Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Siatkarze w półfinale mistrzostw Europy

Treść

Dzień po dramatycznym, pięciosetowym boju z Hiszpanią polscy siatkarze zafundowali sobie kolejny horror, ale - podobnie jak we wtorek - ze szczęśliwym zakończeniem. Biało-Czerwoni pokonali wczoraj Słowację 3:2 w drugim meczu drugiej rundy rozgrywanych w Turcji mistrzostw Europy i zapewnili sobie awans do półfinału.
Słowacja wydawała się najłatwiejszym dotychczasowym rywalem kroczących od zwycięstwa do zwycięstwa naszych siatkarzy. Taka była powszechna opinia, tak też chyba pomyśleli podopieczni Daniela Castellaniego. A że w sporcie pewność siebie, ta granicząca z pychą, bywa zgubna, Polacy zamiast łatwego, spokojnego meczu, zafundowali sobie przeprawę z przeszkodami. Rozpoczęli zgodnie z planem, czyli od prowadzenia. Grali wtedy na luzie, z przekonaniem o swojej sile i możliwościach. Kiedy jednak Słowacy wyrównali na 10:10, w poczynaniach Biało-Czerwonych coś się zacięło. Po chwili rywale już wygrywali i prowadzenia nie oddali do końca seta.
Kiedy w kolejnej odsłonie nasi trzykrotnie zablokowali rywali, a po chwili zdobyli punkt za darmo (za błąd w ustawianiu Słowaków), wydawało się, że wszystko wraca na właściwe tory, a Polacy złapali wiatr w żagle. Nic z tego, kolejne cztery punkty zdobyli przeciwnicy i zrobiło się nerwowo. Wyrównana walka trwała do przerwy technicznej, po niej wreszcie nasi zaczęli grać na miarę oczekiwań. Efekt był natychmiastowy: 11:7, 16:11 i pewnie wygrana partia. Następna była popisem Polaków. Rozpoczął Bartosz Kurek, po chwili asem serwisowym błysnął Paweł Zagumny, a Słowacy kompletnie się pogubili. Mecz stał się widowiskiem absolutnie jednostronnym, w którym dominacja podopiecznych Castellaniego nie podlegała dyskusji. Nasi rozbili rywali, pozwalając im zdobyć zaledwie 10 punktów. Na tym poziomie było to wydarzenie bez precedensu.
I Polacy znów uwierzyli, że już jest po wszystkim, a wygraną mają w kieszeni. Wyszli na parkiet kompletnie rozkojarzeni, a Słowacy bezlitośnie to wykorzystali. Niespodziewanie obraz gry diametralnie się zmienił, nasi nie byli w stanie konstruować udanych akcji, a przeciwnikom udawało się niemal wszystko. Efektem był pogrom Biało-Czerwonych.
Także początek tie-breaka należał do Słowaków, którzy objęli prowadzenie 5:3. Nasi wyrównali na 6:6 po świetnej akcji Michała Bąkiewicza. Po kilku nieskończonych atakach znów zrobiło się jednak 10:8 dla rywali i Polacy znaleźli się w trudnej sytuacji. Kolejne minuty przyniosły prawdziwą huśtawkę nastrojów: nasi zdobyli cztery punkty z rzędu, lecz Słowacy doprowadzili do remisu 13:13. Szczęśliwie kropkę nad "i" postawili Polacy (a konkretnie Piotr Gruszka) i mogli cieszyć się nie tylko ze zwycięstwa, ale i awansu do półfinału. W walce o finał nasi zmierzą się z Rosją lub Bułgarią.
Piotr Skrobisz
Wyniki meczów grupy E:
Polska - Słowacja 3:2 (21:25, 25:15, 25:10, 14:25, 16:14). Polska: Pliński (7), Gruszka (17), Zagumny (4), Kurek (18), Bąkiewicz (11), Możdżonek (13), Gacek (libero) oraz Woicki (1), Jarosz (2), Ruciak, Bartman (3), Nowakowski. Niemcy - Hiszpania 3:1 (19:25, 27:25, 25:23, 25:20), Francja - Grecja 3:1 (25:18, 30:32, 25:18, 25:23)
"Nasz Dziennik" 2009-09-10

Autor: wa