Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Skarga do piątku

Treść

Z Antonim Macierewiczem, posłem Prawa i Sprawiedliwości, rozmawia Marcin Austyn
Kiedy zostanie złożony wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie zgodności zapisów traktatu lizbońskiego z Konstytucją RP?
- Czekamy jeszcze na publikację traktatu w Dzienniku Ustaw - w tym tygodniu powinna mieć ona miejsce. Gdyby jednak tak się nie stało, to do końca tygodnia wniosek do TK zostanie złożony.
Na jakie zapisy traktatu wnioskodawcy zwracają uwagę?
- Koncentrujemy się na dwóch kwestiach. Po pierwsze, na sprawach związanych z ustawą zasadniczą i przepisach prawnych, które mają na celu potwierdzenie, że Konstytucja RP jest prawem najwyższym Rzeczypospolitej Polskiej. Chcemy, by ta sprawa została jednoznacznie stwierdzona, z wielu zapisów traktatu lizbońskiego można bowiem wnosić, że jest inaczej.
Po drugie, skupiliśmy się na tych przepisach, które stały się punktem wyjścia dla niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe do zobowiązania Bundestagu, by ten przyjął ustawodawstwo nakazujące uzyskanie wcześniej we wszystkich sprawach, które są głosowane większością w organach Unii Europejskiej, ustawowej aprobaty parlamentu niemieckiego.
Chcemy doprowadzić do tego, żeby polski Trybunał Konstytucyjny albo orzekł o niezgodności zapisów traktatu lizbońskiego z Konstytucją, albo też - celem wyeliminowania potencjalnych niezgodności - wskazał, iż parlament polski musi przyjąć w drodze ustawy stosowne rozwiązania, aby uniknąć możliwości działania niezgodnego z Konstytucją.
To są zapisy wskazujące przede wszystkim na brak legitymacji demokratycznej Unii Europejskiej i jej organów. Jak wiadomo, suwerenem w Polsce jest Naród. Parlament ma o tyle moc decydowania, o ile pochodzi on z demokratycznych wyborów. Dlatego może on podejmować decyzje w imieniu Narodu - ma legitymację demokratyczną. Organy UE takiej legitymacji nie posiadają. To, co nazywamy Parlamentem Europejskim, jest ciałem, które na pewno nie reprezentuje Narodu Polskiego. Co do tej kwestii nie ma cienia wątpliwości. W związku z tym PE nie może spełniać tej roli, którą pełni parlament polski. Dlatego też jego decyzje, podobnie jak decyzje innych organów UE, nie mogą mieć mocy wiążącej albo muszą wcześniej zyskać aprobatę parlamentu polskiego.
W tym czasie Sejm RP powinien pochylić się nad ustawą wzmacniającą rolę polskiego parlamentu, czy też prace nad tym projektem należy wstrzymać do czasu wydania orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego?
- Tu nie chodzi o wzmacnianie roli, ale o stworzenie mechanizmu, który by sprawiał, że parlament polski będzie mógł ustosunkować się do rozstrzygnięć organów europejskich, zanim one zapadną. To jest właśnie główna wada traktatu lizbońskiego, że pozwala on na szczeblu europejskim podejmować decyzje większością głosów w sprawach, w których organa Unii Europejskiej nie mają legitymacji Narodu Polskiego.
My w tej sprawie ruszyliśmy dawno. Projekty powstały w końcu 2007 roku, tylko Platforma Obywatelska systematycznie przeciwstawia się temu, by to ustawodawstwo zostało poddane pod głosowanie Sejmu RP. Stąd nadzieja, że Trybunał Konstytucyjny wymusi na obecnej większości parlamentarnej takie działanie. To rzeczywiście rzadki wypadek, ale mamy do czynienia z sytuacją, w której większość sejmowa działa na szkodę Narodu i fundamentalnej zasady jego suwerenności.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-10-20

Autor: wa