Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Śmieci na wizji

Treść

Gminne wysypisko śmieci w Podegrodziu, obliczane na trzydzieści lat eksploatacji, po czterech latach funkcjonowania jest zapełnione śmieciami w połowie. Mieszkańcy podejrzewają, że przywożono je "na lewo" w ogromnych ilościach.



Władze gminy Podegrodzie szukają sposobu zapanowania na wysypiskiem oddanym w administrację spółce z Białego Dunajca do połowy 2006 roku. Wczoraj w czasie wizji lokalnej na wysypisku spotkali się mieszkańcy Podegrodzia, Rogów i okolicznych przysiółków oraz kilku radnych.


Wizja na miejscu składowania poprzedziła sesję budżetową, na której najwięcej jednak mówiło się o śmieciach. Wyszło na jaw, że urzędnicy wójta, mając zgodę Rady na przywóz 3 tys. ton miesięcznie obcych odpadów, podpisali umowy z dostawcami na ogólną ilość 5,5 tys. ton. Wzburzenie wywołała ekspertyza geodezyjna wykonana przez inżyniera Edwarda Machowskiego, według której na wysypisku jest 13 tys. 118 m sześc. śmieci. Do wykorzystania zostało 12 tys. m. sześc. objętości śmietnika, czyli mniej niż połowa! Natomiast wysypisko zbudowano przede wszystkim na potrzeby gminy Podegrodzie. W listopadzie przejęła je w administrację spółka "IB" z Białego Dunajca, nie tylko organizująca dowóz śmieci, ale także sama je zwożąca. - To kuriozalna sytuacja - stwierdził radny Dariusz Kowalczyk. - Trzeba zainstalować monitoring - postulował Kazimierz Basta. Radny Leszek Konstanty uparcie chciał sprawdzać uprawnienia spółki na składowanie śmieci w Podegrodziu.


- Wierzę w cuda, ale nie w ekonomii. Rozmawiałem z fachowcami. Wyliczyłem, że koszt utrzymania wysypiska to 13 tys. zł miesięcznie, a nie 8 tys. zł, z jakimi spółka z Białego Dunajca wygrała przetarg. Na czym więc ma zarobek? - pytał retorycznie radny powiatowy Zenon Szewczyk. - Moim zdaniem gmina mogłaby zarabiać na kontrolowanej sprzedaży miejsca na wysypisku, a nie tracić.


Straty potwierdził wójt Ryszard Marcinek. Administratorowi płaci ponad 100 tys. zł. Roczny zysk ze śmieci w obecnej ilości to 50 tys. zł. Gdyby tylko graniczyć się do własnych odpadów dochód byłby jedynie rzędu 17,5 tys. zł.


Leszek Rataj, dyrektor spółki stwierdził, że mają bardzo tanie paliwo dla maszyny równającej śmieci i są zakładem pracy chronionej z ulgami, więc ich oferta przetargowa była realna. Nie jego też wina, że tir ze śmieciami przewrócił się obok szkoły w Rogach, bo za stan nawierzchni odpowiada gmina.


Rada Rodziców Szkoły Podstawowej w Rogach żąda w piśmie do wójta zaprzestania jazdy tirów:


"Kręta i wąska ulica zmusza dzieci nawet do wejścia do rowów. Nie jest przystosowana do tak ogromnych i masywnych pojazdów". Mieszkańcy są też gotowi podać numery rejestracyjne samochodów przywożących śmieci nocą. Henryk Chenczke wytyka brak studzienek odciekowych. - Ludzie nie chcą iść w ślady Leppera i blokować drogi, ale chyba tak zrobią - poinformował. Stanisław Łatka uważa, że "na lewo" przywieziono 2 tys. ton śmieci, co oznacza dla gminy stratę 120 tys. zł.


- Gmina nie kontroluje ilości i jakości odpadów - stwierdził Franciszek Kos. - Rada nie dba o to wysypisko!


- Protestuję, że nie dba. Radni bywają tam podczas komisji, sami jeżdżą - odpowiedział mu przewodniczący Rady Gminy Paweł Samek.


Do czasu zakończenia negocjacji z dostawcami, sprawa ilości śmieci, na którą Podegrodzie się zgodzi, jest otwarta. Pytanie Pawła Samka do Ryszarda Marcinka: - Jaki ma pan pomysł na rozwiązanie, wójcie? - pozostało bez odpowiedzi.


Od lutego wprowadzono na śmietniku druki ścisłego zarachowania. To mało. Przydałyby się kamery, ale kto za to zapłaci? Dyrektor Rataj na pewno nie.


(wch)

" Dziennik Polski" 2005-02-11

Autor: ab