w amatorskim pięściarstwie kobiety boksują przez trzy dwuminutowe rundy). Komisja sędziowska postanowiła, że pojedynek zostanie dokończony w czwartek, przed serią potyczek finałowych. Zdaniem Radosława Pietrzkiewicza, klubowego trenera Beaty, podobny skandal nie miał dotąd miejsca w historii amatorskiego boksu. W chwili przedwczesnego przerwania walki, Małek przegrywała jednym punktem 17-18. Zbulwersowani członkowie polskiej ekipy wyskoczyli na ring, domagając się kontynuowania pojedynku. Delegat AIBA (Światowej Federacji Boksu) uznał jednak, że wszystko jest w porządku. Jako zwycięzczynię ogłoszono zatem Siniecką. Załamana sądeczanka wysłała wkrótce do Pietrzkiewicza SMS następującej treści: - "Nie wiem, co się stało. Miałam minutę na odrobienie punkciku, kiedy zabrzmiał gong. Przegrałam, ale chyba będzie protest". Istotnie, kierownictwo polskiej ekipy podjęło natychmiastową interwencję. Protest został przez specjalną komisję rozpatrzony pozytywnie. Sentencja werdyktu brzmi jednak zaiste kuriozalnie. Przed rozpoczęciem czwartkowych pojedynków finałowych, Małek i Siniecka ponownie miały wyjść na ring, by stoczyć minutową dogrywkę, przy zachowaniu dotychczasowego dorobku punktowego. Lepsza zawodniczka między liny powróci za kilka godzin, celem rozegrania walki o złoty medal. Nie znamy szczegółów przebiegu walki sądeczanki z Siniecką. Można się jedynie domyślać, że o jej wyniku miały decydować ostatnie fragmenty. Czyżby sędziowie mieli się przestraszyć sensacji, jaką byłaby porażka uchodzącej za murowaną faworytkę, najbardziej w dziejach kobiecego pięściarstwa utytułowanej zawodniczki z Rosji i wcześniej skończyli pojedynek? A może po prostu się pomylili? To tylko gdybania. Jedno jest pewne: kończący trzecią rundę gong zabrzmiał w momencie, kiedy na tablicy elektronicznej wyświetlił się punkt przewagi Sinieckiej. Przypadek? Wszystko wyjaśni się po powrocie ekipy polskiej do kraju. Niepokojem napawał w środowy wieczór stan zdrowia Małek. Spotęgowały się bóle nogi (niewyleczona kontuzja ścięgna Achillesa) i ręki sądeczanki (uraz nabyty już na miejscu). Treść ostatniego SMS od Beaty była wręcz alarmistyczna: - "Nie wiem, czy ruszę ręką. Jest dramatycznie!" - Beata to nadzwyczaj twarda zawodniczka. Jestem przekonany, że stanie do walki z Siniecką - pocieszał Radosław Pietrzkiewicz. Na zwycięzczynię półfinałowej dogrywki w walce o złoto czeka Amerykanka Chatiqua Hemmingway, która w swej poprzedniej walce dość łatwo uporała się z Hinduską. *** Niestety, dogrywka nie przyniosła zmiany rezultatu. Irinina Siniecka utrzymała jednopunktową przewagę z walki środowej i to ona stanie do walki o złoto. Beacie pozostała satysfakcja z obrony wywalczonego przed rokiem w Podolsku trzeciego miejsca. Jest to jednak radość przez łzy, połączona z poczuciem wyrządzonej jej ogromnej krzywdy. Daniel Weimer, "Dziennik Polski" 2006-11-24 ZDANIEM TRENERA Biednemu wiatr w oczy wieje Radosław Pietrzkiewicz: - Zważywszy na warunki, w jakich przychodzi nam pracować, już sam udział Beaty w mistrzostwach świata jest ogromnym osiągnięciem. Należy podziwiać hart ducha i niezłomność dziewczyny. Na treningach haruje nieprawdopodobnie. Tymczasem ani jej mistrzostwo Europy, ani medal z poprzednich mistrzostw świata nie zostały dostrzeżone przez władze miejskie. To przykre. A wracając jeszcze do turnieju w Indiach, to uważam, że zawodniczki nie powinny zostać wypuszczone z ringu. Przecież bardzo łatwo można było sprawdzić, jak długo trwała trzecia runda. Jeśli już ogłoszono werdykt i potwierdziło się, że walka została o minutę "obcięta", to pozostawało sporo czasu, żeby ją dokończyć jeszcze tego samego dnia. Przełożenie pojedynku na czwartek spowodowało konieczność stoczenia przez jedną zawodniczkę dwóch walk tego samego dnia. A to jest ewidentnym złamaniem przepisów AIBA, które wyraźnie stanowią, że w ciągu 24 godzin można tylko jeden raz wystąpić w ringu. Zwycięzczyni dogrywki nie powinna więc stanąć do potyczki o złoto.

Autor: ea