Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Sprawdzian z solidarności

Treść

- Teraz zima nam nie straszna - mówi Beata Chmielowska, której dom poważnie uszkodziła trąba powietrzna


MARCINKOWICE - Dzięki pomocy gminy, opieki społecznej i dobrych ludzi, sześcioosobowa rodzina Chmielowskich zdołała naprawić zniszczenia wywołane w ich gospodarstwie przez trąbę powietrzną, która przeszła nad Marcinkowicami w połowie listopada. Zerwała dach z ich domu, powodując groźbę katastrofy budowlanej.


Przypomnijmy, że obawiali się jej wówczas także urzędnicy, szacujący straty spowodowane przez nawałnicę. Z odkrytego stropu na głowy domowników lała się woda. Spływała też po ścianach, w których poprowadzona była instalacja elektryczna.



- Mróz może rozsadzić betonowy strop, a zawilgocone ściany grożą zwarciem instalacji - mówił wtedy Adam Laskosz z Urzędu Gminy w Chełmcu.


Na szczęście nie sprawdziły się jego prognozy. Pogoda sprzyjała poszkodowanej rodzinie, która szybko osuszyła strop, wykonała wylewkę i odbudowała zerwaną więźbę dachową.


- Wielka w tym zasługa gminy, która przekazała nam łącznie 10 tysięcy złotych na zakup materiałów budowlanych - mówi Beata Chmielowska. - Oczywiście z każdej wydanej złotówki się rozliczamy. Gdyby nie to wsparcie, to pewnie nie udałoby nam się wykonać tego szybkiego remontu.


Pani Beata podkreśla też rolę opieki społecznej i parafialnego Caritas. Pomogli również sąsiedzi oraz mieszkający w pobliżu bracia jej męża, Stanisława Chmielowskiego.


- Materiały budowlane to nie wszystko, bo przecież ktoś musiał ten dach odbudować - tłumaczy nasza rozmówczyni. - Na robotników nie było nas stać, więc pomogli dobrzy ludzie i rodzina. Bardzo im jesteśmy za to wdzięczni. Były też wspaniałe gesty ze strony miejscowych firm produkujących pustaki, bo przekazały nam je za darmo. Dobrze wiedzieć, że kiedy człowieka dotknie nieszczęście, może liczyć na wsparcie. Bezinteresowne, ot z dobroci serca.


Państwo Chmielowscy podkreślają, że po przejściu nawałnicy sprzyjała im natura. Zima była lekka, więc można było prowadzić prace murarskie. Zakończono je dosłownie na kilka dni przed nadejściem siarczystych mrozów.


- Teraz nam one nie straszne, bo dach nie przecieka, a w domu jest ciepło - kończy Beata Chmielowska.


(SZEL)

"Dziennik Polski" 2005-02-08

Autor: ab