Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Spięcia budżetowe

Treść

Radnych Nowego Sącza oburzyła postawa prezydenta miasta, który zamiast kontynuować pracę nad budżetem, podjął się krytyki Rady i walki na oświadczenia.

"Pragnę wyrazić pogląd, iż kolejne oświadczenia, konferencje prasowe i wywiady nie służą porozumieniu. Wszędzie tam, gdzie zrodził się konflikt, potrzebna jest dyskusja, a nie jednostronne oświadczenia, w których można zawrzeć dowolne treści. Jednak stosownie do przysłowia - a są one mądrością narodu - "jeśli wlazłeś między wrony musisz krakać jak one", przekazuję mój punkt widzenia na sprawy zawarte w oświadczeniu przewodniczących klubów radnych (...)" - takim wstępem poprzedził Józef A. Wiktor swoje długie oświadczenie, które rozdał prasie, a następnie opublikował w internecie. Przytaczaliśmy je we wczorajszym numerze "Dziennika".

Tekst, który następuje po tym wstępie, to obszerna krytyka poczynań Rady od początku kadencji, aż do tegorocznych prac nad budżetem.

Ton i argumenty w nim przytoczone oburzyły radnych. Nie dostrzegają ze strony prezydenta chęci współpracy. Przeciwnie, uważają, że do ich wyciągniętej dłoni prezydent Józef A. Wiktor odwraca się tyłem.

Jacek Chronowski, przewodniczący Rady Miasta Nowego Sącza:

- Trudno nawet komentować te słowa. Teraz, kiedy tak ważna jest dla nas praca nad budżetem, prezydent licytuje się na oświadczenia. Nazywa nasze starania o poszerzenie listy inwestycji załatwianiem "partykularnych interesów". Nie bilibyśmy się o te "partykularne interesy", gdyby prezydent postarał się o trochę środków na inwestycje z funduszy unijnych. Gwarantuję, że do końca kadencji będę rozliczał prezydenta Wiktora z każdej ściągniętej, bądź zaprzepaszczonej unijnej złotówki. Prezydent nam zarzuca, że uprawiamy kampanię wyborczą. Myślę, że tym oświadczeniem to właśnie prezydent rozpoczął swą kampanię.

Piotr Pawnik, przewodniczący KR "Porozumienie Sądeckie":

- Do wyciągniętej przez Radę dłoni prezydent odwraca się plecami. Nie podjął tej ręki 7 lutego, zanim zmieniliśmy regulamin procedowania budżetu, kiedy próbowaliśmy nakłonić go do pracy nad nim. Wypomniał nam wtedy pierwszą sesję w tej kadencji, kiedy to on i zaproszony przez niego wojewoda Jerzy Adamik musieli długo czekać na zaprzysiężenie prezydenta, do czasu, aż ukonstytuuje się Rada. Mówię o tym dlatego, bo to był prezydencki kontrargument do podjęcia z nami prac nad budżetem na 2006 rok. Był to argument małostkowy i z najniższej półki. Wszystkie dalsze działania prezydenta - delegacje do Krakowa do Regionalnej Izby Obrachunkowej, próby doprowadzenia, by RIO jak najszybciej ustaliła budżet miasta - to dowód na to, że prezydent na dialog nie miał ochoty. Dalekim echem po mieście i okolicy odbił się dźwięk kamienia, który spadł z serca prezydenta, kiedy doszedł do wniosku, że RIO ustali budżet. Potem miał swoich pięć minut triumfu, który odbierał jako sukces w potyczce z Radą. Tych pięć minut chwały zmieniło się w pięć minut wstydu i goryczy, który ja również podzielam jako radny i współczuję, jako były wiceprezydent miasta. Obawiam się teraz obstrukcji prezydenta na zadania wprowadzone do budżetu przez Radę Miasta. Wielkość prezydenta polegałaby na tym, że zagoniłby do pracy urzędników, aby zdania, które zgłasza Rada, udało się przygotować i rozpocząć ich realizację.

Jerzy Wituszyński, przewodniczący Klubu Radnych "Prawica":

- Oskarżenia zawarte w wydanym przez prezydenta oświadczeniu nie mają zupełnie sensu. My - mówię o trzech klubach: "Prawica", "Porozumienie Sądeckie" i "Chrześcijański Ruch Samorządowy" - w ramach porozumienia, które zawarliśmy, będziemy pracować nad budżetem. Wydaje mi się, że taka droga jest najlepsza. Komisje zakończą prace we wtorek w przyszłym tygodniu. Ubolewam nad tym, że tak zdecydowane oświadczenie prezydenta utrudni nam rozmowy i współpracę do końca kadencji. Zebrała (MONK)

"Dziennik Polski" 2006-03-08

Autor: ab