Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Strażak w potrzebie. Nowe Rybie.

Treść

Krzysztof Sternal przez 35 lat jako ochotnik straży pożarnej bezinteresownie niósł pomoc innym ludziom. Często ryzykował swoje zdrowie i życie. W okolicy wszyscy znają jego społeczne zaangażowanie na rzecz innych. Teraz on potrzebuje pomocy. Wichura, która przeszła przez Limanowszczyznę w nocy z czwartku na piątek w ułamku sekundy zerwała dach z jego domu. Kilka minut po tym, jak wrócił z akcji ratowniczej. Pan Krzysztof obecnie jest sekretarzem Ochotniczej Straży Pożarnej w Nowym Rybiu (gmina Limanowa). Ubiegły czwartek był jednym z najtrudniejszych dni w jego strażackiej karierze. Ratował innych W czwartek o godz. 16 wraz z innymi druhami z OSP wyjechali do akcji gaszenia pożaru komina w Starym Rybiu. Zadanie zostało pomyślnie wykonane. Wkrótce strażacy otrzymali wiadomość, że w pobliskim Nowym Rybiu silny podmuch wiatru niszczy dach jednego z domów. Linami strażacy przytrzymywali uszkodzoną konstrukcję. Po ciężkiej walce z żywiołem, akcja zakończyła się powodzeniem. Wracając do domu pomógł jeszcze sąsiadowi układać zerwane przez szalejącą wichurę dachówki. Około 19.45 zmęczony strażak wszedł do swojego domu. W środku nikogo nie było. Żona pracuje za granicą, córka wyjechała na ferie, dwóch starszych synów pracuje, jeden we Wrocławiu, drugi w Krakowie. Gdy tylko Krzysztof Sternal otworzył drzwi do kuchni, usłyszał przeraźliwy huk. Sam stracił dach Natychmiast wybiegł przed dom i w tej samej chwili, tuż za nim, runęło pół dachu. - Gdybym sekundę później wybiegł, to wszystko spadłoby na mnie. Dach runął z jednej strony na teren sąsiada, z drugiej na stodołę. Rośnie przed nią drzewo, które zamortyzowało spadający ciężar konstrukcji. Dzięki temu stodoła przetrwała. Natomiast na budynku mieszkalnym wicher zniszczył także jeden komin a drugi naruszył. Jego siła była tak duża, że dach został wyrwany z płyty i pustaków, na których widać ślady pęknięć - opowiada strażak. Druhowie z OSP szybko zorganizowali pomoc dla kolegi. Przyjechały ochotnicze jednostki z Nowego Rybia, Tymbarku, Rupniowa oraz zawodowi strażacy z Limanowej. - Już w nocy byli u mnie chłopcy ze straży pożarnej i sąsiedzi, którzy oferowali pomoc - kontynuuje pan Krzysztof. - Było ciemno i ciągle wiał mocny wiatr. W takich warunkach trudno było cokolwiek zrobić. Z nerwów całą noc nie spałem. Poza tym był taki przeciąg, że w całym domu przeraźliwie wyło. Druhowie z pomocą Z samego rana ekipa sąsiadów i strażaków pospieszyła z pomocą. Dodatkowo przyjechali pracownicy z limanowskich wodociągów, gdzie pracuje Krzysztof Sternal. Przez cały dzień przy domu pracowało dziesięć osób. Całą akcją kierował budowlaniec, również strażak OSP. Wysprzątali górną kondygnację, którą przykryli folią, żeby woda nie dostawała się do środka. Prace trwały do wieczora. Na miejsce przybyli przedstawiciele władz Limanowej, ośrodka pomocy społecznej, sołtys i ksiądz proboszcz Kazimierz Basista. Teraz pan Krzysztof czeka na rzeczoznawcę z PZU. Nie liczy jednak na wysokie odszkodowanie, ponieważ dom ubezpieczył na minimalną stawkę. Wstępnie straty szacuje na około 40 tys. zł. Znajomi zadeklarowali pomoc przy odbudowie zniszczonego dachu. Już przed południem w piątek jeden z sąsiadów zaoferował, że załatwi tanią blachę. Inny obiecał dostarczyć drewno. Dla poszkodowanego strażaka była to ogromna otucha. Dodali mi sił - W piątek rano nie byłem w stanie się pozbierać, rano nie chciałem wyjść z domu. - Nie wiedziałem, w jakim stanie jest stary dom i stodoła. Nie chciałem na to patrzeć... bałem się. Przez okno zobaczyłem tych wszystkich ludzi pracujących przy moim budynku. Ten widok dodał mi siły. Gdyby nie pomoc sąsiadów, to nie udałoby mi się nic zrobić - mówi strażak. - To na wsiach normalne, że każdy każdemu pomaga. U nas panuje wielka solidarność, jeżeli kogoś dotyka jakieś nieszczęście - mówi sąsiad pana Krzysztofa. Strażak ze wzruszeniem i z uznaniem mówi o wszystkich, którzy zaoferowali pomoc. - Muszę się otrząsnąć i żyć dalej. Ocieplić strop i tak przetrzymać do wiosny. Jak zima nadal będzie łagodna, to może zdołam odbudować dach. Jacek Bugajski, Kuba Toporkiewicz, "Dziennik Polski" 2007-01-22

Autor: ea