Śnieg i opóźnienia
Treść
Zima znów dała znać o sobie. Na drogi regionu wyjechały pługi i piaskarki. Utrudnienia na trasach wystąpiły głównie rano. Największe problemy z wyjechaniem na wzniesienia miały tiry. Utknęły one na podjeździe w Cieniawie, na trasie z Nowego Sącza do Biecza oraz Ropskiej Górze między Grybowem, a Gorlicami. Niektóre autobusy skracały kursy, albo jechały przez inne miejscowości.
Sprawdziły się prognozy meteorologów o intensywnych opadach śniegu. Na Sądecczyźnie, Limanowszczyźnie oraz w powiecie gorlickim sypało w nocy z niedzieli na poniedziałek i z różnym natężeniem wczoraj.
Sprawdziły się prognozy meteorologów o intensywnych opadach śniegu. Na Sądecczyźnie, Limanowszczyźnie oraz w powiecie gorlickim sypało w nocy z niedzieli na poniedziałek i z różnym natężeniem wczoraj. Ze śniegiem zmagali się drogowcy odpowiedzialni za zimowe utrzymanie dróg krajowych, jak i dbający o przejezdność na drogach wojewódzkich, powiatowych i gminnych. Ciężki sprzęt odśnieżał je bez przerwy. Praca drogowców była jednak błyskawicznie niweczona. Na odśnieżonych odcinkach przy ciągłych opadach bardzo szybko tworzyła się nowa warstwa błota pośniegowego.
Na "krajówkach" w powiatach sądeckim i limanowskim pracowało wczoraj osiem pługów, trzy równiarki i 11 pługopiaskarek.
- Rano wystąpiły utrudnienia na Ropskiej Górze oraz na podjeździe pod Cieniawę - powiedział wczoraj "Dziennikowi" Zdzisław Dadał z sądeckiego rejonu Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. - Tam problemy z wyjechaniem miały tiry, które nie miały założonych łańcuchów na koła. Przez ten czas ruch odbywał się wahadłowo.
Trudniejsze warunki panowały również w rejonie Wysokiego oraz Kaniny na Limanowszczyźnie. Przy ciągłych opadach, śnieg był zwiewany na drogę z poboczy. Jak nas poinformowała dyżurna ruchu w sądeckim PKS, część kierowców skarżyła się, że niektóre drogi lokalne są bardzo słabo posypane i odśnieżone. Autobus jadący z Tropia, który na co dzień kursuje przez Gródek n/Dunajcem, musiał wczoraj przejechać przez Witowice. Autobus kursujący do Przydonicy dojechał tylko do Jasiennej.
W powiecie gorlickim rano na "krajówce", od Grybowa do Siepietnicy pracowały cztery pługopiaskarki. Później zastąpiła je równiarka, która ściągała błoto pośniegowe na pobocza. Na dworzec PKS w Gorlicach część autobusów, kursujących na trasach lokalnych, przyjeżdżała niekiedy z półgodzinnym opóźnieniem, a autobusy przelotowe, jak chociażby autobus z Rzeszowa do Zakopanego, miał ponad godzinne opóźnienie.
Na Limanowszczyźnie dwa autobusy, które w godzinach porannych wyjechały do Siekierczyny, musiały skrócić kurs 1,5 km przed docelową miejscowością. W przypadku kursów lokalnych opóźnienia sięgały 10-15 minut.
(MIGA)
"Dziennik Polski" 2005-12-20
Autor: ab